Negocjacje

1.9K 66 1
                                    

Kilka minut przed czternastą Marcel wszedł do domu. Dobrze wiedział, że oprócz Danieli, w mieszkaniu jest też Szymon i Nikodem. Pod blokiem stało znane chłopcu BMW.
- Marcel, to ty? - usłyszał dobiegający z kuchni głos matki.
- No, ja - odparł pod nosem. - A kto niby?
Po chwili Daniela stanęła w korytarzu. Miała na sobie różowy fartuszek w białe kropki. Ucieszyła się na widok syna.
- Dobrze, że już jesteś. Czekamy na ciebie z obiadem - powiedziała odbierając kurtkę z ręki chłopca.
- Nie będę jadł - westchnął.
- Co takiego? - zdziwiła się. - W tej chwili do stołu! - rozkazała.
Chłopiec popatrzył na nią ze smutkiem, po czym bez słowa wszedł do swojego pokoju. Trzasnął drzwiami. Daniela wzruszyła ramionami. Wzięła głęboki oddech nim weszła z powrotem do kuchni.
- Pójdę z nim pogadać - rzekł Jasiński.
- Daj spokój, Szymon. Zgłodnieje, to sam przyjdzie - odparła. Schyliła się do piekarnika, by wyciągnąć z niego lasagne.
Szymon po cichu wstał od stołu. Wyszedł z kuchni.
Zapukawszy do drzwi, wszedł do pokoju Marcela. Chłopiec leżał na łóżku i gapił się w sufit.
- Wyjdź stąd. Chcę być sam - powiedział malec.
- Marsz do kuchni - rzekł Szymon stanowczo. - Dwa razy nie będę powtarzał!
Marcel z bojaźnią spojrzał na mężczyznę, po czym bez słowa podniósł się z łóżka.
Obydwaj usiedli przy kuchennym stole. Chłopiec utkwił wzrok w swoim talerzu. Nie jadł. Nie wziął nawet widelca do ręki. Nikodem spojrzał na niego z politowaniem.
- Marcel, jedz. Wiesz, jakie dobre? - rzekł.
- Marcelku, jak ty się zachowujesz? - odezwała się Daniela.
- A, bo tata zabrał Marcelowi zeszyt od rysunków i powiedział, że mu nie odda! - powiedział Nikodem.
Daniela spojrzała na obrażoną twarz syna.
- Tak? O to chodzi? - spytała.
- Tak - odparł Marcel.
- Skarbie, oddaj mu ten zeszyt! - powiedziała Daniela kierując tym razem wzrok na Szymona.
- Nie - odpowiedział hardo. - Dostanie zeszyt z powrotem, kiedy poprawi wszystkie jedynki. Zdania nie zmienię i niech nie myśli, że takim zachowaniem cokolwiek wskóra.
- Szymon. Musisz być taki zasadniczy? On ma dopiero dziesięć lat.
- Widocznie muszę.
Daniela wstała od stołu. Wyciągnęła z szafki Aspirynę.
- Wykończycie mnie, chłopaki - szepnęła popijając tabletkę szklanką wody. - Oddasz mu dzisiaj ten zeszyt.
- Luśka, nie ma takiej opcji - odparł poważnie.
Kobieta usiadła na krześle. Pochyliła głowę.
- Mogę prosić o dokładkę? - odezwał się Nikodem wpatrując się błękitnymi oczami w Danielę.
- Oczywiście - odparła spoglądając z zawodem na Szymona.
- Hej, skarbie, nie obrażaj się... To są sprawy między mną a Marcelem. Ciebie to nie dotyczy - rzekł patrząc ukochanej w oczy.
- Nie, mnie to w ogóle nie dotyczy - powtórzyła kiwając głową. - A to dobre!

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz