Daniela spała w salonie na kanapie. Była przykryta cienkim kocem. Marcel klepnął mamę w policzek. Kobieta otworzyła oczy.
- Pogięło cię? - spytała. - Marcel, jeszcze raz mnie uderzysz, a słowo, że ci oddam!
- Gdzie jest tata? Nie ma jego auta...
- Pojechał z panem Jankiem szukać Julki, a co? - odparła podnosząc się z łóżka.
- A pstro! Nikodem z Julką zaraz tu będą. Zrobisz jej coś do jedzenia?
- Co ty, dziecko, mówisz? Znaleźliście Julkę?! - wykrzyknęła Daniela z niedowierzaniem wpatrując się w uśmiechnięte oczy syna.
- Ta mała paskuda wlazła do naszego domku na drzewie... Nie umiała stamtąd zejść...
- Gdzie ona jest? - spytała Daniela podchodząc do okna.
Spostrzegła Julkę i Nikodema zmierzających w stronę domu. Kobieta czym prędzej wybiegła z mieszkania. Wyszła przybyszom na spotkanie.
- Julka, dziecko, gdzieś ty była? - powiedziała biorąc czterolatkę na ręce. - Pięknie, że ją przyprowadziłeś... - dodała życzliwie uśmiechając się do Nikodema.
Dziewczynka nie była zmarznięta ani przestraszona. Bardzo chciało jej się pić. Jednym ciurkiem wypiła całą szklankę herbaty. Gdy jadła kanapkę, Daniela wzięła do ręki telefon. Ręce jej się trzęsły, gdy szukała w kontaktach męża.
- Szymon, Julka się znalazła! - krzyknęła do telefonu. - Jest cała i zdrowa. Chłopcy ją znaleźli i przyprowadzili do nas do domu!
- Czekaj Luśka... - odparł Szymon. - Janek, Julka się znalazła! Skarbie, będziemy za pięć minut...
- Okej.
Daniela weszła z powrotem do kuchni. Z uśmiechem na twarzy patrzyła, jak dziewczynka zajada się chlebem z masłem i szynką.
- Oj, dziecko - szepnęła. - Tatuś zaraz po ciebie przyjedzie i zabierze cię do mamy... - dodała czułym głosem.
- A gdzie kotek? - odezwała się dziewczynka.
- Marcel, przynieś kota...
- Nie mogę... Mam kategoryczny zakaz wnoszenia kota do domu...
- Marcel, nie wydurniaj się. Przynieś tego kota!
Chłopiec pobiegł na taras. Chwycił śpiące kociątko, po czym podał je dziewczynce.
- Jak go za mocno zdusi, to jej oddam - rzekł Marcel ani na chwilę nie odrywając wzroku od Julii.
Wtem Daniela ujrzała dwa samochody podjeżdżające pod jej dom.
Szymon i Janek weszli przez taras do salonu. Ojciec dziewczynki podbiegł do córki. Wziął ją na ręce.
- Jula! Gdzieś ty była?! - zawołał. - Moja księżniczko!
- Zaraz zduszą mi kota - burknął Marcel.
Daniela trąciła go łokciem w ramię. Janek usiadł na krześle. Dziewczynka siedziała u ojca na kolanach. Mocno się do niego tuliła.
- Gdzie była? Jak się znalazła? - spytał patrząc na Danielę.
- Chłopcy ją przyprowadzili - odpowiedziała kobieta.
- Była w moim domku na drzewie - powiedział Nikodem.
- W naszym domku na drzewie - poprawił go Marcel.
- Jak tam weszliśmy to spała. Obudziliśmy ją i przyprowadziliśmy do domu - rzekł Nikodem.
- Tata, tam jest taki fajny domek - odezwała się dziewczynka. - Ale nie umiałam zejść...
Janek uśmiechnął się. Pogłaskał córkę po małej główce.
- Dziękuję wam, chłopaki - rzekł Janek. - Na pewno się wam za to odwdzięczę - dodał.
- Może zrobię kawę... - odezwała się Daniela.
- Nie, bardzo dziękuję... Zawiozę moją królewnę do mamy... Oj, Jula, Jula... Ale nam strachu napędziłaś... Jeszcze raz dziękuję...
Szymon odprowadził przyjaciela i jego córkę do drzwi. Po chwili wrócił do salonu. Z uznaniem spojrzał na siedzących na kanapie synów.
- Chłopaki, naprawdę super się spisaliście - rzekł. - Zasługujecie na szczerą pochwałę... Jestem z was dumny.
- Tak... - odezwał się Nikodem. - Marcel chciał Julki lalkę powiesić na drzewie za nogę... A potem powiedział, że następnym razem utnie tej lalce głowę... Że nie wspomnę o drucie kolczastym...
- Niko, weź się zamknij. Ściemnia, jak zawsze... - rzekł Marcel. - Prawda jest taka, że gdyby nie to, że potrzebowałem sznurek, nie weszlibyśmy do tego domku...
- A sznurek był mu potrzebny właśnie po to, żeby przywiązać lalkę do drzewa...
- Moment... Marcel, gdzie twój kot? - odezwała się Daniela.
- Ta mała go miała... Zabrała mi kota! - rzekł chłopiec. - Tato...
- No, chodź... Pojedziemy po tego kota - odparł Szymon biorąc ze stołu kluczyki od auta.
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
Short StoryMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...