10.

451 35 20
                                    

- A ty dokąd? - Kuba przewrócił się na bok i chciał objąć Lisę, jednak ta zdążyła już wstać z łóżka. - Jest 6 rano... - mrużąc oczy zerknął na swój telefon i głośno westchnął. - Shannon pozwolił mi dzisiaj wskoczyć za bar w jego kawiarni. - oznajmiła wesołym głosem, bo obudziła się naładowana pozytywną energią i chęcią do działania. Co prawda kilka dni udało jej się spędzić w studio z chłopakami, jednak zaczynała się już nudzić. Była więc szczęśliwa, że czeka ją jakeś urozmaicenie. - Jest sobota. Nie wygłupiaj się. - podparł się na łokciu i zerknął na dziewczynę przebierającą ciuchy. Wczoraj do późnej nocy siedzieli w studio, kompletnie zapominając o dziewczynie, która koło północy zamówiła Ubera. - Każe ci ktoś wstawać? - przewróciła oczami i przysiadła na skraju łóżka. - Nie, ale chętnie wykorzystałbym ten czas z tobą. - podczołgał się do niej i wtulił twarz w jej udo. - Kuba, odpoczniesz sobie, ja nie będę się nudzić. Sytuacja win win. - przesunęła palcami przez jego potargane włosy i lekko pociągnęła za końcówki. - On też tam będzie? - przetoczył się na plecy i zerknął na dziewczynę. - Zapewne tak. I nie rób takiej miny, bo jest jedyną osobą, która jakoś dotrzymuje mi towarzystwa. Swoje nagrał i do wokalu jest wam zbędny. - pstryknęła Kubę w nos i posłała mu ciepły uśmiech. - Nie jesteśmy bliźniakami syjamskimi. - zażartowała, żeby nieco spuścił z tonu, bo już się zaperzył. - Nie lubię kiedy spędzamy czas osobno. - wydął wargę, tuląc się do jej brzucha. Lisa wpatrywała się dłuższą chwilę gdzieś w przestrzeń przed sobą, bo wróciły do niej słowa Krzyśka. - Może czasem powinniśmy? Tak dla zdrowotności? - uniosła brwi, kiedy wsunął głowę pod jej koszulkę i zaczął całować skórę. - Powiesz mi o co chodzi? Mam wrażenie, że zbierasz się do czegoś od jakiegoś czasu. - poirytował się i usiadł obok niej. - Więc? - spojrzał na nią wyczekująco, a jego głos od razu spoważniał. - Dlaczego tylko ja mam wszystko mówić, a powinno to działać w dwie strony? - poczuła rosnącą gulę w gardle, więc chciała wstać do łazienki, gdzie mogłaby pod prysznicem pozwolić sobie na łzy. - Do czego pijesz? - jego palce boleśnie zacisnęły się na jej nadgarstku, kiedy pociągnął ją spowrotem na materac. - Do tego, że cię ograniczam. A raczej twoje uczucia do mnie cię ograniczają. Dlaczego nie mówiłeś, że pisanie ci nie idzie? Dlaczego po prostu nie pojechałeś gdzieś szukać natchnienia?! - przestała panować nad swoim głosem, który stał się zduszony i dziwnie piskliwy. - Nie musiałeś patrzeć na mnie! Miałam swoje obowiązki, nie zawsze mogłam podróżować, ale mogłeś jechać sam czy z chłopakami. - zacisnęła na moment powieki, a pojedyncze łzy spłynęły po jej policzkach. Zaczęła wyrzucać z siebie wszystko, co kiełkowało w niej od rozmowy z Krzysztofem. - Kuba do cholery... - jęknęła, rzucając mu żałosne spojrzenie. - Dlaczego? - powtórzyła po raz kolejny, bo mężczyzna w dalszym ciągu milczał. - Ty się bałeś, że mnie ograniczasz, bo straciłam trochę prywatności... I żyję. Mam się dobrze, a ty zapewne kurewsko się męczysz i irytujesz, kiedy kolejne numery lądują w koszu! I nic o tym nie mówisz, tylko dusisz to w sobie! - podniosła głos, tym razem podrywając się z łóżka. Złapała czyste ubrania i niemal pobiegła do łazienki od razu przekręcając w nich zamek. Odkręciła wodę i nie hamując łez pozwoliła sobie na głośny szloch. Słyszała stłumione uderzenia do drzwi, jednak zamknęła oczy i starała się skupić na strumieniach gorącej wody uderzających w jej ciało. Nie wiedziała jak długo stała tak pod prysznicem, ale wystarczająco, żeby opuszki jej palców zaczęły przypominać gąbkę. Zanim wyszła z łazienki to przez moment stała przy drzwiach, jakby nasłuchując czy Kuba wciąż stoi za nimi. Zagryzła wargę i w końcu nacisnęła klamkę, modląc się w duchu, żeby od razu jej nie przyatakował, bo dopiero co udało jej się uspokoić. 

Osuszyłam włosy ręcznikiem i zebrała je w luźny kucyk, niemal od razu odnajdując swoje buty. Umówiła się z Shannonem na 7 w kawiarni, a właśnie wybiła 6:45. Pakując torbę na cały dzień zamówiła jeszcze Ubera i przemknęła do salonu. - Porozmawiasz ze mną? - usłyszała za sobą i zibaczyła Kubę opierającego się o blat w kuchni. - Wolałabym teraz nie. - nerwowo przełknęła ślinę i odsunęła się od niego na większą odległość. - Chcesz to tak zostawić? - zapytał niedowierzaniem, że chce pozwolić, aby gryzło ich to cały dzień. - Tak. - powiedziała w końcu, z trudem utrzymując pewny siebie ton głosu. - Może coś sobie przemyślisz. - dodała i zerknęła na swój telefon, który właśnie zawibrował. - Krzysiek ci to wszystko powiedział, prawda? - zrobił kilka kroków w jej kierunku, co spowodowało, że dziewczyna jeszcze bardziej się wycofała. - Uber już jest. - niemal szepnęła i odwróciła się na pięcie w pośpiechu opuszczając dom. Widziała to jego spojrzenie, nerwowe przełykanie śliny i pulsującą skroń. Wszystko to w połączeniu z dłońmi zaciskającym się w pięści nie zwiastowało nic dobrego, więc po prostu uciekła. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz