51.

451 30 21
                                    

Przewrócił się na plecy i jeszcze nie otwierając oczu zaczął macać ręka po materacu, licząc, że trafi na ciało Lisy. Przeciągnął się z cichym jękiem i usiadł rozglądając się po pustej sypialni. W mieszkaniu panowała cisza, a na telefonie, który wziął do ręki właśnie wskoczyła 10:21. Niechętnie opuścił wygodne łóżko, ale z ulgą wziął szybki, zimny prysznic, który pobudził go do życia. - Dzień dobry. - na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, kiedy zauważył Lisę siedzącą przy stole w jadalni. Zmarszczył brwi i drapiąc się po jeszcze wilgotnej klatce piersiowej podszedł do niej. Przechylił głowę i zorientował się, że spod jej rozpuszczonych włosów wystaje biały kabel od słuchawek. Kiwała głową w rytm muzyki i mruczała coś pod nosem, a jej oczy utkwione były w ekranie laptopa. Ziewnął jeszcze szeroko i w kilku krokach pokonał dzielącą ich odległość. - Dzień dobry. - powtórzył głośniej, jednocześnie kładąc dłonie na jej ramionach. Reakcja Lisy była natychmiastowa. Szybkim ruchem wyciągnęła słuchawkę z ucha i odwróciła do niego głowę. - O. - wyrwało jej się, bo kiedy wstawała zdążyła narobić rabanu w łazience, a chłopak nawet nie drgnął, dalej śpiąc w najlepsze. - Co robisz? - luźno objął ramionami jej szyję i oparł podbródek o głowę, wcześniej całując ją we włosy. - Pracuję, a co mogę robić? - przewróciła oczami, wracając wzrokiem do raportu z monitoringu mediów, który przeglądała jeszcze chwilę temu. - Praca praca czy ja? A może Miłosz? - opuszkami palców zaczął błądzić po jej dekolcie, co tylko ją rozpraszało. - Kuba. - roześmiała się i uniosła głowę, patrząc na niego. - To wszystko praca. - wypomniała mu, chociaż za zajmowanie się sprawami Quebonafide wypłatę miała w naturze i to z rąk samego artysty.- Oj, wiem, wiem. Byłem ciekawy. - wzruszył ramionami i wyprostował się z cichym jęknięciem, bo jego ciało nie obudziło się jeszcze do takiego stopnia jak umysł. - Jadłaś? - podciągnął zsuwające się z bioder spodnie i stanął przed ekspresem. - Nie pogardzę jajecznicą a la twoja mama. - obróciła się na krześle i wcale się z tym nie kryjąc, bezczelnie zjechała go wzrokiem. Nie umknęło to jego uwadze i wywołało szerszy uśmiech na jego ustach. Lubił kiedy obdarzała go takim spojrzeniem. Czuł się doceniony, zauważony, a przede wszystkim miał pewność, że dziewczyna pożąda go równie mocno jak on jej. 

Wczoraj wieczorem, jeszcze przed położeniem się do łóżka, spędził dużo czasu sam na sam ze swoimi myślami. Nie mógł zmienić jej przeszłości, mógł ją tylko zaakceptować, podobnie jak to, że historia lubi o sobie przypominać. Musiał się z tym zmierzyć, mimo że nie była to kolorowa perspektywa. Musiał, ale także chciał, bo zdawał sobie sprawę, że w przeciwnym razie jego zazdrość będzie odbijać się na ich związku. - Kawy też? - jego głos wyrwał ją z zamyślenia, kiedy zagapiła się na te magiczne linie na jego podbrzuszu, które tworzyły swoisty drogowskaz do miejsca uciech. - Tak, poproszę. - wstała i podstawiła pod świeżo napełnioną przez niego kolbę swój kubek po poprzedniej kawie. - Widzimy się dzisiaj z Adamem. Ma zebrać wszystkie terminy i propozycje. Chciałbym ustalić co czeka nas w wakacje i zabrać cię daleko stąd. - przy ostatnim zdaniu objął ją ramionami i przyciągnął do siebie. Zrobił to zbyt mocno i wylądowała z nosem na jego klatce piersiowej. - Dokąd? - uniosła głowę i splotła palce na jego karku, czując jak mężczyzna zjeżdża swoimi dłońmi na jej pośladki. - Jeszcze nie wiem. Potrzebuję jeszcze jakiegoś oderwania się od planów, które wkrótce staną się rzeczywistością. - westchnął, bo bał się, że jak wpadnie w wir pracy, koncertów i wielu innych obowiązków to oddalą się od siebie. W głowie miał także Shannona, z którym na pewno nie unikną spotkania, jednak zamierzał zrobić wszystko, żeby zminimalizować jego kontakt z Lisą. - Tokio, Nowy Jork... to takie moje ciche marzenia. - puściła mu oczko i musnęła wargami jego zarośnięty policzek. Pociągnęła go za brodę i zaśmiała się. - Na głowie już mogę zaplatać ci warkoczyki, tutaj niewiele brakuje. - zażartowała z jego zarostu. - Pójdę do barbera w piątek przed tym pre-party. - przewrócił oczami, chociaż wcale nie miał na to ochoty. - Jak uważasz. - krótko go pocałowała i sięgnęła do lodówki po karton mleka. - Narobiłeś mi smaka na jajecznicę to bierz się do roboty. - klepnęła go w tyłek i wróciła do stolika. 

- Newonce Radio. - rzuciła nagle, kiedy były w trakcie śniadania. - No, słyszałem. I? - spojrzał na nią wyczekująco, wkładając do ust ostatni kęs chleba. - Wywiad. Z Kędziorem. - dodała, na co Kuba zakrztusił się. - Nie. - sapnął, kiedy udało mu się przełknąć i złapać oddech. Dziewczyna wydęła usta i czekała na jakieś rozwinięcie z jego strony, jednak zaczął dłubać widelcem w jajecznicy, skupiając swoją uwagę na talerzu. Wydawało jej się to dobrym pomysłem, skoro nie lubił kamer, a tam mógł poczuć się swobodnie, bo miał przed sobą tylko mikrofon. - Bo? - przyglądała mu się uważnie, chcąc zrozumieć jego odmowę. - Nie mam ochoty opowiadać o tym, co się teraz dzieje. Jeszcze nie teraz. - uniósł głowę i odsunął od siebie talerz. - Był to raczej pomysł na luźną audycję, pogadalibyście o muzyce, wybrałbyś jakieś numery do puszczenia... - zaczęła mu wymieniać, jednak Grabowski w dalszym ciągu kręcił głową. - Pojadę z tobą. Kędzior jest spoko. - otarła usta, kiedy dokończyła jedzenie. - Jasne i horda ludzi pod wejściem, bo audycja będzie na żywo. - prychnął, bo nie czuł się gotowy na spotkania z fanami, szczególnie w takiej sytuacji, gdzie otoczą go, pokrzykując, żeby zwrócić jego uwagę. - Więc to o to chodzi. Nie o samo radio. - zaczęła stukać paznokciami w blat, na co od razu przykrył jej dłoń swoją. - Lisa, masz dobre intencje, ale jeszcze nie teraz, ok? - spojrzał na nią z nadziejach w oczach. Od czasu imprezy, którą zorganizowała z okazji premiery książki miał coraz mniejszą ochotę na wychodzenie do ludzi. Chciał spędzać czas w jej towarzystwie, w miejscu, gdzie czuje się swobodnie, czyli najlepiej na własnym kwadracie. - Wymyślę coś innego. - uśmiechnęła się, kiedy ścisnął jej dłoń. - Dziękuje. - odwzajemnił uśmiech i wstał, żeby zebrać talerze. - Ale Kędzior  jak coś wchodzi w grę, tak? - upewniła się, kiedy zbierał jej sztućce. -  W ręce Wojewódzkiego nie chciałabym cię oddawać. To mogłoby... - przerwał jej dźwięk przychodzącego połączenia na messengerze, a na ekranie pojawiło się zdjęcie Bastiana. Lisa napotkała spojrzenie Kuby, widziała jak jego mięśnie momentalnie się spięły, ale mimo tego sięgnęła po telefon. 



—-

Taki luźny rozdział z laniem wody, bo muszę zastanowić się co dalej. 

Tak w ogóle, oczywiście z szacunkiem, ale bez ślepej miłości jaką Echelon darzy Leto: czy tylko ja uważam, że płytka dołączona do książki „Egzotyka" to najlepsza część tej wysyłki? 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz