91.

347 36 23
                                    

- Rzucisz mi wodę? - krzyknęła do Wojtka, który wycelował w nią obiektyw aparatu. - Złaź, a nie. Uprażymy się tutaj. - Krzysiek ściągnął koszulkę i owinął ją sobie na głowie. Sprawnie zeskoczył ze skałek, na które wspiął się razem z dziewczyną i wytarł zakurzone dłonie o spodenki. Świeciło pełne słońce, a temperatura sięgała prawie 40 stopni w cieniu. - Dziękuję! - złapała butelkę rzuconą przez Adama i wzięła kilka łyków. Głośno odetchnęła i rozejrzała się wokół, podziwiając widoki. - Lisa, idziemy. - usłyszała Kubę i kiwnęła głową, ale nawet nie drgnęła, żeby zejść na dół. - Masz już chyba setkę zdjęć, dziewczyno. - jęknął Krzysztof, który pragnął znaleźć się już w klimatyzowanym aucie. Wyprawa do Red Rock o tej porze dnia była samobójstwem o czym przekonali się zaraz po wyjeździe na pustynię Nevady. Przewrócił oczami, kierując się na parking, a Adam ruszył jego śladem. - Lisa? - Que otarł pot z czoła i przysłonił oczy dłonią, chroniąc je przed promieniami słonecznymi. Dziewczyna podrapała się po przedramieniu, które swędziało ją od nadmiernego promieniowania UV, mimo że użyła kremu z wysokim filtrem. Zerknęła za odchodzącymi chłopakami, a później spojrzała w dół. Wymamrotała coś pod nosem, kucając i wystawiła nogę, kurczowo trzymając się wystającej skały. - Pośpiesz się. - Grabowski ponaglił ją i opróżnił do końca swoją butelkę z wodą. Zmiął ją w dłoniach i głośno westchnął, kiedy Lisa wróciła do poprzedniej pozycji. - Nie zejdę. - jęknęła w końcu, na co w pierwszej chwili roześmiali się, ale widząc jej przerażoną twarz zdali sobie sprawę, że mówi poważnie. - Na górę niemal wbiegłaś zaraz za Krzyśkiem to i zejdziesz. - Koziara próbował dodać jej otuchy, ale ona tylko objęła się ramionami i pokręciła głową. - Dawajcie! - z daleka dobiegł ich ponaglający krzyk Kondrackiego. - Tak jak wlazłaś. Tylko wolniej. - Kuba podszedł bliżej, wyciągając do niej ręce, jednak nie bardzo sięgał do szczytu niespełna 3 metrowego wzniesienia. - Spadnę. Jak nic, kurwa, spadnę. - wyjęczała, nerwowo przeczesując mokre już od potu włosy. - Dasz radę. - Wojtek posłał jej szeroki uśmiech, ale Lisa znowu pokręciła głową. - To skacz. - zaproponował Que, którego mimo wszystko bawiła ta sytuacja, ale próbował panować nad sobą. - Chyba cię pojebało! - odkrzyknęła, rzucając mu z góry mordercze spojrzenie. - Ugotujesz się tam, złaź albo skacz. - za bardzo nie widział innej opcji, bo przecież nie mógł jej znieść stamtąd na rękach. - Dobra, inaczej. - Koziara odłożył swój sprzęt i zaczął wspinać się do dziewczyny. - Kuba, przejmiesz ją na dole? - zawołał do kumpla, który skinął głową. - Kucnij i zsuń nogi, Que powie ci, gdzie możesz się podeprzeć. - udzielał jej wskazówek, kiedy w końcu zdecydowała się zaufać mu. - Super, prawa noga jeszcze trochę w dół. - Kuba był gotowy złapać ją, gdyby się zsunęła. - Ni cholery! - kurczowo złapała się nadgarstka Koziary, który cicho westchnął. Mimo fantastycznych widoków wszyscy mieli już dosyć tej wyprawy. No, może poza Kondrackim i Adamem, którzy już chłodzili się w samochodzie. - Świetnie! Jeszcze z pół metra i już będę mógł się podtrzymać. - Kuba stał z wyciągniętymi rękoma. - Chyba kilometr. - ewidentnie była już spanikowana i najchętniej teleportowałaby się na dół. - Nie przesadzaj. - Que parsknął śmiechem, a dziewczyna spojrzała na niego w dół i zagapiła się, przez co osunęła się w dół. - Trzymaj mnie! - wrzasnęła do Koziary, który klęcząc nie mógł już jej dosięgnąć, wiec położył się na brzuchu i wyciągnął rękę w jej kierunku, żeby mogła się złapać w razie czego. - Mam cię. - Kuba złapał ją za uda i wsunął głowę między jej nogi. - Mam cię na barana, trzymaj się. - poprosił, a dziewczyna oderwała dłonie od skał i oplotła ramionami jego głowę. - Hej, ale nic nie widzę. - roześmiał się, kiedy o mały włos nie wpakowała mu palców do oczu. Wymamrotała jakieś przeprosiny, ale przesunęła dłonie dosłownie o centymetr. - Dobra, złaź. - podszedł z nią do większego kamienia i nieco ugiął nogi, żeby mogła z niego zejść. - Ja pierdolę. Nigdy więcej! - zaczęła głośno klnąć pod nosem, a przyjaciele skrzyżowali spojrzenie, wymieniając przy tym głupie uśmiechy. - Ej, ej. Krwawisz! - wrzasnął za nią, kiedy prawie biegiem puściła się na parking. Złapał ją za ramię i odwrócił do siebie. Dziewczyna zgięła rękę i zobaczyła szramę ciągnącą się niemal od łokcia do nadgarstka. - Nawet nie poczułam. - oblizała palec i zaczęła zbierać nim stróżki krwi, które już malowniczo zdobiły jej skórę. - Mamy apteczkę? - zapytał, kiedy dotarli do auta. Posadził ją w otwartych drzwiach i zaczął przeglądać schowek. - Chyba w bagażniku, a co? - Krzysiek odwrócił się z fotela kierowcy, gdy Que przeszedł na tył szukając apteczki. - Drobny wypadek. - Koziara wskazał na dziewczynę. - Będziesz żyła, nie martw się. - poczochrał jej włosy, a w odpowiedzi dostał tylko wkurzony grymas. Kuba odnalazł czerwoną saszetkę i wyciągnął z niej wodę utlenioną oraz gaziki. - Może piec. - ostrzegł, kiedy wystawiła rękę. - Lej, kurwa. - warknęła i zacisnęła zęby, kiedy delikatnie oczyszczał jej ranę. Kucnął przed nią i podmuchał na ranę, żeby szybciej wyschła. - Chyba obędzie się bez szwów. - uśmiechnął się do niej, całując jej dłoń, przez co od razu zabrała rękę. - To się może przydać. - Koziara przegrzebał apteczkę, znajdując w niej stropy do zamykania ran. - Możecie to zrobić w środku? Wpuszczajcie gorące powietrze. Po chuj ta klima chodzi. - Krzysiek niecierpliwie postukał w kierownicę, a Lisa obróciła się i znienacka przyrżnęła mu otwartą dłonią w potylicę, na co wszyscy, poza poszkodowanym, wybuchnęli śmiechem. - Za co? Kurwa, baba bez bolca dostała pierdolca. - skomentował ukąśliwie, rzucając jej wymowne spojrzenie. - Mam powtórzyć? - zapytała, ale chłopak uznał to za pytanie retoryczne i nie zareagował. - Spokój już. Pokaż to. - Kuba przytrzymał jej nadgarstek i ostrożnie nakleił plastry. Otarł jeszcze sączącą się wolno krew. - Gotowe. - prostując się pocałował ją w czoło, za co odpłaciła mu się kopnięciem w piszczel. - Niewdzięcznica. - skomentował, mocno zatrzaskując drzwi, gdy wygodnie usiadła w fotelu. 



————

Kanapka z ketchupem i serem czy z serem i ketchupem? 🙃

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz