- Quebonafide to też Krzysztof i Mojski, sądzę, że ten pierwszy chętnie się wypowie. - Lisa stała przed drzwiami garderoby i próbowała odbić parę z redakcji NOIZZ, która chciała przeprowadzić wywiad z Kubą. - Sama wiesz, że to nie to samo. - chłopak poprawił na ramieniu aparat i uważnie przyjrzał się jej. - Wyślijcie pytania na maila i zobaczę, może uda mi się odesłać wam jakiś komentarz. - poprosiła, dyktując dziewczynie adres. - Jakbyśmy coś jeszcze potrzebowali, to możemy się do ciebie odezwać? - zapytała, na co Lisa przytaknęła skinieniem głowy. - Próbować możecie. - mrugnęła i zniknęła za drzwiami. - Co tam, jak tam? Gotowi? - zapytała rozglądając się po chłopakach. - Zawsze! - Krzysiek klasnął w ręce, bo energia aż go roznosiła. Cieszył się, że znowu pojawi się przed fantastyczną publiką i będzie mógł dać z siebie wszystko. Adam pokiwał tylko głową, bo coś pisał na telefonie i skupiał na nim swoją uwagę. Podeszła do Kuby, z którym minęła się dosłownie w przelocie, bo przyjechał prawie na ostatnią chwilę. Na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby jednak pominął wizytę u barbera, ale kiedy usiadła mu na kolanach zorientowała się, że dał sobie nieco przystrzyc brodę, która była ładnie ułożona, ale włosy żyły dalej własnym życiem. - Jakiś postęp. - pocałowała go krótko i spojrzała mu w oczy. - Jak się czujesz? - poprawiła mu kołnierz kurtki i pogładziła po ramieniu. - Dobrze, naprawdę dobrze. - spojrzał na nią roześmianymi oczami. Pozytywne uczucia i przedkoncertowa adrenalina dawały o sobie znać, mimo jego wszelkich obaw. - Lecisz ze starym materiałem, który znasz na pamięć. Chłopaki chcą później jechać na kolację na miasto. Zabieramy się z nimi, co? - upewniła się, nie bardzo wiedząc, jakiej odpowiedzi może się spodziewać. Ku jej zaskoczeniu mężczyzna uśmiechnął się i skinął głową. - Jasne, w lodówce i tak nic nie mamy. - wytknął jej, że zapomniała zrobić wczoraj zakupy. - Jak to nic? Światło jest. Najważniejsze, bo nie widziałbyś co podżerasz w nocy. - odparowała, bo ostatnio wyjadł jej kiełbaski chorizo, które miała przygotowane na śniadanie. - Que, gotowy? - Krzysiek przerwał im, podając Kubie mikrofon. - Pamiętajcie, że nie obrażę się za Tripa. - przypomniała im, bo bardzo chciała żeby wykonali ten numer. - Mało ci wycieczek? - Adam wziął do ręki swój komputer. - Żebyś wiedział. - pokazała mu język i otworzyła drzwi. Nie omieszkała się kopnąć każdego z nich w tyłek, kiedy ją mijali. - Dajcie z siebie wszystko. - posłała im ciepły uśmiech, a sama poszła już pod scenę.
Kiedy tylko wyszli na scenę, pierwszy ryk fanów dodał Kubie dużo pozytywnej energii, a wszystkie troski odeszły na bok. Czuł się jak ryba w wodzie, a między kolejnymi piosenkami zdarzało mu się rozgadać, przez co koncert trwał dłużej niż zaplanowano. - Dobra, jesteście zajebiści, bez wątpienia. - Kuba przetarł twarz ręcznikiem. - Chcemy teraz zobaczyć totalny rozpierdol, jesteście gotowi?! - wrzasnął Krzysiek, kiedy Mojski puścił pierwsze nuty Madagaskaru. Wrzawa ludzi dała mu jednoznaczną odpowiedź. - Ej, ej, moment. - Grabowski odwrócił się i machnął ręką w kierunku Adama. - Lisa, gdzie jesteś? - przesłonił oczy od świateł, wypatrując jej. Czego ty ode mnie chcesz? Dziewczyna pierw zamarła, ale w końcu zaznaczyła swoją obecność. - Tutaj masz swoją zgubę. - Krzysiek wyciągnął rękę do Lisy, pomagając jej wdrapać się na scenę. Spojrzała pytająco na Kubę, który objął ją luźno ramieniem. - Pewnie wszyscy ją znacie, ale chciałbym żebyście teraz wy dali się jej poznać. Lisa wybierze kilka osób, które zaprosimy na backstage. - powiedział do mikrofonu, czym zaskoczył wszystkich. - Wow, Que. Zaszalałeś! - skomentował Krzysiek, a Adam zapuścił jakiś bit. - Dobra, jedziemy z tym. Trzy, dwa... - Kondracki zaczął odliczać. - 5 osób, ok? - Kuba ścisnął dziewczynę, na co uniosła kciuk i zniknęła z boku sceny. Miała ochotę go zamordować za to, że wywołał ją tak z zaskoczenia, ale z drugiej strony bardzo cieszyła się z jego spontanicznego pomysłu. Ledwo z głośników huknęły pierwsze nuty Madagaskaru, a tłum po prostu oszalał. Pod koniec występu wybrała te kilka osób, którym ochroniarze pomogli przejść przez barierki. - Za pięć minut do was wracam. - powiedziała, chcąc pierw sprawdzić czy chłopaki jako tako się ogarnęli po zejściu ze sceny. Jeszcze nie weszła do garderoby a już słyszała głośne śmiechy przekrzykujących się chłopaków. - Tylko nie bij! - Kuba uniósł w górę ręce jak tylko ją zobaczył, bo właśnie żartowali, że jak wparuje to mu spuści łomot za ten numer z zaproszeniem na scenę. - Zostawię to sobie na później. Zaprosiłeś ludzi to chociaż wyglądaj na zdjęciach jak człowiek, a nie z limem pod okiem. - przechodząc obok niego trzasnęła go w pośladek, aż złapał się za tyłek. - Mogę już ich wpuścić? - zapytała, kiedy Grabowski złapał ją za ramiona i przyciągnął do siebie. - Krzysiek, weź ogarnij ten syf. - przewróciła oczami, widząc rozlany na stole słodki napój. - A ty schowaj butelkę. - poprosiła jeszcze Adama, który posłusznie zgarnął whiskey i upchnął w swoim plecaku. - Ej, łaskoczesz. - roześmiała się, kiedy Kuba zaczął całować jej policzek, a raczej ocierał się o niego swoim zarostem. Wyswobodziła ręce z jego uścisku i odwróciła się. - Świetny koncert, naprawdę. - na moment wsunęła ręce pod jego koszulkę, patrząc mu przy tym w oczy. - Wiem. - roześmiał się krótko, błądząc dłońmi po jej ciele. - Później. - ścisnęła jego policzki i odsunęła się, wychodząc z garderoby.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...