131.

393 32 9
                                    

- Po takich muzeach mogę chodzić. - skwitował Krzysiek, kiedy skończyli spacer po ekspozycjach i znaleźli się w przestronnym salonie samochodowym. - Widziałeś Lisę? - Kuba rozejrzał się, ale nigdzie nie dostrzegł dziewczyny. Nie był to pierwszy raz kiedy dziewczyna oddaliła się od niego, ale było chwilę po 11-ej i powinni już zbierać się do klubu. Co prawda cieszyło go, że chodziła własnymi ścieżkami, bo dzięki temu mógł swobodnie porozmawiać z Forestem o projekcie, który wspólnie realizowali. - Tu jesteście. - dźgnęła Adama w bok i stanęła między nim a Maciejką. - Nie zdążymy już do parku. - Grabowski wyciągnął do niej rękę i przyciągnął do siebie, zamykając ją w ramionach. - Wiem właśnie. Będziemy jechać jakieś pół godziny, ale zbierzmy się już na wszelki wypadek. - zaproponowała, na co zgodzili się i wyszli na plac przez budynkiem, orientując się w którym kierunku do metra. - Kubuś? - zagadnęła go, kiedy zjeżdżali schodami ruchomymi i odwróciła się, stając przodem do niego. - Oho, czego chcesz? - roześmiał się ciepło, bo już dobrze znał tę minę. - Wy skoczycie na obiad po spotkaniu, a ja na chwilę zobaczę się z Bastianem. - bardziej oznajmiła niż zapytała o zgodę i zrównała z nim krok, gdy zeszli na właściwy peron. - No nie wiem. - podrapał się po policzku i przesunął dłońmi po jej ramionach. - Kuba. - właściwie to warknęła na niego ostrzegawczo, bo nie zamierzała się z nim o to kłócić. - Żartowałem. - dotknął jej podbródka i zbliżył wargi do jej. - Ale może iść z nami na obiad. I tak pewnie będziecie  gadać po niemiecku. - odgarnął kosmyk jej włosów za ucho, gdy spojrzała na niego z wyrzutem. - Mhm, a ty cały czas będziesz się zastanawiał o czym rozmawiamy, a później będziesz chciał streszczenia. - położyła dłonie na jego klatce piersiowej i spojrzała mu dłużej w oczy. - Przynajmniej będę wiedział gdzie jesteś. - pochylił się, żeby ją pocałować, ale w ostatniej chwili odwróciła głowę. - Jeszcze raz wyceluj we mnie tym telefonem, a słowo daję, że go wyrzucę! - wrzasnęła tak nagle, że aż podskoczył. - Daj spokój. - zastąpił jej drogę, gdy ruszyła w kierunku Krzyśka. - Tak już ma. Telefon mu przyrósł do łapy. W sumie powinnaś go rozumieć. - nawiązał do tego, że Lisa swojego telefonu tez praktycznie nie wyciąga z ręki. Sam przyzwyczaił się już do tego, że Kondracki cały czas filmuje. Duża część tych materiałów nawet nie lądowała na jego Instagramie czy gdziekolwiek indziej w internecie. - Tylko ja pracuję. - syknęła, bo wręcz nienawidziła kiedy ktoś kierował w jej stronę jakikolwiek obiektyw. Czasami pozwalała na to Kubie i kiedy miała dobry humor to nawet wygłupiała się przed kamerą lub po prostu zachowywała się jakby jej nie było. - Ostrzegam cię ostatni raz! - ponownie podniosła głos na Krzyśka, a Que ponownie mocno zamknął ja w ramionach i przytulił do siebie. Wkurzyła się, bo udostępnił wcześniej stories, nagrane z tym tandetnym efektem serduszek i zoomu. Przedstawił na nim nikogo innego jak Grabowskich, którzy szli przez plac ściśle objęci, od czasu do czasu się całując. - Do pociągu, już. - pchnął ją lekko w przód, kiedy wagony zatrzymały się na stacji i pociągnął ją w przeciwną stronę od reszty. - Ciężko mi uwierzyć, że ci to nie przeszkadza. - opadła na wolne miejsce po jego lewej stronie i oparła głowę na jego ramieniu. - Za to tobie dzisiaj przeszkadza trzy razy bardziej. Chcesz coś słodkiego? - ściągnął plecak i roześmiał się, gdy dziewczyna zajrzała do niego, gdy tylko zdążył rozpiąć suwak. - A co masz? Coś czekoladowego? - zanurkowała ręką i wyczuła jakiś batonik. - Złoty chłopak z ciebie. - pochwaliła Kubę i rozdarła kolorowe opakowanie. - Podzielisz się chociaż? - wyraźnie rozbawiony skinął brodą na przekąskę. - Nie. - rzuciła krótko i odwróciła się tyłem do niego, jakby bała się, że zaraz zabierze jej jedzenie. 

W końcu znaleźli się pod wysokim budynkiem, a Lisa próbowała się zorientować, którędy mają wejść do środka. - Chyba na dachu. - Maciek wskazał tablicę z logo różnych firm, w tym nazwą klubu. - Super, tylko drzwi są zamknięte. - skomentował Krzysiek, chodząc wzdłuż szklanych drzwi i łapiąc za każdą klamkę. - Jesteśmy chwilę wcześniej. Zadzwonię. - Lisa wybrała numer managera i krążąc kawałek od grupy czekała na połączenie. - Nie odbiera. - westchnęła i oparła się o kolumnę. - Może prowadzi, dajmy mu te kilka minut. - zaproponowała, żeby się nie przejmowali i napisała jeszcze na wszelki wypadek smsa, że już są. Nie oderwała wzroku od telefonu, tylko sprawdziła jeszcze co Maciejka i Krzysiek udostępnili w międzyczasie. Na swoje szczęście obaj wgrali tylko jakieś zdjęcia z muzeum. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz