Kiedy Lisa wyszła po południu na spotkanie z Bastianem, Kuba zadecydował, że odwiedzi siłownię. Miał ze trzy tygodnie przerwy od treningów, ale zamiast wrócić na spokojnie to przelewał we wszystkie ćwiczenia, ciężary i bieżnię wszystkie swoje negatywne emocje. Wyjątkowo zostawił telefon w szatni, bo nie chciał się rozpraszać. Wiedział, że co chwila sprawdzałby wiadomości albo walczył z pokusą zadzwonienia do dziewczyny. Przebrał się po prysznicu i wziął telefon do ręki. Miał kilka nieodebranych połączeń oraz wiadomości od Lisy. - Kuba na litość boską, czemu nie odbierasz? - powitała go z ulgą w głosie, kiedy przeciągnął palcem po ekranie i odebrał. - Byłem na siłowni. Paliło się? - zaczął wrzucać rzeczy do torby. - Wyobraź sobie, że tak. - odpowiedziała, kontynuując ok dłuższej przerwie. - Piwnica dwie ulice dalej. Nieważne. Co się dzieje? - zapytała, mając wrażenie, że chłopak jest jakiś nieobecny, a ona mu się narzuca. - Zmęczony jestem, to wszystko. Wracasz do domu? - wyszedł z szatni i skinął głową recepcjonistce na pożegnanie. - Tak, wsiadam w pociąg i pewnie za jakieś 40 minut będę. - weszła do wagonu i zajęła miejsce pod oknem. - Pociąg? - powtórzył za nią i wyszedł na zewnątrz budynku. - Gdybys odczytał wiadomości to wiedziałbyś, że odprowadziłam Bastiego na lotnisko. Widzimy się w domu. - rzuciła i rozłączyła się. Omiotła spojrzeniem wsiadających podróżnych i głośno westchnęła. Dawno nie czuła się tak niezręcznie podczas rozmowy. Ciężko było jej odgadnąć w jakim nastroju jest Kuba, bo jak wychodziła z mieszkania to był całkiem spokojny i nawet pożegnał ją z uśmiechem. Teraz nie wiedziała czy był po prostu zmęczony czy jednak coś go gryzło.
- Jestem! - krzyknęła w głąb mieszkania jak tylko przekroczyła jego próg. Odpowiedziało jej tylko szczęknięcie psa i usłyszała jego pazury na podłodze. - Kto to wrócił do domu? No kto? Babcia o ciebie dbała? - ucieszyła się na widok zwierzęcia, bo nie mogła doczekać się jego powrotu po tym jak był u jej mamy na czas ich urlopu. Kucnęła przy nim i poświęciła mu dłuższą chwilę. - Kuba? Co się nie odzywasz? - zajrzała do sypialni i rzuciła się na brzuch na materac obok niego. -Hej, mordo. - stuknęła palcem w okładkę książki, którą czytał i podczołgała się wyżej na łokciach. Pocałowała go w policzek i objęła go za ramię, tuląc się do niego. Mężczyzna skończył czytać stronę i odłożył lekturę na bok. - Cieszę się, że jesteś. - uśmiechnął się i pocałował ją w czubek głowy. Zsunął się do niej niżej i przewrócił na bok. - Coś cię gnębi? Tylko nie mów, że Ba... - zaczęła, ale przerwał jej kładąc palec wskazujący na jej wargach. - Nie, nie on. - przejechał kciukiem po jej ustach i delikatnie ją pocałował. - Koncert, prawda? - zapytała, przypatrując się uważnie jego twarzy. Mimo że miał dużo wolnego, a w dodatku właśnie wrócili z wyjazdu to na jego twarzy malowało się coś w rodzaju zmęczenia połączonego z troską. - Pamiętasz jak czułaś się przed wylotem do Stanów? Martwiłaś się, że coś się zmieni, że będzie gorzej... - wyszeptał, kładąc dłoń na jej policzku. Skinęła tylko głową, zastanawiając się do czego Kuba zmierza. - Teraz mnie to chyba dopadło. - stwierdził, odgarniając kosmyk jej włosów za ucho. - Stresujesz się. To normalne. Znowu będziesz na świeczniku, będą cię oceniać, śledzić każdy twój kolejny krok... ale jebać to. Będę przy tobie. - oświadczyła, przerzucając przez niego nogę. - Przytul się po prostu, co? - zgarnęła go do siebie, a mężczyzna z ulgą wtulił twarz w jej biust. Przymknął oczy, pozwalając, żeby drapała go po karku i trzymała usta przy jego głowie. Był jej wdzięczny, że nie powiedziała, że przesadza, że mu się tylko wydaje, że na pewno będzie zajebiście. Wiedziała jaka jest rzeczywistość, trzymała się jej, wspierała go i po prostu była. Służyła swoim ramieniem, dokładnie tak jak teraz, kiedy to on, dorosły mężczyzna, miał chwilę słabości. - Kocham cię. - szepnęła, po kilku długich minutach ciszy, która między nimi zapadła. Kuba uniósł głowę i posłał jej lekki uśmiech. - Jak dobrze cię mieć. - naparł na nią, opierając się na ręku. - Mówisz? - zaśmiała się i wzięła jego twarz w dłonie. Nie zawracał sobie głowy odpowiedzią, tylko ułożył się na niej wygodnie, łącząc ich usta w leniwym pocałunku. -To chyba Adam. - mruknęła, kiedy chwilę później przerwał im dzwonek do drzwi. - Miejmy to za sobą. - zsunął się z niej i wstał z łóżka.
- Jak widzisz zapytań jest od cholery i ciut ciut. Byłoby mi dużo łatwiej, gdybyś wyraźnie się określił czy w końcu grasz tego lata czy nie. - Adam spojrzał na Kubę, który podpierał brodę na ręku i wpatrywał się w aktualny terminarz, który prawie świecił pustkami. Poza pre-party w tym tygodniu miał tylko OWF, jedne juwenalia i gościnny występ na koncercie Marsów za niecały miesiąc. - Ciężko mi powiedzieć na ten moment, jak to wszystko się rozwinie. Nie mam jeszcze daty premiery EPki na zagraniczny rynek. - odezwał się w końcu, jednocześnie odszukując dłoń siedzącej obok niego dziewczyny. Lisa nie chciała się wtrącać w ich rozmowę, dlatego siedziała w milczeniu, chociaż miała kilka pomysłów oraz cichych życzeń, co do zapytań, które mogłyby zostać zaakceptowane przez Que. - Przestaną pytać, jeśli każdy kolejny mail czy telefon pozostanie bez odpowiedzi. Do kiedy jesteś w stanie podjąć jakąś decyzję? - widać było po jego bookerze, że jest nieco poirytowany sytuacją, co w sumie nie było aż takie dziwne, skoro miał prowizję od każdego koncertu. - Ej, gdyby to było takie łatwe, to już miałbyś jasną sytuację. - Lisa nie wytrzymała słysząc jego pretensjonalny ton. - Zapewne, ale byłoby świetnie gdybyś wrócił do koncertowania zamiast izolować się w mieszkaniu. - Adam obrzucił dziewczynę krótkim spojrzeniem. - To może ty byś pozyskał fajne propozycje, a nie tylko czekał na gotowe i klepał wszystko co wpadnie? - zaatakowała go, jednocześnie wstając z kanapy. - Jakbyś nie zauważył Kuba nie jest już na tym poziomie, żeby brać wszystko co popadnie. - dodała, skupiając na sobie uwagę obu mężczyzn. - Lisa... - na twarzy Que malowało się zaskoczenie, bo nie spodziewał się, że zacznie go tak żarliwie bronić. - Daj spokój. Nie będę wam już przeszkadzać. - przeczesała palcami jego włosy i pocałowała go w policzek. Odeszła od nich, wołając do siebie psa i chwilę później zniknęła za drzwiami. - Wracając do tematu... - Adam chrząknął, kiedy Kuba obejrzał się za dziewczyną. - Wyślij mi propozycje na maila. Wrócę z odpowiedzią do końca tygodnia. - Grabowski wstał z kanapy, wyraźnie dając mu znać, że uznał spotkanie za zakończone.
——
Ostatnio mniej komentujcie, może nie ma czego, nie wiem... ale zawsze Wasze słowa pomagały mi podjąć pewne decyzje, więc będę wielce uradowana jeżeli zostawicie kilka słów.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfic„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...