43.

424 37 74
                                    

- Co w ciebie wstąpiło? - złapał ją pod ramię, kiedy skończył rozmawiać z ekspedientką na temat transportu wybranych przez nich mebli. - Ale o co ci chodzi? O to? - słodko się do niego uśmiechnęła, a potem znacząco wypchnęła językiem policzek. - Opanuj się do cholery. - syknął, wciskając jej w rękę potwierdzenie zamówienia z którym mieli iść do kasy, a sam pchnął wózek z mniejszymi rzeczami. Podczas całej jego rozmowy z obsługą sklepu Lisa stała za ich plecami, robiąc do niego znaczące miny i ruchy dłonią, tak że momentami tracił wątek, a nie lubił wychodzić na idiotę przy obcych. - Co się tak denerwujesz? Przecież mnie nie przyłożysz przez kolano na środku sklepu, więc jaki jest sens? - szczypnęła go w policzek i głośno roześmiała się. -Jeszcze słowo a się zdziwisz. - zagroził jej, wyraźnie poirytowany jej zachowaniem. Stanęli w kolejce, a Lisa standardowo zaczęła przeglądać pierdoły pierwszej potrzeby znajdujące się w koszyczkach. Obserwował ją uważnie, kiedy przebierała między miarkami, bateriami i odświeżaczami powietrza do auta. - Uuu, Grabooowski. - mruknęła z lubieżnym uśmiechem, kiedy dorwała laserowy termometr i poświęciła nim na jego krocze. - Poza skalą! - niemal krzyknęła, a Kubie poważnie przemknęła przez głowę myśl, żeby ją zamordować. - Lisa do kurwy nędzy. - syknął jej do ucha i mocno zacisnął palce na jej ramieniu. - Nie musisz zajrzeć do jakiegoś innego sklepu? - zapytał, bo miał serdecznie dosyć jej zachowania. Wystarczyło, że jego tatuaże i zarośnięty łeb przyciągały uwagę innych klientów. - W sumie to mogę. - przestąpiła z nogi na nogę i wykręciła się z jego uścisku. - Co mam sobie kupić? - zapytała, dorzucając do koszyka filcowe podkładki pod meble. - Knebel i coś na ADHD. - burknął, bo nienawidził jak stroiła sobie z niego żarty i to publicznie. - A to ci nie wystarczy? - uniosła z koszyka kilka paczek nylonowej linki oraz metalowe karabińczyki. - Wydaje mi się, że to aż za dużo na jedną mnie. - skomentowała, a starszy mężczyzna w kolejce przed nimi aż obrócił się. - Dobra, dobra, już sobie idę. - uniosła ręce w geście poddania, kiedy Kuba zmroził ją spojrzeniem i wyszła z kolejki. 

Zdążył odstać swoje w kolejce oraz jeszcze kilka dobrych minut kręcąc się wzdłuż linii kas, a dziewczyny w dalszym ciągu nie było. Naciągnął daszek od czapki bardziej na twarz i wyciągnął telefon, żeby do niej zadzwonić. - Kurwa! Normalna jesteś?! - nagle odwrócił się, kiedy poczuł palec wbijający się między jego pośladki. - Dobrze wiesz, że nie. - wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. - Co w ciebie wstąpiło? - złapał ją za nadgarstki i uważnie przyjrzał się jej twarzy. - Oj, Kuba. Mam po prostu bardzo dobry nastrój. - wspięła się na palce i skradła mu szybki pocałunek. - To chyba ta pobudka zadziałała cuda. - zażartowała i machnęła papierowymi torbami. - Wiesz co? Chyba brakuje nam jakiejś łopaty, bo ręcznie nie będziemy przerzucać tej ziemi do doniczek. - nawiązała do kilku drzewek, które miały przyjechać z dostawą mebli. - Teraz sobie o tym przypomniałaś? - przewrócił oczami i głośno westchnął. - Stój tu, ja pójdę. - popchnął wózek w kierunku ławki, bo wiedział, że jak puści ją samą do sklepu, to znowu przepadnie w dziale z dodatkami czy nawet gniazdkami. Po kolejnym kwadransie udało mu się wrócić ze szpadlem i mniejszą łopatką z grabkami w zestawie. - wybrałaś tyle roślin, że aż jestem ciekawy kto będzie je podlewał. Przy tobie kaktus nawet zdechnie. - dołożył do wózka jeszcze konewkę. - Nie mogłeś wziąć jakieś czarnej? - skrzywiła się na widok jasnozielonego przedmiotu. - Na litość boską, to tylko konewka! - rzucił jej rozeźlone spojrzenie, na które tylko objęła go w pasie i mocno przytuliła się. - Wiem, nooo. - burknęła i wtuliła twarz w jego szyję. - Nie złość się już, ok? - spojrzała mu w oczy, wydymając przy tym usta. - Ja? Złościć się? W życiu. Ale mam ochotę spuścić ci lanie i patrzeć jak puchnie. - pstryknął ją w nos i puścił jej oczko. Dawno nie miała takiej energii i takiego dobrego, wręcz irytującego humoru, że zapomniał jak to jest. - Pójdziemy coś zjeść? - zaproponowała, czując nasilający się głód, bo śniadanie było dla niej prehistorią. - Wróćmy do domu, zejdziemy do Boskiej na dole, co ty na to? - szybko rozejrzał się do około, bo nie mógł pozbyć się wrażenia, ze ktoś ich obserwuje. - Niech ci będzie. Zarezerwuję stolik. - zgodziła się, a Kuba poprowadził wózek do windy, którą zjechali na parking. - Wszystko zajęte, ale zamówiłam coś dobrego i odbiorę jak tylko odłożymy zakupy na górę. - oznajmiła, kiedy Kuba próbował upchnąć zakupy na tylnim siedzeniu. - Super. - wyprostował się i pocałował ją w czoło. - Wsiadaj już. - poprawił fotel, kiedy udało mu się wszystko załadować do auta. Odstawił wózek i zajął miejsce za kierownicą. - Jakiś spięty jesteś. - stwierdziła, kiedy zauważyła ulgę malującą się na jego twarzy, gdy wyjechali z parkingu. - Miałem wrażenie, że ktoś się na nas gapi. A twoje głośne zachowanie wcale temu nie pomagało. - zacisnął mocniej palce na kierownicy, a Lisa zmarszczyła brwi. - Dawno nigdzie nie ruszaliśmy się na miasto poza naszym rewirem, wypuszczasz zaraz coś nowego po tak długiej przerwie... To normalne, że znowu wzbudzasz zainteresowanie. - wyjaśniła mu, przesuwając dłonią po jego udzie. - Spokojnie. - uśmiechnęła się do niego, ale miała dziwne przeczucie, że wypad do dużego centrum handlowego bardzo go zestresował i zrobiło jej się głupio, że się tak zachowywała. 

- Kiedy przywiozą meble? - zapytała, kiedy wyciągnęli się na kanapie po obiedzie. - Mieli ostatni wolny slot na wieczór. Powinni być koło 19. - wyjaśnił, skacząc po kanałach, ale nie mógł znaleźć nic ciekawego. - To mamy chwilkę. - ziewnęła szeroko i zsunęła się niżej, kładąc głowę w zgięciu jego ramienia. Sięgnęła po telefon i zaczęła przeglądać Instagram, kiedy usłyszała z głośników dźwięk rozpoczynającego się meczu. - Liga Mistrzów? - mruknęła, gdy chłopak wyciągnął przed siebie nogi i oparł je o stolik. - Mhm. Akurat się skończy koło siódmej. - pocałował ją we włosy i skupił wzrok na telewizorze. Zmieniła jeszcze raz pozycję, kładąc się na plecach z głową na jego brzuchu i dalej scrollowała media społecznościowe. - Miałeś rację, że ktoś obserwował. - rzuciła po chwili, kiedy weszła w sekcję wzmianek na jego fanpage'u. - Co? - zmarszczył brwi, bo przez moment wciągnął się w akcję na murawie. - Ktoś zarobił ze dwie stówki. - pokazała mu artykuł na Pudelku ze zdjęciami z centrum handlowego. - Robią zamieszanie jakby nosorożec uciekł z zoo. - prychnął pod nosem czytając nagłówek. Redaktor od siedmiu boleści nie pominął skomentowania wyglądu Que, „który w przeciwieństwie do swojej narzeczonej wyglądał na bardzo zaniedbanego".  Lisa wyszukała u siebie w galerii jakieś ich wspólne zdjęcie, gdzie Kuba przykrywał twarz kocem i udostępniła je w stories z komentarzem, że wpędzili jej narzeczonego w kompleksy. - Zarośnięty czy ogolony i tak jesteś kochany. - mruknęła i przewróciła się na bok, żeby oglądać mecz razem z nim. Kuba tylko uśmiechnął się pod nosem i kontynuował zabawę jej włosami, które przeplatał między palcami. 



Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz