72.

418 33 32
                                    

- Que! - usłyszał za sobą, kiedy miał właśnie wsiadać do windy. - Prawie punktualnie. - Krzysiek roześmiał się, kiedy drzwi zamknęły się za nimi. Mieli być na śniadaniu o 6.30, a zostało jakieś dwadzieścia minut do 7. - Wszystko ok? Głośno wczoraj u was było i nie mam na myśli jęków rozkoszy. - przejrzał się w lustrze i zawiesił spojrzenie na przyjacielu. - Zjebałem. - odparł Kuba, wbijając wzrok w swoje buty. - Kolejny raz. - dodał ciszej, kręcąc przy tym głową. - Co się stało? - czerwonowłosy zmarszczył brwi, wyraźnie zdezorientowany. Kuba wziął głęboki oddech i zwięźle wyjaśnił wczorajszą sytuację. - Naprawdę nie przyszło ci do głowy, żeby z nią porozmawiać?! - Kondracki wybuchł, kiedy winda zatrzymała się na parterze. - Que, naprawdę?! - w głowie mu się nie mieściło, że jego przyjaciel tak łatwo uwierzył w taki blef. - Tak kurewsko ją kocham, że na myśl, że ktoś inny... - Grabowski zacisnął dłonie, kompletnie bezradny. - Boję się, ze może jej czegoś brakować. W końcu miała tylko mnie. - chrząknął znacząco, szukając wzrokiem poparcia u przyjaciela. - Mózgu, Kuba. Mózgu. Jesteś czasami takim idiotą i bólem w dupie, że dziwi mnie, że przy tobie wytrzymuje. - Krzysiek parsknął śmiechem, kiedy szli przez lobby. - To wcale nie jest zabawne. - burknął, uderzając go w ramię. Potrzebował wsparcia, ale wiedział, że ciężko będzie je uzyskać. - Myślisz, że Ola mogłaby z nią... No wiesz, porozmawiać? - zapytał nagle, na co Krzysiek pokręcił głową. - Nie będę jej o to prosił. Jak Lisa będzie chciała to sama do niej przyjdzie. - odpowiedział i uśmiechnął się, wchodząc do restauracji.

- Cześć pani manager. - pochylił się do Lisy i pocałował ją w policzek, na co tylko przewróciła oczami. Przybił jeszcze żółwika z Jaredem, a później powędrował prosto do stołu szwedzkiego. - Hej. - Kuba chciał także przywitać się z dziewczyną, jednak w tym momencie wstała po dolewkę kawy. - Nie wyglądacie za dobrze. Zwiedzanie weszło za mocno? - Jared zmierzył Kubę uważnym spojrzeniem. - Narzeczeńska sprzeczka. - westchnął i oddalił się po jedzenie. Już rano kiedy obudził się, a Lisy nie było w pokoju wiedział, że łatwo nie będzie. Leto skończył swoje jedzenie i zostawił trójkę przyjaciół samych sobie. - Ola nie jedzie z nami? - Lisa zerknęła na Krzyśka, bo brakowało jego dziewczyny. - Stwierdziła, że woli się wyspać, a później skoczyć do hotelowego spa. - wzruszył ramionami, biorąc łyk soku. - Pierwsze wejście macie o 9.00, będzie to krótki wywiad. Później o 10.00 zaraz po bloku reklamowych wykonujecie utwór. - zmieniła temat, przechodząc do planu na dzisiejszy dzień. - Zaraz potem pojedziesz na sesję zdjęciową do magazynu. Wpadło to na ostatnią chwilę. Później masz wolne. - szybkim spojrzeniem omiotła twarz Kuby, ponownie skupiając wzrok w swoim telefonie. - A, przed koncertem jeszcze pojawią się dwie ekipy telewizyjne. Marsi mają wywiad, ale chcą tez z tobą zamienić kilka słów. - machnęła łyżką w jego kierunku, ponownie zanurzając ją w owsiance. - Nie mogę się doczekać. Kuba w telewizji? Wywiad? Sesja, gdzie za obiektywem nie stoi Koziara? Co za zmiany. - Krzysiek klasnął w ręce i roześmiał się, żeby rozładować ciszę, która zapadła przy stoliku po ostatnich słowach dziewczyny.  - Koziara przyleci akurat na koncert i będzie z nami do końca europejskiej trasy. Później dopiero w Chicago. - wyjaśniła od razu, słysząc nazwisko Wojtka. - Świetnie, im większa ekipa tym lepiej. - mruknął Kuba, jednak kompletnie bez entuzjazmu. - Dobra, widzimy się za chwilę. - Krzysiek skończył swoje jedzenie i spojrzał po parze. - Pogadajcie, co? - poklepał Kubę po plecach i uśmiechnął się do dziewczyny, która przewróciła oczami. Odszedł od stolika, jeszcze oglądając się za siebie, jakby upewniał się, że narzeczeni nie skoczyli sobie od razu do gardeł. 

- Jesteś na mnie wściekła, co w pełni rozumiem. - zaczął po chwili, po cichu licząc, źe dziewczyna oderwie wzrok od telefonu. - Wściekła? - prychnęła i roześmiała się. - Zawiedziona. Rozżalona. Kurewsko rozczarowana. - każde z tych słów wypowiedziała wolno, z naciskiem i patrząc mu przy tym w oczy. Raniły go jedno po drugim, jak nóż wbijany kilkukrotnie w kolejne miejsca na jego ciele. Zasłużył i nie mógł się na to skarżyć. Przynajmniej nie zawinęła się z restauracji uciekając od niego, tylko ciagle siedziała przed nim. - Lisa, spieprzyłem. Mogłem od razu ci powiedzieć. - przetarł twarz dłońmi i oparł łokcie na blacie. - Powiedz mi coś, czego nie wiem. - odparła znudzona, sięgając po tosta z dżemem. - Boje się, że któregoś dnia stwierdzisz, że jestem  niewystarczający. - wyszeptał, bo był to jedyny wniosek do którego doszedł podczas prawie nieprzespanej nocy. - Bredzisz. - rzuciła, kiedy udało jej się odzyskać głos po tym jak zakrztusiła się po jego wyznaniu. - Daj mi na razie spokój. Artysta. - wskazała na niego. - Manager. - postukała się w klatkę piersiową. - Trzymaj to w takiej relacji. Nie chcę mieszać życia prywatnego z pracą, chociaż jedno wchłonęło drugie wraz z podpisaniem umowy. - wyjaśniła, bo była to jedna z rzeczy, która ją męczyła poza brakiem zaufania ze strony Kuby. - Potrzebuję trochę przestrzeni. - wstała z krzesła i schowała telefon do kieszeni. Splotła palce, pocierając kciukiem wierzch dłoni. - Chcesz przerwy? - wykrztusił, czując, że grunt ucieka mu spod nóg.  Zamarł, kiedy obróciła  pierścionek zdobiący jej palec serdeczny. 





—-

Znowu będę się bujać z tym godzeniem ich jak po aferze w Stanach. Pokłócić ich było nawet łatwo, ale pogodzić... to wyższa szkoła jazdy. Pamiętacie, źe raz już wspominała o przerwie, prawda? 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz