160.

420 30 34
                                    

- Żałujesz, że przyszłaś? - zaszedł ją od tylu, gdy opierała się o barierkę i podziwiała początek wschodu słońca. W ciągu nocy zdążyli przetrzeźwieć, ponownie się upić, żeby teraz znowu odczuwać pierwsze oznaki kaca. Okrył dłońmi jej i przylgnął do jej pleców. - Wiesz, że nie. - odchyliła głowę w tył, posyłając mu nieprzytomny uśmiech. Zaczęła kręcić biodrami w rytm muzyki, ocierając się o jego krocze. - No co. - zaśmiała się, gdy zacisnął usta w cienką linię. - Zbieramy się? - pocałował ją we włosy, ściśle obejmując ramionami. Kiwnęła głową i odwróciła się do niego. - Zaczynam być głodna. - oznajmiła, kiedy objęci zmierzali do windy. Kuba złapał ze stolika garść precelków, bo nic więcej się nie ostało i wsunął jej jednego do ust. Złożyła dłonie, żeby przesypał je do jej rąk i wpakowała do ust kilka kolejnych. - Zdajesz sobie sprawę co zrobiłaś ze mną tej nocy? - wyszeptał, popychając ją do środka windy, której drzwi właśnie rozsunęły się. - Co takiego? - pokręciła głową i zajadając się słoną przekąską walczyła, żeby się nie uśmiechnąć. - Grałaś ze mną. - złapał ją za szyję i przygwoździł do ściany. - Że niby ja? - z trudem przełknęła i spojrzała mu w oczy. - Dalej to robisz. - warknął, gdy oblizała wargi. - Wydaje ci się. - zacisnął palce drugiej ręki na jej kroczu, aż pisnęła, a reszta precelków rozsypała się na podłodze. - Nie kłam. - syknął, wsuwając dłoń za jej spodnie. - Wydaje ci się. - powoli zaakcentowała każde słowo, co wywołało u niego bliżej nieokreślone warknięcie. Wpił się w jej szyję, atakując ją agresywnymi pocałunkami. Stanęła na palcach i zacisnęła nogi, kiedy poczuła palce wdzierające się za bieliznę. - Kuba. - jęknęła głośno, gdy uszczypnął ją w łechtaczkę. Kopnął ją po kostkach, zmuszając do rozsunięcia stóp i spojrzał jej w oczy. - Pierw cię zerżnę, a później będę się nad tobą znęcał. - wyszeptał chrapliwym głosem, poklepując krocze. - Co ty na to? - przesunął językiem po jej policzku, wędrując na usta. - Grozisz czy obiecujesz? - zapytała ponownie w ciągu tej nocy. Rozdrażniła go. Kąciki jej ust powędrowały ku górze, a z rozchylonych warg wyrwał się cichy jęk, gdy dosłownie na moment wsunął w nią palce. - Nie możesz się doczekać. - stwierdził, podsuwając jej pod nos wilgotne palce. Otarł je o spierzchnięte wargi i wsunął do ust, gdy tylko oplotła je językiem. - Będziesz prosić, oj będziesz. - boleśnie przesunął nimi po jej dziąsłach, rozpychając usta. - Nie jesteś aż takim masochistą, żeby tak długo się katować. Nie wytrzymasz. - wybuchnęła gromkim śmiechem, kiedy winda dotarła na parter. Złapał ją za kark i wyprowadził na klatkę schodową. - Nie testuj mnie. - ostrzegł, naciskając na kark, przez co musiała się schylić. Wyciągnął telefon z kieszeni, oznaczył lokalizację i zamówił Ubera. - 7 minut. Co mogę z tobą zrobić przez siedem, pieprzonych, minut? - rozejrzał się po parkingu i pchnął ją w betonową w wnękę, zaraz przy wejściu do klatki. Wpasowała się w nią idealnie, więc podciął jej nogi, aż upadła na kolana. - Raczej co ja mogę z tobą zrobić. - przejechała językiem po górnej wardze i zacisnęła palce na jego biodrach. Szybko rozejrzał się wokół i rozpiął rozporek, żeby uwolnić penisa napierającego na materiał bokserek. Patrząc na nią z góry kilkukrotnie przejechał po nim dłonią. Kiedy w końcu nakierował go na jej usta, oplotła go językiem, przekonana, że liczy na szybką mokrą robotę. Wykorzystał moment, gdy rozchyliła wargi i wszedł w jej usta aż po samą nasadę. Złapał ją za nadgarstki, gdy próbowała go odepchnąć i mocniej docisnął. Chciała cofnąć głowę, ale jej potylica spotkała się z szorstkim betonem, przez co nie miała jak się uwolnić. Przygwoździł jej nadgarstki jedną ręką, a drugą zacisnął wysoko na jej gardle, czując jak mocno ją wypełnił. Przytrzymał ją dłuższa chwilę, dopóki nie przestała się szarpać i na wpół wysunął się z niej. - Chcesz coś jeszcze powiedzieć? - zakpił, ponownie dociskając biodra, gdy tylko chciała coś powiedzieć. Poddusił ją jeszcze kilka razy, dopóki telefon w jego kieszeni nie zawibrował, zwiastując przyjazd kierowcy. Za szyję pociągnął ją w górę i uśmiechnął się. - Obcemu człowiekowi chcesz się tak pokazać? - starł dłonią ślinę z jej brody i roztarł po dekolcie. Była czerwona na twarzy, ale nie ze wstydu, tylko braku powietrza. - Za kwadrans będziemy w domu. - pocałował ją jeszcze, jednocześnie zapinając spodnie. Za kark poprowadził ją do auta i bezceremonialnie wepchnął na tylne siedzenie. Milczeniem zbył krótkie dzień dobry kierowcy i spojrzał na dziewczynę, która jeszcze ukrywanie oddychała. - Lubię cię takiego. - wyszeptała, tuląc się do jego ramienia. - Tylko lubisz? - uniósł brwi, zaciskając palce na jej udzie. - Pragnę. - usiadła bokiem, przesuwając dłoń na jego krocze. - To nie fake taxi, dzieciaku. - roześmiał się, kiedy próbowała się do niego dobrać. 

Mimo bardzo wczesnego ranka w progu mieszkania przywitał ich zaspany pies. - Wyjdę z nim to dłużej pośpimy. - wzięła smycz i zacmokała na psa. - Ja to zrobię, a ty weź prysznic i wybierz sobie zabawki. - strzelił ją taśmą po tyłku i wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Zrób to jeszcze raz. - syknęła ostrzegawczo jak rozjuszona kotka. - Kurwa, Grabowski. - zakwiliła, gdy za kark przygniótł ją do pobliskiej ściany. - Prosiłaś o więcej, czy się przesłyszałem? - zacisnął zęby na płatku ucha, jednocześnie ściągając jej spodnie z tyłka. - Wydawało ci się. - zaczęła kręcić biodrami, próbując się wyrwać. Jej krzyk rozniósł się echem po mieszkaniu, kiedy smycz ponownie zetknęła się z jej pośladkami. Tym razem z nagą skórą. - Nie, nie. Już nie. - jęczała, jednak był nieugięty. - Prysznic tak? - wyszeptał, poprzestając na trzech razach, które zostawiły krwiste ślady na jej skórze. Z trudem przełknęła ślinę i skinęła głową. - Uciekaj. - ścisnął jeszcze jej nagi pośladek i pochylił się, żeby założyć psu szelki. Zniknął z mieszkania na niecałe 10 minut, ale miał wrażenie, że spędził na spacerze przynajmniej pół godziny. - Wróciłem! - krzyknął w głąb mieszkania i jeszcze po drodze do sypialni zaczął zrzucać z siebie ubranie. - Lisa? - posłał w kąt spodnie i przysiadł na łóżku. Próbowała się podporządkować jego zaleceniom, co zauważył po kropelkach wody na jej ciele i pozycji, w której... zasnęła. - Nic straconego. - przebiegł palcami wzdłuż jej kręgosłupa i potarł ślady na pośladkach. Jęknęła przez sen i przetoczyła się na bok, tuląc policzek w poduszkę. 

Takiej pobudki na pewno się nie spodziewała. 

——-

Co wymyślił Grabowski? 🤭

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz