3.

756 42 7
                                    

- Śpisz? - usłyszała szept Kuby tuż przy swoim uchu, kiedy mocniej objął ją pod biustem i przytulił się do jej pleców. - Nie, nie mogę zasnąć. - dotknęła jego dłoni i podłożyła ją sobie pod policzek. Dobiegała właśnie 2 w nocy, a dziewczyna w dalszym ciągu nie mogła zasnąć. Pierwszy raz miała uczucie jet lagu, który nasilał się przez stres. Przed wylotem konsultowała się także ze swoim lekarzem i wiedziała, że przez swoje problemy z kortyzolem może znosić zmianę strefy czasowej nieco gorzej od w pełni zdrowej osoby. W czasie lotu łapała tylko krótkie drzemki, w przeciwieństwie do Kuby, który po lekach nasennych spał jak dziecko. - Kocham cię. - mruknął w jej kark, delikatnie muskając go wargami. - Jutro mamy cały dzień dla siebie, myślałaś co chcesz robić? - zapytał, kiedy w odpowiedzi na jego wyznanie tylko głośniej wciągnęła powietrze. - Pojedziemy do Santa Clarita? To jakaś godzina jazdy. - poprosiła, bo było to pierwsze miejsce, które chciała odwiedzić od momentu, gdy Kuba poinformował ją, że wyjeżdżają do Stanów. - Później możemy przejść się po wzgórzach czy gdzieś z dobrym widokiem na miasto i napis. - dodała, nie mając teraz nic lepszego na myśli. - A co tam jest? W tym Santa Clarita? - zastanowił się, bo nie mógł skojarzyć żadnej atrakcji turystycznej zlokalizowanej w tym rejonie. Z resztą był przekonany, że dziewczyna będzie chciała po prostu przejść się po Los Angeles i poczuć ducha miasta tak jak robiła to przy innych wyjazdach. - Po prostu mnie tam zabierz. - z trudem przełknęła ślinę i ucięła rozmowę, bo nie czuła się na siłach, żeby tłumaczyć mu swoje powody. - Jasne, mamy auto wypożyczone, więc to nie problem. - podparł się na łokciu i pocałował ją w skroń. - Wieczorem jesteśmy umówieni na kolację. Chciałbym przedstawić cię osobom z którymi będę współpracować. - zapowiedział,  nieco zmieniając temat. - W końcu poznam tych producentów? - przekręciła się na plecy i w ciemności odnalazła jego policzek, na którym położyła dłoń. - Dokładnie. I jeszcze kilka innych osób. - w jego głosie wyczuła, że tym słowom towarzyszył szeroki uśmiech. Tak naprawdę nie mógł się doczekać tej chwili, a dokładnie reakcji dziewczyny, kiedy odsłoni przed nią karty i zdradzi z kim i przy czym konkretnie będzie współpracować. - Mam nadzieję, że nie jest to jakieś wykwintne miejsce. - dodała, bo nie znosiła takich lokali. - Jak dostanę adres to od razu ci powiem. - zapewnił ją, całując opuszki, którymi błądziła po jego wargach. - Podzielisz się ze mną tabletkami? Inaczej nie zasnę. - w myślach przeklinała się, że nie pomyślała o tym przed wylotem i nie wzięła recepty od lekarza. - Wyjątkowo. - podkreślił i wstał na moment, odnajdując swój plecak. Wycisnął jedną tabletkę na dłoń i podał jej wraz z butelką wody. - Dzięki. - poczuła ulgę i nadzieję, że prędzej niż później popadnie w ramiona Morfeusza. - Połóż się na mnie. - oddała mu butelkę i opadła na plecy, wygodniej układając poduszkę pod głową. - Jeśli się rozbierzesz. - zaczął się z nią targować, ciągnąc za brzeg jej koszulki. Przewróciła oczami i wyciągnęła ręce w górę, aby mógł pozbyć się tshirtu, co z resztą zaraz zrobił. Ułożył się na niej nieco niżej, wtulając twarz w jej biust. - Ej, ale mamy iść spać. - zachichotała, kiedy wargami zaczął skubać jej pierś.. - Kuba no... - wplotła palce w jego włosy i pociągnęła za nie, aby zwrócić jego uwagę. - Nie odmawiaj mi. - wydał wargę i zacisnął zęby na sutku. -  Z resztą rób co chcesz. - zrezygnowana, poddała się, co przyjął z cichym mruknięciem zadowolenia. Przymknęła oczy, delikatnie drapiąc go po karku, co wywołało u niego lekkie dreszcze. - Ciekawa jestem czy ktoś się zorientuje, że wyjechaliśmy. - głośno zastanowiła się, mając na myśli media czy jego fanów. - Ja praktycznie nic nie publikuję, ale twoje milczenie może być podejrzane. - przesunął dłonią po jej boku, zatrzymując ją na biodrze dziewczyny. - Luz, mam zapas materiału. - zaśmiała się, kiedy połaskotał ją i złapała go za rękę. - Nie rób mi tak, bo zaraz pójdziesz spać na kanapę. - ostrzegła go, jednak nie miałaby serca, przede wszystkim dla samej siebie, żeby to zrobić. - Nie strasz, bo się zesrasz. - prychnął w jej biust, ponownie wywołując uśmiech na jej ustach. - Czuję na co masz ochotę. - ugięła nogę, czując na swoim udzie jego pobudzoną męskość. - Sorry, Stasiek czasem żyje własnym życiem. Szczególnie przy tobie. - próbował się usprawiedliwić, trafiając spojrzeniem na błyszczące w ciemności oczy dziewczyny. - Twoja Baśka chyba teź się rozbudziła. - wyszczerzył żeby, kiedy Lisa cicho zaklnęła, czując przyjemne skurcze w podbrzuszu. - Kurwa, Grabowski. Jaki Stanisław, jaka Baśka. Co my jesteśmy w przedszkolu, że nie nazywamy rzeczy po imieniu? - zirytowała się, kompletnie nie rozumiejąc jak można nadawać imiona czy ksywy swoim narządom. - Okay, w takim razie sorry za mojego fiuta, ale twoja pizda też daje o sobie znać. Lepiej? - uniósł brwi, kiedy przejechała stopą po jego łydce. - Dużo lepiej. - przyznała, ciaśniej obejmując go nogą. - To co? Może teraz cię przelecę, aż będziesz błagać o litość? - podsunął się wyżej, wisząc nad nią na rękach opartych po obu stronach jej głowy. - Przelecieć to może mi mucha koło ucha. - powiedziała w jego wargi, od razu inicjując głębszy pocałunek. Czerpała czystą przyjemność z łapania go za słówka i grania słowami, co tylko dodatkowo go podniecało. - Mam cię zerżnąć jak szmatę? - jego chrapliwy głos wywołał u niej ciarki, szczególnie gdy silna dłoń objęła palcami jej szyję. - Od kiedy szmata ma coś do powiedzenia? - głośniej przełknęła ślinę, a jej oddech przyspieszył. - Masz rację, suki nie pyta się o zdanie tylko wydaje się jej polecenia. - podjął jej grę, przesuwając dłoń na jej policzek, który teraz delikatnie głaskał. - Dok... - chciała coś powiedzieć, jednak gwałtownie przerwał jej zostawiając delikatnie zaczerwieniony ślad na jej policzku. - Milcz. Nie pozwoliłem ci się odezwać. - upomniał ją, podnosząc się. Wsunął ręce pod jej ciało i odwrócił ją na brzuch. Poczuła jak dłonią błądzi do jej wilgotnego krocza, mocniej naciskając wzgórek, zmuszając ją do uniesienia bioder. - Liczysz głośno. - oznajmił siadając za nią na piętach i tuż po tych słowach na jej pośladkach wylądował pierwszy, siarczysty klaps. - Jeden... - jęknęła, wtulając twarz w poduszkę. Kolejne cyfry padały z jej ust, przerywane cichszymi lub głośnymi jękami. Kiedy doszedł do dziesięciu uciekła biodrami na bok, czując piekący, ale na swój sposób przyjemny ból. Oplótł jej włosy wokół dłoni szarpnął za nie, zmuszając ją do odchylenia głowy. Przylgnął miednicą do jej pośladków, ocierając się o nie nabrzmiałym członkiem. - Ręce. - rzucił krótko, ale to wystarczyło, żeby dziewczyna skrzyżowała nadgarstki na plecach. Jej szybki, urywany oddech mieszał się z szumem fal, wypełniając pokój rosnącą ekscytacją, wręcz oczekiwaniem na moment, w którym w końcu ją wypełni. - Ale ty uwielbiasz się pieprzyć. - roześmiał się, kiedy wisząc na swoich włosach niecierpliwie poruszała biodrami. - Z panem zawsze. - zacisnęła powieki, kiedy ponownie poczuła jego dłoń na swoim pośladku. Que nie potrzebował już większej zachęty, aby zagłębić się w niej jednym, mocnym ruchem bioder. 

Grali ze sobą, kochali się, pieprzyli, ale zawsze byli w tym razem, wzajemnie darząc się uczuciem, spełniając swoje potrzeby i najskrytsze fantazje. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz