- Quebahombre, aj..! - rozentuzjazmowany tłum wykrzyczał ostatni wers pierwszego utworu razem z Kubą. - Dobry wieczór warianty, kłaniamy się nisko! - Krzychu stanął na skraju sceny kawałek od Quebo. - Dobry wieczór wszystkim. Bardzo mi jest.... - Kuba także próbował się przywitać ze zgromadzonymi ludźmi, jednak został zagłuszony. Jak nadchodząca fala tsunami głośne Sto Lat zaczęło do niego docierać z błoni, z każdą sekundą przybierając na sile. Roześmiał się i pokręcił głową, trochę jakby z niedowierzaniem obserwując rozwój sytuacji. - Niech żyje, żyje nam..! - u jego boku pojawiła się Lisa z Maćkiem, a w dłoniach trzymała niewielki tort z racami i zapalonymi świeczkami w formie cyfr dwa i osiem. - A kto?! - Krzychu wydarł się do mikrofonu, a tłum równie głośno ryknął Quebo. - Nie słyszę! Kto?! - dalej podjudzał fanów, którzy radośnie grali z nim w tę grę. - Kuba! - krzyknęła Lisa, kiedy mężczyzna posłał jej nieco speszony uśmiech i nabrał powietrza w płuca, żeby zdmuchnąć świeczki. Dotknął jej podbródka i złożył na wargach krótki pocałunek. - Miałam nadzieję, że zostawicie to na koniec, bo tak bardzo, bardzo, bardzo chciałam wpakować mu to ciasto w twarz! - wykorzystała moment, kiedy Maciejka zabrał od niej tort i złapała za mikrofon trzymany przez Kubę. Que pogroził jej palcem i odsunął się na bezpieczną odległość, gdy brat udawał, że w niego celuje. - Zrobiło się gorąco! Aż się boję! - z głośników poniósł się śmiech Kondrackiego, kiedy młodszy Grabowski zgarnął na palec nieco kremu i otarł go o usta dziewczyny. - Bardzo, bardzo wam dziękuję! - Que odprowadził dziewczynę wzrokiem i ponownie skupił swoją uwagę na publiczności. - Naprawdę, bardzo. - powtórzył raz jeszcze, kłaniając się przy tym. - I bardzo mi jest miło was widzieć tutaj. - zrobił pauzę na oddech, a tłum ponownie ryknął i zaczął bić brawa. - Taki piękny anturaż I wy też widzę, że jesteście przygotowani do tego koncertu po prostu znakomicie. Bardzo się cieszę, bo to jest naprawdę ważny koncert dla mnie. Wyjątkowy mogę powiedzieć i będziemy mieli wszystko nagrane... - odwrócił się, wskazując ręką na Forxsta, który działał na scenie i nagrywał od samego początku. - Także też mi zależy podwójnie, żeby to wyglądało dziesięć razy lepiej niż zawsze. Ciechanów! - Lisa była już święcie przekonana, że Kuba szybko nie zakończy tej przemowy. - Komu jeszcze tortu? - zawołała, bo razem ze szwagrem chodziła wzdłuż barierek i rozdawała urodzinowe ciasto Que. W międzyczasie sam zainteresowany poprosił o ogromny hałas dla Krzyśka oraz Mojskiego przez co myślała, że ogłuchnie. - I wielki hałas dla Quebonafide! - Kondracki wszedł mu w słowo, a dziewczyna przyłożyła dłonie do ust i zapuszczała ile sił w płucach. - No co?! - wyrzuciła ręce w górę, kiedy Kuba spojrzał na nią i popukał się w czoło. - Lecimy z grubej rury, dawaj Moyes. - zacisnął palce na mikrofonie i oparł nogę o odsłuch. Lisa przebiegła wzdłuż boku sceny i stanęła obok Adama, żeby robić relację na żywo z konta QueQuality. Ciężko było jej ustać spokojnie i naprawdę cudem powstrzymała się od śpiewania razem ze wszystkimi, kiedy z głośników płynął Ganges i Half Dead. Występ jeszcze dobrze się nie rozpoczął, a górne guziki w koszuli Que rozpięły się, gdy wypuścił na wolność swoje sceniczne zwierzę. Same efekty specjalne już robiły ogromną robotę, kiedy snopy dymu i płomienie wystrzeliwały w górę.
- O jebany! - krzyknęła, stojąc razem z Elżbietą i resztą ekipy pod sceną. - Przepraszam, ale on chce żebym dostała zawału?! - zakryła usta dłonią, kiedy Kuba zaczął wspinać się na pionowo zamontowaną kratę będącą rusztowaniem. - Przecież on spadnie! - przeżywała wyczyny swojego męża, a serce podskoczyło jej do gardła. Que w najlepsze wisiał na jednym ręku i praktycznie nie ominął żadnego słowa Hype. - Po cholerę włazisz wyżej! Złaź stamtąd! - wbijała paznokcie w swoje zaciśnięte dłonie, nie wierząc w to co właśnie się dzieje. - Spokojna twoja rozczochrana, bo to pierwszy raz? - Daniel poklepał ją pocieszająco po ramieniu, widząc jej przerażoną minę. - Nie jestem gotowa żeby zostać wdową! - straciła jego rękę i dalej przeżywała wyczyny Grabowskiego. Jeszcze do tej pory nie była świadkiem takiej sytuacji i najnormalniej w świecie po prostu się o niego bała. Był silny, nie mogła mu też zarzucić braku wytrzymałości, ale mogło wydarzyć się zbyt wiele rzeczy, na które nie miał wpływu. - Zróbcie proszę hałas dla tego wariata! - Krzychu wskazał na Kubę, który ciagle wisiał na samej górze. - Po cholerę jeszcze go zachęcasz! - wrzasnęła, chociaż dobrze wiedziała, że żaden z nich jej nie usłyszy. - Już schodzi, zobacz. - Elżbieta objęła ją ramieniem i roztarła je, żeby uspokoić znerwicowaną dziewczynę. - W ogóle nie powinien tam wchodzić! - prychnęła w odpowiedzi i chociaż nie zamierzała pić tego wieczoru to złapała z rąk Maćka szklankę i wychyliła jej zawartość na raz. - Chryste, więcej alkoholu się nie dało? - zakasłała, bo czuła jedynie bąbelki od Coca-Coli oraz mocny smak whiskey. - Kazał ci ktoś pić? - roześmiał się i pociągnął ją na backstage, żeby uzupełnić płyny. - Cała aż chodzisz. - stwierdził, kiedy drżącymi rękoma odpaliła papierosa i przysiadła na schodach prowadzących na scenę. - Weź, chcę już o tym zapomnieć. - machnęła ręką, na moment przymykając oczy. - Może chcesz czegoś... mocniejszego? - dopiero kiedy znacząco poklepał się po kieszeni zrozumiała, że wcale nie miał na myśli alkoholu, tylko trawkę. - Tutaj? Zgłupiałeś? Jest w chuj ludzi, prezydent i twoja matka! - spojrzała na niego jak na idiotę, bo nie spodziewała się, że wpadnie na aż taki głupi pomysł. - Możemy iść za zamek. - wzruszył ramionami, podając jej odkręconą butelkę napoju. Lisa miała minę jakby rozważała jego propozycję. Zerknęła na zegarek, potem ogarnęła wzrokiem otoczenie, aż w końcu rzuciła peta na ziemię i wstała, przygniatając go butem. - Noooo i to mi się podoba! - na jego twarz wypłynął szeroki uśmiech. - Kuba mnie zabije jak się dowie. - stwierdziła jeszcze, kiedy przechodzili za sceną. - A wy dokąd? - zaczepił ich Filip, który był już gotowy do wejścia na scenę w odpowiednim momencie. - Nie twoja sprawa. - ucięła krótko i przyspieszyła kroku. - Co on ci zrobił? - Maciek wyglądał na żywo zainteresowanego tematem. - Nie lubię jak ktoś wyżej sra niż dupę ma. Po prostu. - stwierdziła nie wdając się w szczegóły i uśmiechnęła się do ochroniarza, który odsunął im bramkę. Ostatecznie zamiast pójść za królujący na horyzoncie zamek przeszli wzdłuż rzeki i usiedli z dała od tłumu na kamieniach tuż nad jej brzegiem. - Powiesz mi co szykujecie dla Kuby? - wróciła do tematu sprzed kilku godzin, na co Maciejka wywrócił oczami. - Po prostu imprezę niespodziankę. - teraz to on nie był skory do rozmowy. - Impreza na Płońskiej raczej nie jest tajemnicą. - zakpiła, przejmując od niego żarzącego się blanta. - Kto mówi o Płońskiej? Dowiesz się później. - podkreślił, kiedy zakrztusiła się dymem, gdy od razu chciała zapytać o coś więcej. - W tym klubie co chłopaki grają after? Myślałam, że będą sami swoi. - ciągnęła dalej, wiercąc mu dziurę w brzuchu. - Kurwa, kobieto. I tak ci nic nie powiem. Jak on z tobą wytrzymuje? Zawsze taka jesteś? - zirytował się, kiedy brała kolejnego bucha. Zatrzymała dłużej dym w płucach i powoli wypuściła go, odchylając głowę w tył. Czuła rozchodzący się po jej ciele spokój i dobry nastrój, w którym z resztą i tak już była. - Na tyle, że przysięgał, że mnie nie opuści aż do śmierci. - jej głośny śmiech zmieszał się z dochodzącymi z oddali nutami kolejnego utworu. - Tja, a ja jestem baletnica. Zobaczysz, jeszcze będzie prosił o pomoc w utylizowaniu twojego ciała, kiedy kiedyś nie wytrzyma. A ja, jako brat będę miał w obowiązku mu pomóc. - gorąco ją w tym zapewniał. - No co? - obruszył się, kiedy milczała przez dłuższą chwilę, a na jej wargach tańczył rozbawiony uśmieszek. - Oj, szwagier, szwagier. - pokręciła głową i pocałowała go w policzek. - Wracajmy. - po raz ostatni zaciągnęła się i oddała mu śmiesznego papierosa, którego przygasił o skalę, żeby zostawić resztę na później.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfic„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...