38.

447 33 30
                                    

Otworzyła oczy, wracając do rzeczywistości po drzemce i poczuła na swoim boku rękę Kuby. -Krzysiek już poszedł? - usiadła i przetarła zaspane powieki. - Z jakieś 40 minut temu. - odłożył telefon na szafkę nocną i podsunął się wyżej, opierając się o zagłówek. - Jak się czujesz? - zapytał z troską w głosie i zabrał z jej policzka przyklejony kosmyk włosów. -Nie wiem. Zaraz wracam. - chrząknęła i wygrzebała się z łóżka. Mężczyzna odprowadził ją wzrokiem do łazienki i upewniając się, że dziewczyna spędzi tam dłuższą chwilę, przechylił się przez łóżko i zajrzał do szuflady w jej szafce przy łóżku. Przegrzebał się przez wiele różnych pierdół, które najwyraźniej były artykułami pierwszej potrzeby w sypialni i w końcu znalazł to czego szukał. Wystarczyło, że przejrzał kilka pierwszych pudełek z tabletkami i nie miał już żadnych wątpliwości co do zachowania dziewczyny. 

- Co robisz? - usłyszał za sobą i zamarł. - Kuba? - zapytała, wklepując delikatnie krem w policzki. - Szukam ładowarki. - stwierdził i wyprostował się. - Ale chyba jest w salonie. Zjesz coś? - podszedł do niej, delikatnie muskając wargami jej skroń. - Nie jestem głodna. - przyjrzała mu się uważnie i wtarła resztkę kremu w dłonie. Zerknęła na zegarek i jęknęła w duchu, bo była prawie 17, a ona jeszcze dzisiaj nic nie zrobiła. Minęła Kubę i przeszła do kuchni, gdzie od razu wstawiła kawę, bo musiała dokończyć kilka kalkulacji, a dodatkowo uporządkować sprawy związane z Miłoszem. - Co dzieciaku, chcesz iść na spacer? - po drodze na antresolę pochyliła się, żeby pogłaskać psa. - Był, bo odprowadziłem Krzyśka. - wtrącił się Kuba, podążając jej śladem na taras. - chciałbym poruszyć z tobą jeden temat. - podrapał się po głowie, kiedy dziewczyna odpaliła papierosa. Posłała mu pytające spojrzenie i głęboko zaciągnęła się. - Chyba powinnismy w końcu kupić te meble. - stwierdziła, przysiadając na plastikowej skrzynce. - Mów. - machnęła ręka, przystawiając sobie jeszcze popielniczkę. - Żeby było jasne, zapytam, bo się o ciebie martwię. - zaznaczył na wstępie, żeby nie oskarżyła go zaraz o nadmierną kontrolę czy cholera wie o co. - Wyrzuć to z siebie. - poprosiła, rozcierając skronie, bo chciała mieć to za sobą. - Psychiatra przy każdej wizycie wypisuje ci 3 opakowania Seronilu, tak? - upewnił się, na co Lisa wyprostowała się i wbiła w niego wzrok. - Więc co najmniej od 2 miesięcy nie bierzesz tabletek. - stwierdził, bo w jej szafce znalazł przynajmniej osiem nietkniętych opakowań. - I tak zamierzała mi zmniejszyć dawkę. - odpowiedziała po chwili. - Ale nie od razu odstawić. Lisa, to są za silne i poważne leki, żebyś tak po prostu z nich rezygnowała. - westchnął, znając skutki uboczne nagłego odstawienia, a z resztą miał cały przekrój w jej wykonaniu. - Dobrze się czułam, naprawdę. Zapomniałam kilka razy, a potem jakoś tak poszło. - przyznała w końcu, spuszczając wzrok. - Kiedy masz teraz wizytę? - kucnął przy niej i położył dłonie na jej kolanie. - Jakoś w przyszłym tygodniu. - mruknęła, czując się co najmniej głupio, bo zdała sobie sprawę, że miał rację. Może gdyby pilnowała się i brała tabletki zgodnie z dawką to nie miałaby takich zjazdów humorów, a cały wyjazd do Stanów i wszystko co później się wydarzyło potoczyłoby się zupełnie inaczej. - Porozmawiasz szczerze z lekarzem, tak? - upewnił się, odganiając dłonią dym papierosowy. - Tak. Przepraszam Kuba. - szepnęła, unosząc głowę. - Ej, tylko nie płacz. Słyszysz? Wszystko wróci do normy, a ja postaram się być jeszcze bardziej cierpliwy, ok? - położył dłoń na jej policzku i pozwolił, żeby się w nią wtuliła. Przygasiła papierosa i kiwnęła głową. - To wszystko moja wina. - przysunęła się do niego i objęła go za szyję. - Nie będziemy się teraz licytować, bo każde z nas ma coś za uszami. - zacisnął palce na jej karku i delikatnie gładził skórę kciukiem. - A hydrokortyzon bierzesz? - zapytał jeszcze, żeby mieć absolutną pewność. - Tak, tylko znowu witaminę d przestałam. - szepnęła w jego szyję, łaskocząc go swoim oddechem. - Anty też, bo dziecko to ostatnie czego mi teraz potrzeba. - dodała od razu, na co przechylił się w tył i przysiadł po turecku na sztucznej trawie, ciągnąc ją do siebie na kolana. 

- Skoro już tak szczerze rozmawiamy, to miał Hm jeszcze jedno pytanie. - stwierdził po chwili, mając nadzieję, że jest to dobry moment. - No? Słucham cię. - spojrzała na niego, przekładając nogi nad jego udami. Splotła palce na jego karku i oparła czoło o jego. - Dlaczego tak bardzo bronisz się przed ślubem? Przecież to oczywiste, że nie byłby kościelny. - dziewczyna przymknęła oczy i głośno nabrała powietrza. - Dlaczego ten temat ciągle wraca? Ludzie latami żyją bez tego cholernego... - zaczęła kręcić się na jego kolanach, żeby wstać, ale powstrzymał ją gestem. - Ej, ej. Nie irytuj się, tylko ze mną porozmawiaj. - zacisnął palce w jej talii, a dziewczyna poddała się i zwiesiła ramiona. - Bo potem jak coś pójdzie nie tak to jest z tym ogrom problemów. Rozprawy sądowe, jakieś dzielenie majątku, mediacje czy cholera wie co jeszcze. - zaczęła nadmiernie gestykulować. -  A jak się dwójka ludzi nie dogada to bez ślubu można się po prostu rozejść. I nie patrz tak na mnie! - podniosła głos.- Nie mówię, że z nami będzie tak samo, ale po co kusić los? Tak mi jest dobrze. Nie chcę tego zmieniać. Nie namawiaj mnie do tego. - wyrzucała z siebie kolejne krótkie zdania z prędkością karabinu maszynowego, - Poza tym Elisabeth Grabowska? To aż 18 liter! Na ile są te wszystkie druczki z kratkami? A jeszcze jakbym chciała dwuczłonowe? To już 22 znaki! - zapiała cienkiem głosem, a chłopak roześmiał się. - Liczyłaś to wszystko? - pociągnął ją za włosy, a później wsunął dłonie pod jej koszulkę. - Kiedyś. - burknęła i od razu dźgnęła go palcem w klatkę piersiową. - I się ze mnie nie śmiej! - skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na niego z wyrzutem. Wydęła policzki, przez co wyglądała jeszcze bardziej uroczo. - To powiedz mi, kiedy po raz pierwszy pomyślałaś o sobie jak o Grabowskiej? - zapytał, błądząc opuszkami palców po jej lędźwiach. - Kuba, ta rozmowa do niczego nie prowadzi. - fuknęła na niego, łapiąc go za ramiona. - Nie podchodź mnie tak. - skarciła go jeszcze, widząc jego rozbawione spojrzenie. - Wiesz co myślę? - kolejno pocałował ją w czoło, oba policzki oraz czubek nosa. - Nie, ale pewnie i tak mi powiesz. - pokazała mu język i ściągnęła z włosów gumkę, aby związać je od nowa, bo wiele kosmyków i tak pouciekało. - Oczywiście. - złapał ją za nadgarstek, powstrzymując przed spięciem włosów. - Gdzieś tam jednak chciałabyś tego ślubu. - stwierdził bardzo pewnie i dał jej pstryczka w nos. - Tak i wydać tysiące na biesiadę z disco polo. No na pewno. - szarpnęła się, zsuwając się z jego kolan. - Po moim trupie. - prychnęła i skierowała się do drzwi. - A gdybym ci zaproponował ślub w gronie najbliższych i imprezę bez disco polo i całej tej otoczki? - dogonił ją na schodach i pchnął na ścianę. - I intercyzę. - dodała, na co kiwnął głową, ale zaraz zreflektował się. - Intercyzę? Głupia jesteś. - złapał ją za policzki i przyparł ją bardziej swoim ciałem. - No jak już kiedyś dorobię się tych milionów... - zaczęła, ale uciszył ją głębokim pocałunkiem. - Czy bierzesz leki czy nie to jesteś tak samo popieprzona. - stwierdził zupełnie szczerze, łapiąc ją przy tym za pośladki. - Ty też, bo ci to nie przeszkadza. Ej! - pisnęła, kiedy ją podrzucił, bo już miała przed oczami wizję, jak spadają ze schodów. - Jesteśmy siebie warci. - powiedzieli równocześnie i wybuchnęli śmiechem. - Patataj, patataj. - nie wypuszczając jej z rąk zbiegł z nią po schodach, dodatkowo podrzucając. - Ale ja muszę popracować! - wrzasnęła, kiedy rzucił ją na łóżko w sypialni. - Gówno mnie to teraz obchodzi.- wzruszył ramionami i w sekundę znalazł się nad nią. - Ej, trochę szacunku.- wydęła wargi, które złapał zębami, za co dostał po głowie. - Co ty wyprawiasz? Poza tym nie odpowiedziałaś mi na pytanie. - przypomniał jej, ściągając z niej koszulkę. - Miej wyjebane, a będzie ci dane. Znasz to? - mrugnęła do niego i przyciągnęła go do siebie, wymuszając głęboki pocałunek, który z ochotą odwzajemnił. W głowie pojawiła się mu iskierka nadziei, że kiedyś zostanie jego Grabowską. Przynajmniej nie powiedziała kategorycznego nie.

——

Drugi rozdział dzisiaj. Nie za dobrze Wam? 😂

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz