- No czeeeść. - Kuba oparł się o blat, tuż obok dziewczyny, która pakowała do zmywarki puste szklanki. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech, a ręce od razu powędrowały w jej kierunku. - Idź się połóż. Zaraz przyjdę. - mruknęła, bo była już zmęczona, a zegar wskazywał prawie 3 nad ranem. Poprzestała na trzech drinkach i była najbardziej trzeżwą osobą z całego towarzystwa. - Kochanie... - zagadnął ją, podchodząc do niej od tylu. Objął ją ramionami i przytulił się do jej pleców, chowając twarz w jej włosy. Ciechanowska część ekipy już dawno pospała się w gościnnej sypialni lub salonie, gdzie spał także Krzysiek, który zaniemógł jako jeden z pierwszych. - Kochanie, tak? - uniosła brwi, bo bardzo rzadko słyszała z jego ust takie czułe słówka. - Tak, jesteś moim kochaniem. - oznajmił, błądząc wzrokiem po jej twarzy, kiedy odwróciła się do niego. Jego stan upojenia mieścił się na skali gdzieś między dziewczyną, a Maciejką, czyli nie było aż tak źle. - Kuba, połóż się. - wzięła jego twarz w dłonie i wspinając się na palce pocałowała go w czoło. - Mogę ci zadać jedno pytanie? - wyciągnął przed siebie dłoń, pokazując jej palec wskazujący. - Możesz. - oparła się o brzeg blatu i wsunęła się na niego, biorąc mężczyznę między swoje nogi. - Wyjdziesz za mnie kiedyś, prawda? - dotknął jej podbródka, patrząc jej uważnie w oczy. - Póki co nie jestem pewna czy jestem twoją narzeczoną, bo nie mam pierścionka. - oznajmiła, przewracając oczami, bo chyba złapało go na długie rozmowy o życiu. - Ale to tylko stan umysłu. Czujesz się moją narzeczoną? - niezdarnie stopą podsunął sobie wysoki taboret i wtulił twarz w jej biust. - Co ja mam ci odpowiedzieć, co? - westchnęła, przeczesując palcami jego potargane włosy. - Że kiedyś będziesz Lisą Grabowską. - wymruczał, kiedy zaczęła drapać go po karku. Objął ją w pasie i tulił się do niej jak dziecko do ulubionej maskotki. - I tak mnie tak mianujesz, podobnie jak reszta ekipy. - zaśmiała się, kiedy mlasnął i przymknął oczy. - Ale to nie to samo... - leniwie wsunął dłonie pod jej koszulkę i błądził nimi po jej nagich plecach. - Powiedz po prostu tak. - wypuścił głośniej powietrze, wygodniej moszcząc się na taborecie, kiedy ogarnęła go senność. - Czy to są oświadczyny czy prosisz mnie, żebym była twoją narzeczoną? - zaśmiała się, kręcąc głową z politowaniem. - Dlaczego zadajesz mi takie skomplikowane pytania? - uniósł głowę i uważnie się jej przyjrzał. - Ja chcę, żebyś była moją Grabowską. - wydął wargę, kiedy położyła dłoń na jego policzku. - Dzieciaku, no... - zrobił się marudny i musiał wyraźnie podkreślić swoje niezadowolenie. - Nie mogę ci tego obiecać, wiesz o tym. - pozwoliła, obserwując jak ujmuje jej dłonie i zaczyna wodzić po nich wargami. - Tak dla nas. Nikomu nie powiem. Może tylko mamie. - szepnął, na co roześmiała się. - Jasne, zaręczyny też były dla nas. - w myślach wróciła do koncertu sylwestrowego, kiedy w emocjach oznajmił całemu światu, że dziewczyna jest jego narzeczoną. - Lisa. Kocham cię. Jestem zakochany. - słuchała go uważnie, patrząc w te jego zmęczone oczy, w których także widziala te wszystkie uczucia o których właśnie mówił. - Kuba, to nie jest pora na takie rozmowy. - wysunęła dłonie z jego i wyprostowała się, czując że zrobiło jej się gorąco. - - Naprawdę cię kocham dzieciaku. I chcę ci to udowodnić na wszystkie możliwe sposoby. - wstał, muskając wargami jej policzek. - Oszaleję bez ciebie. - szepnął w jej usta, inicjując leniwy pocałunek, który z ochotą odwzajemniła, grając z językiem. - Nigdzie się nie wybieram. - wzięła jego twarz w dłonie, stykając czubek nosa z jego. - To zostań Grabowską. Dla mnie. - powtórzył, przejeżdżając koniuszkiem języka po jej wargach. - Jestem dla ciebie i wspieram cię. Musi ci to wystarczyć. - głośniej wypuściła powietrze, kiedy przejechał językiem po jej policzku, zjeżdżając ustami na szyję. - A kochasz mnie? - uszczypnął zębami jej skórę, robiąc kolejną malinkę jako dowód swojej miłości. - To, że jestem tutaj, mimo tego wszystkiego chyba dobitnie to pokazuje, że cię kocham. Dobrze wiesz, że uzależniłam się od ciebie, ale nie możesz tego wykorzystywać. - pociągnęła go za włosy, a kiedy na nią spojrzał posłała mu lekki uśmiech. - Jestem za ciebie odpowiedzialny, pamiętam. - skradł jej jeszcze jeden pocałunek, który szybko zakończyła. - Idź się połóż. Zaraz do ciebie przyjdę. - delikatnie odepchnęła go od siebie i zsunęła się z blatu. - Nie każ mi długo czekać. - upomniał ją i w końcu zniknął w korytarzy prowadzącym do sypialni.
Dziewczyna zapełniła do końca zmywarkę i kręciła się jeszcze po salonie, zbierając puste butelki. - Mówiłem, że on bez ciebie nie umie. - wymamrotał Krzysiek, kiedy narzuciła na niego koc. - A ty nie śpisz? - zdziwiła się, kiedy omiótł ją nieprzytomnym spojrzeniem. - Wszystko słyszałem. On tak kurewsko cię kocha... tylko Lisa i Lisa. - szeroko ziewnął i wtulił twarz w poduszkę. - Dobranoc. I nie skop kolegi. - potargała jego czerwoną czuprynę, zauważając, że jego stopy są gdzieś w okolicy klatki piersiowej Kamila, który spał w drugim końcu kanapy. - jeszcze wypiję na waszym weselu. - dodał, naciągając na siebie koc. - Dobranoc. - powtórzyła, kręcąc głową. Spakowała butelki do worka i poszła do sypialni, gdzie zastała Kubę śpiącego na wznak. Prawie rozebrał się do snu, bo pokonały go spodnie, które leżały zwinięte w jego kolanach. - Śpij, śpij. - mruknęła, kiedy zaczął się kręcić, gdy zdejmowała z niego spodnie. - Lisa. - usłyszała jeszcze, kiedy w końcu położyła się obok, tuląc się do jego boku. Uniosła głowę, ale na szczęście było to tylko senne mruknięcie, na co odetchnęła z ulgą, bo nie byłaby w stanie kontynuować rozmowy na temat ślubu.
———-
Wiem, że czekacie na dramę. W końcu się doczekacie. Obiecuję. 😇
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfic„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...