Przez całą drogę do domu nie odezwali się do siebie nawet półsłówkiem. Kuba skupiał całą swoją uwagę na jezdni i samochodach, które wyprzedzał jak wariat, co chwila zmieniając pasy. Lisa miała wrażenie, że jeśli zaciśnie palce na kierownicy jeszcze mocniej, to ta po prostu rozpadnie się w drobny mak. Odetchnęła z ulgą, kiedy zjechał na parking podziemny, jednak zaraz zdała sobie sprawę, że będą kompletnie sami. Przepuścił ją w drzwiach do mieszkania, a trzasnął nimi tak mocno, że aż podskoczyła. - Jak poszło spotkanie? Dostałeś już utwory po masteringu? - zapytała, próbując przerwać niezręczną ciszę. Kuba stał w kuchni, tyłem do niej. - Co to miało być? - uderzył pięściami o drewniany blat i odwrócił się do niej. - Co to miało kurwa być? - spojrzał na nią, a na jego twarzy w dalszym ciągu malowała się złość. - Mówiłam ci. - wzruszyła ramionami i zsunęła torebkę z ramienia. Odłożyła ją na komodę i przeszła do łazienki, nie próbując mu się tłumaczyć. Uważała, że nie miała z czego. Nie ukryła przed nim spotkania z Bastianem, chciała ich sobie przedstawić, a przy okazji liczyła, że Kuba po poznaniu go raz na zawsze się uspokoi. - Znowu to robisz. Uciekasz. - syknął, idąc za nią. Stał w drzwiach i obserwował jak związuje włosy i sięga po płyn do demakijażu. - Mówię do ciebie do cholery. - podszedł do niej, łapiąc ją za ramię, na co od razu się skrzywiła. Zacisnęła palce na brzegu umywalki i wzięła głęboki oddech. - Co chcesz usłyszeć? - zapytała, całkiem spokojnym głosem, co spowodowało u Grabowskiego gwałtowny wzrost poziomu wkurwienia. Spojrzała na niego w odbiciu lustra i szarpnęła ręką, żeby się wyswobodzić z jego uścisku. - Widziałem was. Żałujesz, że z nim nie jesteś? Myślisz co by było gdyby... - głos mu się jego załamał, ale tym razem to Lisa nie wytrzymała. - Tak, Kuba. Myślę, co by było gdyby! - podniosła na niego głos. - Nie masz pojęcia ile razy przeszło to mi przez głowę. Gdyby któreś z nas zdobyło się na większa odwagę i zawalczyło to mieszkałabym pewnie w swoim ukochanym kraju, mieście. Ba! Miała świetnych teściów, ogromną rodzinę i była dawno po ślubie! A po naszym mieszkaniu biegałby dwuletni syn! - cisnęła butelką płynu do umywalki i odwróciła się do niego. - A może jednak by nam się nie ułożyło? Nie wiem! Ale kochałam tę wizję wspaniałego życia, które mogło mnie czekać... - zacisnęła na moment powieki, walcząc z nadchodzącymi łzami. Każde jej kolejne słowo raniło serce Grabowskiego, zamieniając je w drobny mak. - Przecież ja chcę ci dać to wszystko. - wykrztusił w końcu, bo nie wierzył w to co właśnie usłyszał. - Dom, ślub, dziecko, rodzinę... - wymienił te wszystkie rzeczy na wydechu, w końcu krzyżując z nią spojrzenie. - Minęło tyle lat, dobrze wiesz, że nie jest to teraz szczyt moich marzeń i priorytetów. - chciała go wyminąć, ale zagrodził jej drogę ramieniem. - Lisa, czy ty jesteś ze mną szczęśliwa? - targały nim tak różne emocje, że nawet sam nie był teraz w stanie określić czy jest wściekły, zrozpaczony czy zawiedziony. - Zapytaj mnie jeszcze czy żałuję, że z tobą jestem. No dawaj. - prychnęła, wyraźnie poirytowana całą sytuacją. Chciała dobrze, a wyszło jak zwykle. Stanął przed nią i położył dłonie na jej ramionach. Milczał, patrząc jej w oczy, jakby oczekując, że sama udzieli odpowiedzi na to pytanie. - Gdyby życie potoczyło mi się inaczej, to mogłabym równie dobrze nie wiedzieć o twoim istnieniu. Zdajesz sobie z tego sprawę? Albo byłbyś po prostu artystą, którego kojarzę z jednej czy dwóch piosenek lecących w radiu lub z opowieści znajomych, którzy byli na twoim koncercie. - strzepnęła jego ręce. - Odsuń się. - zażądała, czując, że się zaraz udusi jeśli nie wyjdzie zapalić. - Ogłuchłeś? - parsknęła i przepchnęła się między nim a futryną. - Ale jesteśmy razem! - krzyknął za nią, kiedy w końcu ocknął się. - Lisa. Błagam cię, to nie jest na moje siły. - podążył jej śladem na taras, gdzie dziewczyna stała przy balustradzie i wodziła wzrokiem po nocnej panoramie Warszawy. Stał kilka metrów od niej, obserwując jej sylwetkę. Walczył sam ze sobą. Z jednej strony miał ochotę się po prostu rozpłakać, a z drugiej siłą wytłumaczyć jej jak bardzo mu na niej zależy. Kilkukrotnie zacisnął i rozprostował palce, czując, źe drżą mu dłonie i to wcale nie od chłodnego wiatru, tylko po prostu telepało nim ze zdenerwowania.
Lisa cicho westchnęła i sięgnęła po kolejnego papierosa. Podszedł do niej, a kiedy chciał zadać jej kolejne pytanie, to zwróciła twarz ku niemu i ze łzami w oczach spojrzała na niego. - Byłbyś w stanie spojrzeć mi w oczy i z czystym sumieniem powiedzieć, źe nie zastanawiasz się co by było gdybys był w dalszym ciągu z Roksaną? Że patrzysz na nią i nie wracasz myślami do tego co było? Do wspólnych chwil, wyjazdów czy seksu? Na miłość boską, zapewne pieprzyliście się z taką pasją... - pokręciła głową. - No właśnie. - dodała, kiedy Kuba spuścił wzrok. - Może ja mam mniej takich gorących wspomnień, ale kurwa... Teoretycznie to z tobą straciłam dziewictwo! - krzyknęła, krztusząc się łzami, które spłynęły po jej policzkach. Sama nie wiedziała dlaczego o tym wspomniała, bo miało to dla niej w tym momencie najmniejsze znaczenie, a także nigdy nie przywiązywała wagi do tego przysłowiowego wianuszka. - Już kiedyś ci mówiłam. Jestem teraz tutaj, z tobą. Czy to się nie liczy? Nie ma dla ciebie żadnego znaczenia? - z trudem mówiła te wszystkie słowa, nie tylko przez szloch czy czkawkę, która ją dopadła. Miała dosyć jego niepewności, tego, że musiała mu przy każdej kłótni udowadniać, że jest z nim z wyboru, nie z przymusu. Może ją omotał, uzależnił od siebie, przyzwyczaił do swojej obecności, ale nie na tyle, że nie odeszłaby od niego, gdyby dusiła się w tym związku.
Mężczyzna stał przy niej, trawiąc każde kolejne słowo padające z jej ust. Miała rację. Cholerną rację, a on miał problem, żeby powiedzieć to głośno. Potarła końcówką niedopałka o popielniczkę i omiotła go spojrzeniem. - Nie wiem czy chcesz to wiedzieć, ale zamierzam jutro spotkać się z Bastim. Dobranoc. - dodała jeszcze, kiedy Que w dalszym ciągu milczał. Zdążyła wrócić do łazienki, zmyć z twarzy resztki makijażu i łez, wziąć szybki prysznic, a Kuba w dalszym ciągu nie pojawił się w sypialni. Zgasiła światło i w kompletnej ciemności położyła się do łóżka. Zwinęła się w kłębek, a przez jej głowę galopowały miliony myśli. Miała cichą nadzieję, że Grabowski do niej dołączy. Nie chciała iść spać w niezgodzie, dlatego nawet nie uciekła na kanapę czy do drugiego pokoju. Była psychicznie wykończona, a oczy same jej się zamykały mimo tętniących w żyłach emocji. Nie wiedziała ile czasu upłynęło i która jest godzina, kiedy z płytkiego, niespokojnego snu wyrwał ją ruch po drugiej stronie łóżka. Kuba ułożył się na plecach, z rękoma wzdłuż ciała i wbił wzrok w sufit, przyzwyczajając go do panującej wokół ciemności. Pociągnęła nosem, bo jeszcze nigdy nie byli tak blisko, a jednocześnie tak daleko siebie. Nawet w upalne lato, kiedy żar lał się z nieba, trzymali się chociaż za rękę lub stykali stopami. Kolejne minuty mijały, a Kuba w dalszym ciągu nie zmienił pozycji. Podparła się na łokciu i odkryła kołdrę z zamiarem przejścia do salonu. Sypialnia była dla niej miejscem, gdzie oboje dzielili się radością, kochali się lub pieprzyli, rozmawiali o przyszłości... Nie było w tym pomieszczeniu miejsca na bycie osobno. - Lisa. - szepnął w końcu, zachrypniętym głosem. - Śpij. - mruknęła, spuszczając nogi na podłogę. - Zostań. - poczuła jak obejmuje ją w pasie ramionami i tuli się do jej boku, gdy podczołgał się do niej. - Przeszłość to historia. Teraźniejszość jest przeszłością. Przyszłość jest teraz. - wyszeptał i podciągnął nosem koszulkę, całując jej nagą skórę. - Serio? Serio? Będziesz mi teraz Transfermersów cytował?! - wybuchnęła głośnym śmiechem, nie wierząc w to co właśnie powiedział.
Trafił w samo sedno.
——-
Dobra, dzisiaj, w sumie już wczoraj, miałam zbyt zajebisty dzień, przez co ciężko poszło mi oddanie negatywnych emocji między bohaterami. Jeżeli oczekiwaliście czegoś innego to przykro mi, ale do 999 rozdziałów daleko i na pewno zdążą się jeszcze nie raz pokłócić. 😂
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...