16.

404 31 20
                                    

Kuba skończył po raz kolejny w tym dniu nawijać swój fragment i wyszedł z kabiny. - To jest świetne. - Jared klasnął w dłonie i odwrócił się do niego. - Ewidentnie coś przeżywasz i ma to wpływ na wykon. - dodał, bo mężczyzna włożył w to całe swoje serce i aktualne uczucia. - Ta wersja będzie ostateczną. Zmieniłbym jednak aranżację. - młodszy Leto zerknął na Stevie'go i Shannona, którzy przytaknęli mu skinieniem głowy. - Po południu wpadną chłopaki to może jeszcze dzisiaj uda nam się to dograć. - ciągnął dalej, od razu przedstawiając swoją wizję. - Lisa zniknęła. - rzucił nagle Kuba, a w pomieszczeniu niemal natychmiast zapadła cisza. - Słucham? - Shannon wychylił się do przodu na swoim fotelu. - Zniknęła w niedzielę rano. - z trudem przełknął ślinę. Nie mógł już dłużej tego w sobie dusić. - Teraz o tym mówisz? To stąd te pytania o Mię i podchody o kawiarnię? - starszy Leto zerwał się na równe nogi, wyraźnie przejęty tym co usłyszał. Jared w milczeniu obserwował mężczyzn mierzących się wzrokiem. Wiedział, że Lisa wpadła w oko jego bratu, który tym razem, na szczęście, uszanował to, że ktoś jest w związku. Grabowski miał już na końcu języka ciętą ripostę, jednak zerknął na dzwoniący telefon. - Słucham? - zapytał, schodząc z antresoli. - Dzwonię w sprawie zgłoszonego przez pana zaginięcia. Elisabeth May została dzisiaj odnaleziona... - słysząc to, przysiadł na kanapie, bo nie wiedział czego może się spodziewać, a wszystkie najgorsze myśli przeleciały mu w głowie niczym przyspieszony film.


It's been a long day without you, my friend
And I'll tell you all about it when I see you again
We've come a long way from where we began
Oh I'll tell you all about it when I see you again...


Rankiem obudziła się z poczuciem, że musi coś zrobić ze swoim życiem. Wiedziała, że siedzenie w pokoju kiepskiego motelu nie załatwi sytuacji. Właściwie była wściekła na samą siebie, że wpadła w taki nastrój, a to znowu powodowało u niej płacz i zamykało koło najgorszych uczuć, które nie dawały jej spokoju.

- Elisabeth May? - usłyszała nad sobą i uniosła głowę. Siedziała właśnie w poczekalni, oczekując na wezwanie, jednak nie tego się spodziewała. - Tak. - niepewnie wstała z plastikowego krzesełka i przyjrzała się parze mundurowych stojących przed nią. - Możemy zobaczyć dokumenty? - mężczyzna w podeszłym wieku spojrzał na nią wyczekująco. Dziewczyna od razu sięgnęła do torby i podała mu swój paszport. - Mam kłopoty? - jej lewa dłoń odruchowo powędrowała do palca serdecznego lewej, ale nie natrafiła na pierścionek, który przywykła obracać w przypadku nerwowej sytuacji. - To zależy. - stwierdził porównując jej zdjęcie z dokumentu z jej twarzą. - Zdaje sobie Pani sprawę, że zgłoszone zostało Pani zaginięcie? - zapytała policjantka, ignorując komunikat, który popłynął przez radio. - Słucham? - Lisa zrobiła wielkie oczy i po prostu wybuchnęła śmiechem. - Przepraszam, ale to jakieś nieporozumienie. - wyjaśniła, widząc ich niezadowolone twarze. - Kuba Grabowski. Mówi coś Pani to nazwisko? - zapytała kobieta, kiedy jej partner oddalił się z paszportem dziewczyny i raportował przez radio. Słysząc to nazwisko z ust policjantki poczula nieprzyjemny skurcz w żołądku. - Tak. Przyjechaliśmy tu razem. Jak to się czasami zdarza między dwojgiem ludzi, pokłóciliśmy się. Nie chciałam tracić pobytu tutaj, więc postanowiłam pozwiedzać i przemyśleć co nieco. Sama. - powoli, zachowując zimną krew wyjaśniła wszystko. - Nie jestem zaginiona, mam się dobrze. Nie musi mnie nikt szukać. - dodała na koniec. - W zgłoszeniu było wyraźnie zaznaczone, że ma pani za sobą próbę zamobójczą. Zapraszamy do radiowozu, porozmawiamy na spokojnie na posterunku. - mężczyzna wtrącił się, wskazując rozsuwane drzwi. - Jest to konieczne? To nie była żadna próba. Macie to gdzieś udokumentowane? - próbowała obrócić całą sytuację w jakiś żart i nieporozumienie. - Po prostu musiałam zebrać myśli po kłótni z Kubą. To wszystko. Naprawdę policja nie musi się w to mieszać. - rozłożyła ręce w geście poddania. W końcu po kilku kolejnych minutach rozmowy wrzuciła paszport do torby i ponownie opadła na krzesełko. W głowie jej się nie mieściło, że Kuba zgłosił jej zaginięcie, a co lepsze zostało to przyjęte. Była ciekawa jak szczerze przedstawił sytuacje i jak bardzo ją podkoloryzował, robiąc z niej niezrównoważoną wariatkę, która była zagrożeniem dla samej siebie. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz