188.

382 44 67
                                    

Zbliżała się pierwsza w nocy, kiedy wymieniała jeszcze maile z organizatorką koncertu, która działała na zlecenie producentów. Kiwała głową w rytm muzyki cicho lecącej z głośników laptopa, który spoczywał na jej udach. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy utwór na playliście zmienił się na Mona Lisę. Była to mimowolna reakcja, po prostu odruch na dobrze jej znaną melodię i głos męża. Przeglądała właśnie kolejne konta na Instagramie, sprawdzając kto jest wpisany na listę gości, żeby wiedzieć z kim ewentualnie warto rozpocząć rozmowę lub do kogo skierować Kubę. Okazało się, że poza dziennikarzami muzycznymi, kilkoma artystami i grubymi rybami było sporo influencerów z całkiem ładnymi zasięgami. Dobrze wiedziała, że młodzi ludzie ślepo podążają za swoimi internetowymi autorytetami, więc miała zamiar zadbać o to, żeby ktoś zrobił im zdjęcie z Que lub żeby sami coś opublikowali. Na pewno przełożyłoby się to na zainteresowanie jego osobą, a może i na sprzedaż płyty oraz jeszcze większą frekwencję na zaplanowanych na kolejne dni koncertach. Stresowała się tym koncertem. Była świadoma, że Kuba z Krzyśkiem chłoną energię od tłumu i dają z siebie tym więcej im otrzymują od publiczności. Tym razem rozdanych zostało jedynie 50 podwójnych wejściówek dla szarych, zwykłych ludzi i miała wątpliwości czy będzie to wystarczająco. O ile wszyscy się pojawią. Stłumiła ziewnięcie i dodała kolejne konta do obserwowanych. Na chwilę przymknęła powieki i odchyliła głowę w tył, zastanawiając się czy nie jest za późno na połknięcie tabletek nasennych, skoro miała być na nogach z samego rana. Doszła jednak do wniosku, że zmęczenie powinno zrobić swoje i wystarczą jej ziołowe tabletki uspokajające, żeby zasnęła bez problemu mimo wielu wątpliwości dotyczących koncertu. - Nie mogę zasnąć. - usłyszała, gdy tylko otworzyła oczy i w słabym świetle lampki nocnej zauważyła stojącego w drzwiach Kubę. - Mogę? - dopytał jeszcze i przekroczył próg, kiedy kiwnęła głową. - Musisz być wypoczęty na jutro. - zmierzyła wzrokiem jego sylwetkę, dłużej zatrzymując spojrzenie na idealnej linii V na jego podbrzuszu. - Powiedz mi coś, czego nie wiem. - mruknął, siadając na skraju łóżka. - Co robisz? - zainteresował się, zaglądając w ekran komputera. - Sprawdzam kto ma się pojawić na koncercie. Jest kilka ciekawych osób i... - chciała podzielić się z nim swoimi spostrzeżeniami, ale wyciągnął rękę i położył palec wskazujący na jej ustach. - Nie teraz. - poprosił, przesuwając dłoń na jej policzek, pocierając przy tym wargi kciukiem. - Chciałbym po prostu zasnąć, ale nie mogę. - zabrał rękę i usiadł głębiej na łóżku. Kiedy w mieszkaniu zapadła kompletna cisza został sam na sam ze swoimi myślami, a puste miejsce obok wcale mu nie pomagało w dopłynięciu do krainy snów. - Chyba zrozumiałem dlaczego śpisz na kanapie, kiedy nie ma mnie w Warszawie. - kąciki jego ust powędrowały ku górze, ale w środku uśmiechał się jeszcze szerzej, bo utrzymywał kontakt wzrokowy z Lisą od momentu, gdy wszedł do jej sypialni. I jeszcze nie naskoczyła na niego, nie kazała się wynosić. W pubie, kiedy zjednoczyli się w krzywdzących ich duszę myślach o utraconym dziecku, poczuł nadzieję, że będzie lepiej. Nie mówił tego głośno, bo bał się, że jego marzenie się nie spełni, podobnie jak głośno wypowiedziane życzenie urodzinowe przy zdmuchiwaniu świeczek na torcie. - Mogę z tobą po prostu posiedzieć? - zapytał, sięgając po poduszkę. - Nie musisz nawet ze mną rozmawiać. - dodał jeszcze, po prostu czując potrzebę jej obecności przy sobie. Ponownie skinęła głową i przesunęła się w bok, żeby mógł zająć miejsce obok niej. - Dzięki. - wyszeptał, mimo że byli sami, a pozostałe sypialnie znajdowały się po przeciwnej stronie apartamentu, więc nie musiał uważać, żeby kogoś przypadkiem nie obudzić. Wróciła do tego co robiła zanim pojawił się w sypialni, czując na swoim ramieniu jego ciepły, równomierny oddech, kiedy zaglądał w ekran komputera. Kolejne minuty mijały w milczeniu, a Kuba zsunął się nieco niżej, czując zbliżający się sen. - Chciałabym, żeby wszystko poszło po naszej myśli, a nawet lepiej. - powiedziała cicho, stukając paznokciami w klawiaturę, bo właśnie odpisywała komuś na wiadomość. Spojrzała w bok, kiedy odpowiedziało jej milczenie i zorientowała się, że Kuba po prostu przysunął. Chwilę przypatrywała się jego spokojnej twarzy, gęstym brwiom i rzęsom, których zapewne zazdrościła mu niejedna dziewczyna. Odwrócony znak zapytania, trójząb, ledwo widoczne spomiędzy włosów napisy... Wodziła spojrzeniem kolejno po tatuażach, przyglądając się teraz dziarom na przedramionach. Zmrużyła oczy, spostrzegając między dobrze jej znanymi wzorami coś nowego. Poświeciła ekranem telefonu na bang, przy którym wydzierany był kontur kręgla, wypełniający do tej pory niewielki kawałek wolnej przestrzeni na jego skórze. Nie chwalił się, że zrobił coś nowego, nawet tak drobnego. Nie musiała się nawet zastanawiać co symbolizuje nowy tatuaż. Poznali się w kręgielni, miejscu jej pracy, które odwiedził wraz z przyjaciółmi. Wówczas, tego niedzielnego wieczoru, mimo iż kilkukrotnie skrzyżowali spojrzenia, nie wiedzieli jak zmieni się ich życie. Kto by powiedział, że kilka miesięcy później zostaną parą, rok później wezmą ślub, a teraz będą mierzyć się z przeciwnościami losu, który zdawał się ich nie oszczędzać. - Głupek. - mruknęła pieszczotliwie pod nosem, ale uśmiech nie schodził z jej twarzy. Odłożyła komputer na bok i zgasiła lampkę, układając się na boku wzdłuż jego ciała. Przez chwilę obserwowała spokojnie unoszącą się klatkę piersiową mężczyzny i wsuwając dłoń w niego przymknęła oczy. - Przepraszam. - wyszeptała, kiedy przez sen ścisnął jej dłoń i schowała twarz w poduszkę. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz