- Gdzie twoje żetony? - Kuba zagadnął stojącą obok Lisę, kiedy krupier zaczął przyjmować zakłady. - Nic nie wzięłam. Nie znam się na tym. - wzruszyła ramionami i skrzyżowała ręce, trzymając w dłoni wysoką szklankę z drinkiem. Rozejrzała się wokół, próbując zlokalizować pozostałą część wesołej ekipy, ale nikogo nie zauważyła. - To jest proste. Możesz typować konkretne liczby lub kolor. - zaczął jej tłumaczyć zasady gry w ruletkę, ale zaraz mu przerwała. - Popatrzę. - uśmiechnęła się do niego i założyła za ucho kosmyk włosów. - Jak uważasz. - wzruszył ramionami i przesunął po stole część swoich żetonów. Nie znała się na tym, więc nawet nie wiedziała ile pieniędzy postawił. Obserwowała przez chwilę pozostałych graczy siedzących przy stole. - Czerwone. - rzuciła nagle, kiedy krupier kończył przyjmowanie. Kuba uniósł wzrok i zmarszczył brwi, ale posłusznie przesunął żetony. - Nie musiałeś. - zagryzła wargę, bo zrobiło jej się głupio, a nie chciała być winna jego straconych pieniędzy. - Ufam twojej intuicji. - puścił jej oczko i zakręcił swoją szklanką z whiskey, obserwując toczącą się po tarczy kulkę. - 3, czerwone. - ogłosił krupier i umieścił na tarczy szklany znacznik. Zręcznie zaczął wypłacać wygrane oraz zebrał żetony osób, którym się nie powiodło. - Spróbuj. - zachęcił ją, oddając jej część żetonów. Dziewczyna odstawiła szklankę na stolik i przerzuciła w dłoniach plastikowe krążki. - Wszystko? - upewniła się, na co wzruszył ramionami. - Grasz moim kolorem. - sam wsunął ręce do kieszeni i wygodnie odchylił się w fotelu. - Dowolne pola, dowolna ilość. - podpowiedział jej jeszcze, obserwując jak zdezorientowana wodzi wzrokiem po planszy z zakładami i obserwuje pozostałych graczy. Podzieliła żetony na trzy słupki, typując czarne, parzyste i trzeci tuzin. - Oddam ci wszystko. - stwierdziła, kiedy krupier rzucił kulkę, w ostatniej chwili, przed końcem zakładów dołożyła jeszcze kilka żetonów na konkretną liczbę, czyli 1. - Ryzykownie obstawiać konkretne numery. - stwierdził, ale z uznaniem pokiwał głową. Przesunął dłonią po dolnej części jej pleców, kiedy stanęła bliżej niego. - 32, czarne. - oznajmił krupier, a dziewczyna od razu spojrzała na Kubę. - Widzisz? Masz nosa. Za kolor jest wypłata 1:1, za parzyste podobnie, a za trzeci tuzin masz 2:1. - wytłumaczył jej i wstał z fotela, żeby ją przepuścić. - Siadaj. - stanął tuż za nią, gdy zajęła jego miejsce. - Z iloma zaczynałeś? Chcę obstawiać tylko tymi wygranymi. - zapytała, na co w odpowiedzi rozdzielił czerwone żetony. - Po prawej kwota wyjściowa. - szepnął jej do ucha i położył dłonie na jej ramionach. Grabowski z uśmiechem na ustach obserwował jak dziewczyna rozkręca się i coraz śmielej obstawia. Nie za każdym razem coś wygrywała, ale odważyła się typować więcej pojedynczych numerów. Odstąpił ją jedynie na moment, żeby przynieść jej nowego drinka. - Kuba, Kuba! - zawołała go, odwracając się na fotelu. - Jestem, trzymaj. - wsunął szklankę do jej dłoni i spojrzał na stół. - Patrz! - machnęła ręką w kierunku krupiera, który dokładał czerwone żetony i przesunął ich sporą ilość w jej kierunku. Que zerknął to na nią, to na krupiera i szeroko uśmiechnął się. - Pojedyncza liczba? - zapytał, na co klasnęła w ręce. - 27. - oznajmiła z radością, dzieląc zwycięskie żetony. - Wypłacamy. - postanowiła jeszcze, bo nie chciała już ryzykować. - Powiesz mi ile było tutaj pieniędzy? - zapytała, kiedy odeszli od stoły w kierunku kasy, żeby wypłacić gotówkę. - A ile postawiłaś na pojedynczy numer? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Yyy, tyle? - pokazała mu wysokość słupka, między kciukiem a palcem wskazującym. - Za to miałaś wypłatę 35 do 1. Na moje oko obstawiłaś z 400 dolarów. - z każdym kolejnym słowem dziewczyna robiła coraz większe oczy. - Ile pieniędzy wymieniłeś? - wykrztusiła, a Kuba wzruszył ramionami. - 2000. - burknął. - Złotych? - zapytała, ale dobrze wiedziała, że nie tę walutę miał na myśli. - Kuba! To majątek! - podniosła głos, zwracając na siebie uwagę pozostałych osób stojących w kolejce. - Mogłam wszystko przegrać! - zaczęła przy tym gestykulować, po czym poznał, że jest na niego wściekła. - Czy ty w ogóle myślisz?! - dalej go strofowała, a mężczyzna tylko rozglądał się wokół lub wbijał wzrok w swoje buty. - Wychodzimy stąd, natychmiast. - zadecydowała także za niego, na co usta drgnęły mu w lekkim uśmiechu. - Widzę, że gołąbki bez zmian. Kłótnia goni kłótnię. - równocześnie się odwrócili, słysząc rozbawiony głos Krzyśka, który wyłowił ich wzrokiem. - Myślałam, źe jesteś bardziej odpowiedzialny. - warknęła i z hukiem odstawiła pustą szklankę na stolik koktajlowy. Odwróciła się na pięcie i zbiegła po schodach do wyjścia, o mały włos nie zabijając się w nowych sandałach na szerokim słupku.
- Co tym razem? - czerwonowłosy uśmiechnął się pod nosem i z zainteresowaniem spojrzał na przyjaciela. - Trafiła straight number. - wyjaśnił, a Krzysiek przeciągłe gwizdnął. - Mi się to nigdy nie udało. Szczęście początkującego. - skwitował krótko. - Wypłacasz hajs? W sumie dobry pomysł, znajdę resztę i możemy iść dalej. - zanim Kuba zdążył go powstrzymać chłopak już lawirował między ludźmi, kierując się do rzędu jednorękich bandytów, gdzie ostatni raz widział Koziarę i Adama. Kuba jednak wykorzystał okazję i zaraz po wypłacie gotówki opuścił kasyno, nie czekając na pozostałych. Zastanawiał się dokąd mogła pójść dziewczyna i ruszył na północ, wzdłuż Las Vegas Strip. Było mu duszno w skórzanej kurtce, ale nie chciał jej zdejmować przez plik pieniędzy, który schował do wewnętrznej kieszeni. - Odbierz... - mruczał pod nosem, trzymając przy uchu telefon. Nie chciał tak zakończyć wieczoru, bo zupełnie inaczej go sobie wyobrażał. Szczególnie tę część, gdzie zostają sami. Noc była jeszcze młoda, więc dziewczyna mogła pójść lub pojechać praktycznie wszędzie, bo większość atrakcji, które wymieniła były czynne do około 22. - Gdzie jesteś? - zapytał od razu, kiedy łaskawie odebrała kolejne połączenie. - Muzeum Neonów. - odpowiedziała, stojąc przed wejściem, żeby wypalić papierosa. - Nie ruszaj się stamtąd, wezmę taksówkę i zaraz jestem. - rzucił do telefonu i machnął ręką na nadjeżdżające auto.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...