144.

383 35 10
                                    

Insynuowanie, że weszłam w związek małżeński z Kubą Grabowskim w celu uzyskania zainteresowania i promocji jego nadchodzącego albumu jest bezczelnością. Szczególnie, jak sami napisaliście, w dobie głośnej walki o równouprawnienie. Szanuję instytucję małżeństwa i nigdy w życiu nie zdecydowałabym się upaść tak nisko. Szanuję i całym sercem popieram inicjatywy zmierzające do zalegalizowania związków partnerskich i/lub małżeństw jednopłciowych. Mam wspaniałych przyjaciół, na których weselu chciałabym się bawić i być świadkiem ich rosnącego szczęścia. Świadkiem, kiedy przysięgają sobie miłość i wierność na uroczystości w Polsce, bez potrzeby uciekania za granicę. To, że nie dzielę się swoimi poglądami na prawo i lewo nie upoważnia nikogo do rozpowszechniania tak podłych słów pod moim lub Kuby adresem. Apelujecie o szacunek, tolerancję, popieracie kampanie przeciw hejtowi, a sami co robicie? Szerzycie krzywdzące, wyssane z palca teorie. Weźcie chociaż odrobinę tej życzliwości, otwartości i radości z życia, jaką mają w sobie osoby LGBT. Dlaczego na paradach równości panuje tak fantastyczna atmosfera? Dlaczego w gejowskich klubach każdy człowiek może poczuć się wolny, nieoceniany?  W tych miejscach nie liczy się to kim jesteś, jakiej orientacji, wyznania czy narodowości jesteś. Liczy się muzyka, dobra zabawa. Been there, done that. Nie jestem osobą publiczną, od której możecie oczekiwać dzielenia się swoimi poglądami, ponieważ nie mają one wpływu na funkcjonowanie społeczeństwa czy kraju. Nie narzucam nikomu swoich poglądów, nie wykorzystuję każdej możliwej szansy na wtrącanie wątków dotyczących życia prywatnego, ponieważ jest to tylko i wyłącznie moja sprawa. Wyczuwam w powietrzu zapach zielonych, wędrujących na konto jednej z fundacji. Żyjcie i dajcie żyć innym.

Z hukiem odłożyła telefon na blat i przeszła przez studio, żeby otworzyć okno. Tylko ona wiedziała, ile kosztowało ją napisanie tych słów. Podchodziła do tego kilkukrotnie, dopóki całość nie brzmiała w miarę składnie i racjonalnie, chociaż najchętniej obiłaby pysk osobom, które wpuściły do sieci takie bzdury. Te insynuacje dotknęły ją bardziej niż wyciek informacji o ślubie z Grabowskim. Naprawdę nie czuła potrzeby dodawania do zdjęć profilowych tęczowej flagi czy wypowiadania się na temat aktualnych wydarzeń. Podobnie jak nie chwaliła się wpłatami datków na konta różnych fundacji, braniem udziału w licytacjach charytatywnych... Nie robiła tego dla rozgłosu, tylko samej siebie. Bo taką miała ochotę. Liczyło się dla niej tylko to, że najbliższe jej osoby dobrze wiedzą, że mogą na niej polegać. Przysiadła na parapecie i nieco wychyliła się przez okno, żeby odpalić papierosa. Już co nieco ochłonęła, ale ciągle buzowała w niej złość. Czarę goryczy przepełniła reakcja Grabowskiego. Naprawdę nie widział w tym artykule nic złego? Na swoje szczęście nie próbował dobijać się do drzwi i zostawił ją w spokoju. Tolerował Bartka i Roberta, nigdy głośno nie powiedział pod ich adresem złego słowa, chociaż wiedziała, że czasami czuł się niezręcznie w obecności ich partnerów. Był tolerancyjny, dawał przestrzeń innym, nie narzucał nikomu swoich poglądów. Podobnie jak Lisa, też nie czuł potrzeby dzielenia się tym z całym światem. Być może dlatego tak dobrze się dogadywali. Nie mogłaby być z człowiekiem, który nie ma poszanowania dla wartości innych ludzi i szerzy pod ich adresem obelgi. 

Na spokojnie wypaliła papierosa i ponownie zajęła miejsce w fotelu. Odczytała pierwsze komentarze pod postem, ale ostatecznie postanowiła zablokować możliwość komentowania. Nie potrzebowała wylewu fali nienawiści na swoim profilu. W jej wiadomościach prywatnych niemal natychmiast pojawiły się prośby wsparcia pieniędzmi z odszkodowania konkretnych zbiórek czy fundacji. Nigdy tez nie udostępniała takich próśb. Było ich po prostu zbyt wiele, a nie chciała oceniać kto jest bardziej potrzebujący i wyróżniać pojedynczych osób. W kilka minut po publikacji postu jej słowa zostały przytoczone w kolejnych artykułach. Wywołała także kolejną sensację na temat swojej orientacji, ale z tego powodu już było jej kompletnie wszystko jedno. Zapewne sporo osób z radością wylałoby na nią wiadro pomyj, gdyby okazało się, że jest lesbijką, a związek z Kubą jest przykrywką. A jakie mieliby używanie, gdyby okazało się, że to ona jest przykrywką dla Que. Głośno zaśmiała się na tę myśl i pokręciła głową. Wystarczyło jej, że w pracy brali ją i Roberta za parę tylko dlatego, że złapali ze sobą dobry kontakt, przychodzili i wychodzili z pracy razem... Nigdy tego nie potwierdzili, nigdy temu nie zaprzeczyli, tylko z rozbawieniem słuchali kolejnych plotek na swój temat. Tak było wygodniej. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz