139.

339 32 4
                                    

Grabowscy w Paryżu spędzili cztery kolejne dni, a w drodze powrotnej do Warszawy zatrzymali się także w Kolonii oraz zahaczyli o Berlin. Można było powiedzieć, że odpoczęli. Starali się trzymać z daleka od najpopularniejszych turystycznych miejscówek, wybierali małe knajpki na posiłki, chodzili na długie spacery. Po prostu cieszyli się swoim własnym towarzystwem. Zdarzyło się, że Que został zaczepiony na ulicy, ale nikt szczególnie im się nie naprzykrzał. - McDrive czy siadamy w środku? - Kuba ścisnął udo dziewczyny, żeby zwrócić jej uwagę. - Możemy usiąść w ogródku. - przeciągnęła się, kiedy zjechał na parking przy autostradzie. Odpięła pas i od razy wyskoczyła z auta, bo miała już dosyć siedzenia w fotelu. Lokal był praktycznie pusty, bo zbliżała się północ, czyli godzina zamknięcia. - Dobry wieczór, co dla Państwa? - za kasą pojawił się młody chłopak, który przywitał ich uśmiechem. Lisa jednak wiedziała, co musiał sobie pomyśleć. Dokładnie to samo, co pojawiało się w jej głowie, gdy za czasów pracy w Subwayu klient wchodził do lokalu tuż przed zamknięciem. Wiązanka przekleństw i wyzwisk. - Jeszcze chwila. - Kuba objął dziewczynę od tyłu, gdy przesuwała wzrokiem po tablicach. -Jeśli to nie problem, to zestaw z McRoyalem i małe lody z polewą czekoladową. - zdecydowała się w końcu i podeszła do lady. - Albo bez lodów. - dodała nagle, zauważając, że inny pracownik myje maszynę. - Do ostatniej chwili mamy wszystko dostępne, więc mogą być i lody. - pracownik wstukał jej zamówienie i zerknął na Kubę. - Big Mac w powiększonym zestawie. - wyciągnął portfel, żeby zapłacić za rachunek zanim zrobi to dziewczyna. - Mogę mieć pytanie? - chłopak podał mu paragon, a Grabowski skinął głową. - Mogę zdjęcie? Jeśli nie to... - widać było, że był nieco zakłopotany. - Jasne, chodź. - mimo zmęczenia Kuba szeroko uśmiechnął się i zachęcił go gestem. 

- Nad czym tak myślisz? - przyjrzał się siedzącej naprzeciwko niego Lisie, która dumała z plastikową łyżeczką w ustach. - Czy jechać jutro z tobą do Giżycka. - westchnęła i spojrzała mu w oczy. - Nie musisz. Chociaż i tak myślałem, żeby wrócić do Warszawy od razu po koncercie. - zabrał się za jej niedojedzoną porcję frytek. - Chcę i nie chcę. - wraz z przekroczeniem granicy Polski zaczęła się zastanawiać nad tym wszystkim co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku dni. W polskich mediach ciągle huczało, jakby co najmniej Lewandowski potwierdził, że zostanie ojcem po raz drugi. - Czuję się jakbym straciła kontrolę nad wszystkim. - wyznała w końcu, bo zwykle udostępniała przemyślane materiały na temat Kuby i wiedziała czego może się spodziewać. Podobnie podchodziła do wszystkiego, co zamieszczała w swoich social mediach. - Chcesz coś z tym zrobić? Myślę, że nie ma już sensu. I tak zrobią to, co chcą. - otarł usta serwetką i rzucił ją na tacę. - Na pewno nie mam zamiaru im niczego potwierdzać. - zlizała z łyżeczki polewę czekoladową. - Przepraszam. - zaśmiała się, widząc jego spojrzenie, ale robiła tu zupełnie nieświadomie. - To chyba problem z głowy. Zaraz wydarzy się coś innego i skupią się na tym. - przesiadł się na ławkę obok niej i objął w pasie. - Trochę nie rozumiem tego wszystkiego, bo np. Smolasty i Honka dzielą się wszystkim, a co ważniejsze oboje siedzą w muzyce i szału nie ma. - odstawiła plastikowy kubeczek i oparła głowę na jego ramieniu. - Właśnie dlatego. A o mnie, o nas muszą sami sobie wszystko wyciągnąć. Taki wiesz, zakazany owoc. - wsunął palce w jej włosy i delikatnie za nie pociągnął. - Ja pół biedy, przyzwyczaiłem się i mam na nich wyjebane, ale nie pozwolę, żeby ciebie tak traktowali. - gorąco zapewnił ją w swoich przekonaniach. - Wiedziałam z czym się to wszystko wiąże. Nie jesteś niczemu winny. - pocałowała go w policzek i wstała z ławki. - Tymczasem witaj polska rzeczywistości i żegnaj spokoju. - gorzko zaśmiała się, zbierając swoją tacę. - Mam cię zmienić? - zapytała, kiedy wracali do samochodu. - Dam radę, została jakaś godzina jazdy. - otworzył jej drzwi i poczekał aż wygodnie usiądzie. - Swoją drogą... I tak niedługo podsycimy uwagę o tobie, bo trzeba będzie opublikować premierę EPki. - wyciągnęła telefon i zerknęła w kalendarz. - Wiem. Jestem ciekawy jak się przyjmie. Chociaż myślałem nad wypuszczeniem czegoś po polsku, bo zaraz będzie gadanie, że tyle na mnie czekali, a ja wydałem coś po angielsku. - przewrócił oczami, chociaż album miał mieć przeznaczenie głównie na rynki zagraniczne. - Jak uważasz. Jeśli masz coś dobrego... - wzruszyła ramionami, w dalszym ciągu wpatrując się w telefon. Za tydzień Kuba miał kolejny występ na festiwalu, a wraz z początkiem sierpnia czekał ich wylot do Londynu, gdzie miał rozpocząć prace nad kolejnym projektem. Za to we wrześniu już wszystko miało ruszyć z kopyta, łącznie z ostrą promocją QueFestivalu. Na szczęście tym bezpośrednio się nie zajmowała, ale dzięki Quebonafide będzie miała ręce pełne roboty. 


Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz