Po niespełna 4-godzinnej podróży pociągiem w końcu dotarła do Bydgoszczy. Wyszła przez dworzec, ale nigdzie nie widziała Kartky'ego, który miał ją odebrać. - Na tyłach na parkingu. - usłyszała roześmiany głos, od razu po tym jak wybrała numer. - Za chwilę jestem. - oznajmiła i zawróciła, aby przejść przez budynek. Z daleka usłyszała rapsy, a chwilę później zlokalizowała ich źródło, czyli samochód osobowy, przy którym stało kilka osób. - A wy tak od rana? - zaśmiała się, patrząc na Miłosza siedzącego na ziemi. - Nieee, wcale nie. - Jakub podszedł do niej i pocałował ją w policzek. - Jasne, widziałam stories. - odciągnęła dolną powiekę i omiotła spojrzeniem dziewczynę siedzącą na tylnim siedzeniu. - To moja Kaśka, poznajcie się. - wtrącił jeszcze, a później razem z Miłoszem wszedł w refren lecącej właśnie Dziewczyny Szamana. - To ty jesteś od Quebo, tak? - blondynka ścisnęła jej dłoń. - Powiedzmy. - Lisie nie spodobał się ton jej głosu, ale postanowiła to puścić mimo uszu. - A ty zamierzasz wstać? - wywnioskowała, że Młody ma prowadzić auto, bo zostało wolne miejsce za kierownicą i fotel pasażera. Chłopak wstał z ziemi i posłał jej szeroki uśmiech, salutując przy okazji. - Brawo ty. - przewróciła oczami zajmując przednie siedzenie i wcisnęła torbę między nogi. Było grubo po 19, więc pojechali prosto do klubu, w którym miał odbyć się koncert. Nie chciała im się wtrącać, bo ewidentnie chłopaki wypracowali jakiś swój rytuał przedwystępowych wygłupów, ale nie mogła się powstrzymać ze śmiechu patrząc co wyczyniają. - Miłosz, idź mi stąd. - zakryła twarz dłonią, gdy do niej podszedł nagrywając kolejne stories. - Szanowni państwo, dzisiaj mamy takiego gościa specjalnego. - przyłasił się do niej. - Sam jesteś specjalny. - parsknęła do kamery telefonu i spojrzała na niego z politowaniem. - Król Insta z Ciebie. - kopnęła go w tyłek i przeszła przez zaplecze, wychodząc na podwórko. Zerknęła na Jakuba stojącego kawałek dalej. Czy z nimi wszystkimi jest coś nie tak? Mężczyzna spokojnie palił papierosa, a palce drugiej ręki miał wplecione we włosy Kaśki, która siedziała przy jego nogach na krawężniku i pisała coś na telefonie. Wygladala jak suka siedząca o stop swojego pana. - Lisa. - posłał jej szeroki uśmiech, a kiedy podeszła bliżej poczuła od niego wyraźną woń zioła, które wypalił kilka minut temu. - A Kuba nie chciał się z tobą zabrać? - zapytał, na co tylko wzruszyła ramionami. Co prawda proponował jej, że ją zawiezie, ale Krzysiek i Moyes oraz Adam zajmujący się bookingami Quebonafide zrobili im nalot na mieszkanie, żeby omówić koncertowe plany. - Następnym razem. - uśmiechnęła się, kiedy dziewczyna wyprostowała się, a Jakub zaraz przejechał dłonią na jej kark. - Dobrze, że pomysł, że mam z wami jeździć upadł, bo wasze tempo by mnie zabiło. - zażartowała, bo Miłosz był bardzo aktywny na Instagramie, przez co mogła śledzić ich afterki czy porannego kaca. Zdecydowanie nie było to już na jej siły. - E tam, gadanie. - stwierdził, ale dziewczyna zmierzyła wzrokiem Lisę i musiała wtrącić swoje trzy grosze. -Może się po prostu do tego nie nadajesz. - stwierdziła znużonym głosem. - Tak? A ty do czego się nadajesz? - nie była to riposta roku, ale ostatnie na co miała ochotę to wdawanie się w pyskówkę z jakąś dupą. Pstryknęła niedopałkiem pod jej stopy i machnęła lekceważąco dłonią, wracając do środka. Po gwarze panującym w środku zorientowała się, że zaczęli już wpuszczać ludzi na koncert, więc postanowiła pokręcić się po lokalu. - Jezu, to Lisa! Ta od Quebo! - usłyszała za swoimi plecami, kiedy stała przy barze. - E, cześć? - uśmiechnęła się do dwóch dziewczyn w bluzach Quequality, które do niej podeszły. - Kuba będzie miał więcej koncertów latem? - zapytała jedna z nich, a druga wyciągnęła telefon. - Wiesz co, pracują nad jakimiś datami, ale nie wdawałam się w szczegóły. - skłamała, bo dobrze znała aktualne plany. - Kurde, bo te kilka miejsc kompletnie nam nie pasuje. A jak można się z tobą skontaktować? Dałoby radę ogarnąć jakieś wejście na backstage? W ogóle jesteś tutaj z Kartkym? A jest Que? - niemal przekrzykiwały się, zarzucając ją kolejnymi pytaniami, przez co Lisa poczuła się przytłoczona. - Zawsze możesz napisać na Insta. Kuba został w Warszawie. - odpowiedziała krótko, próbując je przeprosić, bo piwo, które zamówiła stało już na blacie i chciała wrócić za kulisy. - Szkooooooda, a możemy jeszcze z tobą zdjęcie? - zapytała ta bardziej rozgadana. - Nie warto, dziewczyny. Lepiej zajmijcie dobre miejsce pod sceną. - zaśmiała się, biorąc łyk złotego trunku. - No weź, proszę. - słysząc ten żałosny jęk zgodziła się na jedno zdjęcie, a później czym prędzej oddaliła się od nich. „Ta Lisa od Que" stało się motywem wyjazdu do Bydgoszczy. Cóż, taka była prawda, że przypadkowi ludzie rozpoznawali ją tylko dlatego że była partnerką Kuby, ale czasami irytowało ją to i marzyła znowu być anonimową dziewczyną.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...