197.

305 53 14
                                    

Przez kolejne dni mijali się. Żyli pod jednym dachem, ale zachowywali się jak współlokatorzy pracujący na dwie różne zmiany. Jednak w czwartek wieczorem dziewczyna nie wróciła do domu. Ostatniego smsa z prośbą, żeby wyszedł z psem dostał po 21.00, a później słuch o niej zaginął. Było dobrze po północy, kiedy poddenerwowany Kuba krążył po mieszkaniu, próbując się do niej dodzwonić. Jednak nie widziała lub nie chciała widzieć połączeń przychodzących. W pierwszej kolejności skontaktował się z Maćkiem, ale ten był w Ciechanowie i ostatni raz widział Lisę w niedzielę. Krzysiek ani Ola też nie mieli z nią kontaktu w ostatnim czasie. Martwił się, tak jak martwiłby się każdy o bliską mu osobę. Tym bardziej, że dziewczyna była na lekach uspokajających, odwaliła już niejedno, więc miał już najgorsze myśli w głowie. Z telefonem w dłoni zasnął w salonie dopiero koło trzeciej nad ranem. Na szczęście za wczasu nastawił budzik na późny ranek, bo po południu mieli samolot do Monachium, a wieczorem grali tam koncert. Jednak ze snu nie wyrwał go budzik, a trzask uderzających o ścianę drzwi wejściowych. - Gdzieś ty była?! - potykając się o własne nogi, jeszcze dobrze nie otworzywszy oczu, znalazł się przy dziewczynie. - Zostaw mnie. - wymamrotała, mrużąc oczy i osunęła się na podłogę, żeby zdjąć buty, bo nie była w stanie zrobić tego na stojąco. Złapał ją pod ramiona i przesunął kawałek dalej, żeby zamknąć drzwi. - Spójrz na mnie. - kucnął przed nią i położył dłonie na jej zaróżowionych policzkach. Napotkał jej rozbiegane spojrzenie, szkliste oczy i rozszerzone źrenice. - Lisa... - jęknął żałośnie, siadając przy niej na piętach. - Coś ty wzięła? Mów do mnie. - poklepał ją po policzku, żeby skupić jej uwagę, jednak to jeszcze nie był kac, a stan niezłego upojenia alkoholowego. A dochodziła ósma nad ranem. - Odsuń się! - odepchnęła go od siebie i przewróciła się na cztery, żeby podjąć pierwszą próbę wstania z podłogi. Zachował bezpieczny dystans, ale asekurował dziewczynę, żeby nie zrobiła sobie krzywdy. - Co brałaś? - ponowił pytanie, kiedy z przyspieszonym oddechem oparła się plecami o ścianę. - Nic. - sapnęła, nerwowo przełykając ślinę, bo zbierało jej się na wymioty. - Nie będziemy tak rozmawiać. - złapał ją pod ramiona i mimo iż próbowała się wyrwać, zostawiajac przy tym krwiste szramy na jego ramieniu, zaniósł ją do łazienki. Zebrał jej włosy i krótko przytrzymał zaraz przy skórze, żeby nie mogła się ruszyć. Klęła na niego, ale wykorzystał moment, kiedy miała rozchylone usta i po prostu wsunął jej dwa palce do gardła, jednocześnie pochylając ją nad sedesem. Syknął, gdy boleśnie zacisnęła zęby, ale nie poddał się. - No dalej, bo zabiorę cię na płukanie żołądka. - warknął, popychając ją na podłogę. W końcu zakasłała i zaczęła wymiotować, żałośnie przy tym jęcząc. Puścił ją na chwilę, żeby nalać do szklanki ciepłej wody. - Wypij to. - polecił, przystawiając jej szklankę do ust, kiedy na chwilę przestała walczyć z torsjami. Była spragniona, więc w moment wychyliła całą jej zawartość, niemal od razu ją zwracając. Zwilżył ręcznik zimną wodą i otarł jej kark oraz czoło. - Nienawidzę cię. - wyjęczała, kuląc się pod ścianą i schowała twarz w kolana, zakrywając głowę rękoma. - A ja cię kocham. - odparł spokojnie i przeczesał palcami potargane włosy dziewczyny. Żal ściskał mu serce, kiedy widział ją w takim stanie. Nie spodziewał się, że pójdzie zapić to wszystko co się działo, a i nie pogardzi czymś więcej. Tak długo unikała alkoholu i to z własnego wyboru. Po prostu. Nie dawała cię nawet namówić na lampkę wina czy małe piwo, a teraz ledwo trzymała się na nogach, pijana w trzy dupy. - Weźmiesz prysznic? - zapytał, kiedy przestała łkać i uniosła głowę, rozglądając się po pomieszczeniu, jakby zastanawiała się gdzie właściwie się znajduje. - Nie. - burknęła, zakrywając usta dłonią, kiedy jeszcze się jej odbiło. - Nie śpimy, dzieciaku! - poklepał ją po policzku, gdy zaczęła odlatywać, a głową opadła jej na ramię. - Chryste, Lisa. - złapał ją pod kolana i wyniósł z łazienki, kierując się do sypialni. Ułożył ją na łóżku i walcząc z bezwładnym ciałem dziewczyny rozebrał ją do bielizny. Przewrócił ją jeszcze na bok, żeby nie zakrztusiła się, gdyby zaczęła wymiotować i okrył kołdrą. Kręcąc się po mieszkaniu rozrobił w butelce wody elektrolity, które znalazł w szafce i postawił ją przy łóżku, w zasięgu ręki dziewczyny. Zanim ogarnął ją i sam się położył minęło prawie 40 minut, co oznaczało, że za godzinę dziesięć zadzwoni budzik. Nie wyobrażał sobie jak ciężko Lisa będzie przezywać lot, kiedy pojawią się pierwsze syndromy kaca. Zdarzało mu się lecieć w tym stanie i świadomie nigdy by tego nie powtórzył. Ułożył się zaraz za nią i wsłuchując się w ciężki oddech dziewczyny zapadł jeszcze w krótką drzemkę.

Zerwał się równo z sygnałem budzika i przeciągnął palcem po ekranie, żeby na wszelki wypadek włączyć drzemkę. - Lisa?! - zawołał, kiedy zorientował się, że jej miejsce w łóżku jest puste. Usłyszał jednak szum wody z łazienki i kiedy do niej zajrzał, upewnił się, że dziewczyna bierze prysznic. - Jak się czujesz? - zapytał, gdy tylko zakręciła wodę i owinęła ciało ręcznikiem. - Wracasz do domu nafaszerowana niewiadomo czym i nie zamierzasz się odzywać? - wybuchł, kiedy odpowiedziało mu milczenie. - Masz rację, mogłam nie wracać. - mruknęła pod nosem i odcisnęła mokre włosy w ręczniku. - Czy ty siebie słyszysz?! Martwiłem się o ciebie! - doskoczył do niej i szarpiąc za ramiona odwrócił do siebie. Była zbyt przytomna, zważywszy na stan w jakim była niespełna godzinę temu. Szybko uciekła wzrokiem, a gdy próbował spojrzeć jej w oczy, mocno zacisnęła powieki. Odchylił jej głowę, przyglądając się dziurkom w nosie. - Kokaina czy mefedron? - syknął przez zaciśnięte zęby. Był na granicy między wściekłością a rozpaczą. - Odpowiedz! - ryknął, popychając ją na ścianę. Oparł ręce po bokach jej głowy i wisiał nad nią, dysząc, jakby próbował powstrzymać napad złości, który przejmował nad nim kontrolę. - Nie wiem! Białe było! - odepchnęła go od siebie i wybiegła z łazienki, zamykając się w gościnnej sypialni.

---

Chyba jej emocje w końcu musiały znaleźć ujście... Kolejny rozdział przy 30 gwiazdkach. 😘

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz