- Kuba? - usiadła w pościeli i rozejrzała się po sypialni. Miała wrażenie, że przespała trzy dni i siedziała chwilę zdezorientowana, żeby się rozbudzić. Wstąpiła do łazienki, a później owinięta kołdrą przeszła do salonu, gdzie zastała mężczyznę rozmawiającego przez telefon. - Nie, No jasne. Rozumiem. Będę próbować dalej. - zakończył nieco pospiesznie, kiedy ją zobaczył i powitał uśmiechem. - Z kim rozmawiałeś? - stanęła przed nim i zadarła brodę, żeby spojrzeć mu w oczy. - Z Mojskim. - zbył ją krótką odpowiedzią, a później przytulił ją do siebie. - Odpoczęłaś? - pocałował ją w czoło, kiedy szeroko ziewnęła. - Bardzo. Własne łóżko to jest to. - mlasnęła językiem i wspięła się na palce, trafiając ustami na jego wargi. - Rany, jest po 17? - odsunęła się od niego, kiedy ponad ramieniem zauważyła zegarek. Nie sądziła, że spała aż tak długo. Kojarzyła jedynie krótką pobudkę na poranne leki i zastrzyk, ale była tak nieprzytomna, że wydawało się jej, że śni. - Chyba pora na obiad? - zaproponował, przechodząc tyłem do kuchni. - Zrobisz mi jajecznicę? Taką dobrą jak twoja mama. - podążyła za nim, zostawiając po drodze kołdrę na fotelu. - Na masełku? - zrobiła dziubek, kiedy chłopak trafił plecami na lodówkę. - Zrobię. Mam szynkę lub boczek, co wolisz? - zdecydowanie odsunął ją ramieniem od siebie i otworzył lodówkę. - Byłeś na zakupach? - niepocieszona, że pozostał obojętny na jej wyciągnięte dłonie, oparła się o blat i wyciągnęła kubek z szafki. - Inaczej mielibyśmy tylko kotlety z wczoraj. - roześmiał się, wyjmując na blat wszystkie niezbędne składniki. - Ee-ee. - upomniał ją krótko, kiedy podstawiła naczynie pod ekspres. - Herbaty mogę ci zrobić. - wyciągnął szyję, żeby sprawdzić poziom wody w czajniku i włączył go. - Przyzwyczajenie. - burknęła pod nosem, ale ochota na kawę była silniejsza od niej. - To może kupisz mi chociaż bezkofeinową? - z grymasem na twarzy, opadła na krzesło i przyglądała się krzątającemu się Kubie. - Przy okazji. A jak się czujesz? Nic cię nie boli? - rozbił jajka do miski i rozmieszał widelcem. - Chyba nie... A co słychać u Adama? Chyba dzisiaj nie jest ci na gościnny występ potrzebny? - zainteresowała się, przyciągając do siebie komputer. - Nie jest, dlatego myślałem, że wpadnie dotrzymać ci towarzystwa. - rzucił jej krótkie spojrzenie, kiedy głośno prychnęła. - Nie potrzebuję niańki. Przyjęłam do wiadomości, że nie mogę z tobą jechać. - przypomniała mu, bo jeszcze wczoraj przed snem próbowała namówić go, żeby zabrał ją ze sobą na koncert. Oczywiście stanowczo odmówił, podpierając się przy tym ryzykiem wystąpienia ataku padaczki i jeszcze kilkoma innymi rzeczami. - To dla twojego dobra. Nie złość się. - westchnął, wylewając ciecz na patelnię i skupił się na mieszaniu jajek, żeby za mocno się nie ścięły. - Nie złoszczę się. - burknęła, ale dobrze wiedział, że było inaczej. Zalogowała się do skrzynki pocztowej i przeglądała najnowsze odpowiedzi. - Wolisz Audi czy BMW? - zapytała ni to z gruchy ni z pietruchy. - Zależy jaki model, a co? - zainteresował się i przygotował talerze. - Jeszcze nie wiem konkretnie. - odpowiedziała, stukając w klawiaturę. - Ale obie marki chętnie dadzą ci auto. - stwierdziła beztrosko. - Nie będę niczego reklamował. Będę chciał to sam sobie kupię. Nie kombinuj, co? - upomniał ją stanowczo. W ciągu ostatniego kwartału wyszedł ze swojej strefy komfortu już zbyt wiele razy. Dał się jej namówić na wywiady, sesje... Rozumiał, że to dla dobra jego kariery, ale nie widział powodu dla którego miałby się zamieniać w słup ogłoszeniowy. - Daj spokój, samo się zrobi. Wystarczy, że nim pojeździsz. Wspominałeś przecież, że myślisz o czymś nowym. Dlaczego nie przetestować? - podparła brodę na ręku i przyglądała się jak nakłada jedzenie. - Od tego są jazdy testowe. - wyraźnie dał jej odczuć, że chciałby zakończyć ten temat. - Ale jakieś Porsche to byś przygarnął, co? - przewróciła oczami i uchyliła się przed jego ręką. - Przecież widzę, że tak. - pokazała mu język i sama zamknęła klapkę komputera zanim on zdążył to zrobić. - Zaraz muszę się zbierać. Wrócę z Maćkiem, bo nocuje u nas. - zajął miejsce naprzeciwko niej i podsunął jej kubek z zieloną herbatą. - Ogarnę ci to Porsche. Chyba, że wolisz Lambo? - kontynuowała temat, ale teraz już tak po prostu z czystej złośliwości. Bawiły ją te wszystkie influencerki, które za darmowe kosmetyki lub procent od zakupów z kodem reklamowały coś, czego na co dzień w ogóle nie używały. Uważała natomiast, że świadoma i szczera współpraca z marką nie była niczym złym i mogła przynieść obu stronom korzyści. - Jedz, bo ci wystygnie. - rzucił tylko, nie kontynuując rozmowy o samochodach. - A w ogóle jak mama? Dzwonił ktoś z gratulacjami? - przypomniała sobie wczorajsze obawy, że zaraz pół Ciechanowa będzie wiedzieć o ich ślubie. - Nie rozmawiałem z nią dzisiaj, ale generalnie cisza. - stwierdził, wyraźnie zaskoczony. Spodziewał się, że Elżbieta nie utrzyma tajemnicy i od rana będą dzwonić do niego członkowie rodziny, żeby pogratulować. Jednak to nie nastąpiło. Dziewczyna z ulgą wypuściła powietrze. Miała nadzieję, że tak pozostanie do czasu realizacji jej planu. Co prawda nie miało to nastąpić na dniach, ale nawet Kuba zgodził się, że wpadła na świetny, nietypowy pomysł. Coś więcej niż uroczysta kolacja czy impreza i radosne ogłoszenia przy toaście. Wiedziała, że zrobią to, co udaje im się najbardziej - ponownie zaskoczą.
———-
Nie obiecuję, że jutro wpadnie rozdział, ale jak ktoś wybiera się do Ciechanowa to niech daje znać - może się złapiemy na jakąś kawę czy coś. 🙃
PS Działają Wam powiadomienia? Wattpad od wczoraj stroi sobie ze mnie żarty...
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Фанфик„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...