Zacisnęła palce na umywalce i przymknęła oczy, szybko przy tym oddychając. Z jednej strony sytuacja była na tyle żałosna, że aż zabawna, a z drugiej strony tak bardzo bolało ją, że Kuba dał się tak zmanipulować. Ból był tym większy, że nawet nie chciał z nią o tym rozmawiać, tylko po prostu przyjął do wiadomości słowa Shannona. Uniosła głowę i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Nie miała już nawet siły płakać, była obezwładniona tą absurdalną sytuacją. Ochlapała twarz zimną wodą i z ręcznikiem w dłoniach usiadła na zamkniętym sedesie, żeby ochłonąć. Dopiero w tym momencie zobaczyła krwiste ślady na białych płytkach. Cisnęła ręcznikiem o ścianę i założyła stopę na udo, przejeżdżając po niej opuszkami palców. Wyczuła jeszcze drobny kawałek szkła, który tkwił w skórze po tym jak najwidoczniej weszła w rozbite szklanki, kiedy uciekała do łazienki. Soczewki zdjęła do snu, a okulary jak na złość zostały na szafce ocznej, wiec musiała bardzo skupić wzrok, aby wyciągnąć odłamek. Na szczęście długie paznokcie idealnie sprawdziły się w roli pęsety. Dla pewności sprawdziła też drugą stopę, ale na szczęście poza małymi rozcięciami z których sączyła się krew nie znalazła żadnego ciała obcego. Głośniej odetchnęła i zerknęła w kierunku drzwi. Za matową szybą zauważyła rozmyty kształt sylwetki Kuby, który stał pod drzwiami. - Idź spać! - krzyknęła, wiedząc, że jest pozna godzina, a mimo wszystko zależało jej, żeby był wypoczęty i w dobrej formie na poranna wizytę w telewizji. - Porozmawiaj ze mną. - usłyszała w odpowiedzi, na co głośno prychnęła. - Teraz? Szkoda, że wcześniej mnie olałeś! - stając na zewnętrznych krawędziach stóp podeszła do wanny i napuścił do niej dosłownie centymetr zimnej wody. Przysiadła na jej skraju, wkładając nogi do wody, żeby naczynia krwionośne szybciej się obkurczyły. - Lisa, proszę. Wpuść mnie. - oparł się o ścianę i zastukał do drzwi. - Też prosiłam! - odkrzyknęła, wpatrując się w wodę, która zmieniła kolor na delikatnie czerwony. Dopiero teraz zaczął do niej docierać ból po spacerze po rozbitym szkle. Podparła łokcie na kolanach i schowała twarz w dłoniach, kompletnie ignorując jego kolejne prośby.
Zrezygnowany zsunął się po ścianie i podkurczył nogi pod brodę. Oparł czoło na kolanach, a w myślach wyzywał siebie od najgorszych. Nawet nie szukał usprawiedliwienia. Jego chorobliwa zazdrość ponownie doprowadziła do kłótni. Tak bardzo zaślepiła go, że nie myślał racjonalnie, od razu zakładając najgorszy scenariusz. Cicho roześmiał się pod nosem, zdając sobie sprawę, że dziewczyna w podpisanej umowie miała miesięczny okres wypowiedzenia, więc nawet jakby chciała posłać go w cholerę to miał jeszcze trzydzieści dni na przekonanie jej do siebie. I uratowanie związku, który, biorąc pod uwagę ich staż, już zbyt wiele razy wisiał na włosku. Minuty mijały, a żadne z nich nie ruszyło się z miejsca. Dziewczyna była już tak wyczerpana, że przysypiała na siedząco. Poderwała głowę i w ostatniej chwili złapała równowagę, żeby nie spaść ze skraju wanny. Jej stopy były sine i przypominały już gąbkę, kiedy zdecydowała się postawić je na miękkim dywaniku. Poderwał się na równe nogi, gdy tylko usłyszał szczęk przekręconego zamka. - Jestem idiotą. - powiedział, kiedy Lisa wyszła z łazienki. - Nie wątpię. - mruknęła i minęła go, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Marzyła tylko o tym, żeby zasnąć, a wydarzenia z ostatnich godzin okazały się chorym wytworem jej wyobraźni. Zgasiła jeszcze światło i wsunęła się pod kołdrę, zwijając się na skraju łóżka. Naciągnęła na siebie kołdrę po samą szyję, jednak jak zwykle wyciągnęła spod niej jedną stopę. Sięgnęła jeszcze po telefon, żeby się upewnić, że budzik jest nastawiony i przy okazji zauważyła nieodebrane połączenia od Oli i Krzyśka. „Wszystko w porządku?" otworzyła wiadomość od dziewczyny i cicho westchnęła. Mieli sąsiadujące pokoje, więc na pewno słyszeli wybuch Kuby. Pozostawiła smsa bez odpowiedzi, bo godzina dostarczenia sięgała kilkadziesiąt minut wstecz, a nie chciała obudzić pary jeżeli już zasnęli. - Dzieciaku. - usłyszała szept chłopaka, kiedy usiadł na środku łóżka zaraz przy niej. Powstrzymała się, żeby nie strącić ze swojego ramienia jego dłoni. - Jestem zmęczona. - burknęła spod kołdry i zamknęła oczy. Nawet nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Była cholernie zawiedziona jego łatwowiernością. Jednocześnie, gdzieś w głębi, niezwykle bawiło ją to, że nie rozpoznał jej bielizny. Jedyne kilka sztuk koronkowych majtek dostała od niego w prezencie, a nosiła je niezwykle rzadko, bo było jej po prostu niewygodnie. Nie mówiąc już o rozmiarze, bo te rzucone przez Shannona pasowały co najwyżej na kogoś w rozmiarze zero. - Lisa, przepraszam. - zacisnął palce mocniej na jej ramieniu, jakby chciał ją odwrócić do siebie. - Idź spać do cholery. - warknęła na niego, bo jej irytacja rosła z każdym jego kolejnym słowem. - Mieliśmy nie zasypiać skłóceni. - przypomniał, licząc, że przyniesie to jakiś skutek. - Świetnie! Tylko my się nie kłóciliśmy. Po prostu uznałeś, że się skurwiłam! - krzyknęła, z impetem odrzucając kołdrę. - Nie dotykaj mnie. - syknęła, widząc jak unosi dłoń w jej kierunku. - Kładź się do kurwy nędzy, bo wyjdę. - w tym momencie jej głos już ociekał jadem. Spuścił wzrok, wpatrując się w swoją dłoń, której palce zaciskał na pościeli. Zdecydowanie nie chciał, żeby opuściła pokój, więc ułożył się na boku w jej stronę i sięgnął po kołdrę, którą mieli dzielić. Dziewczyna ułożyła się na boku, tyłem do niego, nie zawracając już sobie głowy pościelą. - Kocham cię. - usłyszała jeszcze, wsuwając dłoń pod poduszkę i wtulając w nią policzek. - Stul już pysk. - warknęła, wpatrując się w drzwi balkonowe. Może powinien ją zmusić. Zmusić do rozmowy, na siłę zamknąć jej ciało w ramionach, kajać się do jej ucha i nie wypuścić dopóki mu nie wybaczy. Jednak po tym jak się do niego odezwała... poddał się. Zdał sobie sprawę, że fizyczne zmuszanie ją do czegokolwiek może przywołać złe wspomnienia i tylko pogorszyć sytuację.
———-
Czy tym razem naprawdę już przegiął i faktycznie Lisa nie będzie umiała mu wybaczyć? Setny rozdział coraz bliżej...
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...