125.

402 36 28
                                    

- Jest i miód... - mruknęła do siebie, kiedy w końcu w kolejnej szafce znalazła to, czego szukała. Zbliżało się południe, a w domu panowała kompletna cisza. Pomijając psy, które towarzyszyły jej krok w krok, gdy krzątała się po kuchni. - No czego chcecie? Byliście na spacerze? - zagadnęła czworonogi, na co Biggie zaczął szczekać, śmiesznie przy tym podskakując. Dołożyła dwie łyżeczki miodu do kubka z ciepłym mlekiem i zaczęła obtaczać w roztrzepanym jajku kromki chleba tostowego. - Ale pachnie! - usłyszała za sobą i natychmiast przestała nucić pod nosem piosenkę Kękę. - Musisz się tak skradać? - prychnęła na Krzyśka, który pojawił się w kuchni. - Widziałeś się w lusterku? - zapytała widząc jego ziemistą cerę i potargane włosy. Uroczy widok. - Wolę nie. - chrząknął i złapał za butelkę wody. - Robisz śniadanie? - po cichu liczył, że sama zaproponuje mu coś do jedzenia. - Dla Kuby. - obróciła na patelni chleb i oparła się o szafkę. - Nie bądź taka. - wydał usta, kiedy wypił już niemal połowę butelki. - Ktoś już wstał? - dopytał jeszcze i zaczął krążyć wokół niej jak satelita, próbując podebrać usmażone już tosty. - Ktoś? - zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć kto jeszcze poza Grabowskimi i Krzyśkiem wrócił na Płońską. - Chyba Denis z nami wracał. - szeroko ziewnął, ale nie dał sobie ręki uciąć, bo impreza wymknęła się spod kontroli. - A nie Adam? W sensie chyba Ala nas rozwoziła. - podsunęła mu, na co wzruszył ramionami i wykorzystał jej nieuwagę. - Krzysiek, kurwa! - wrzasnęła na niego i popukała się w czoło, kiedy wpakował sobie do ust całą kromkę. Krążył teraz po kuchni z otwartymi ustami i próbował ostudzić jedzenie przed jego przełknięciem. - Masz za swoje. - uśmiechnęła się do niego złośliwie i umieściła tosty. Dołożyła obok nieco konfitury, polała je miodem i razem z parującymi kubkami zabrała talerz. - Może ty się z nim dogadasz, bo nie wiem czy mama była z psami na spacerze. - dodała jeszcze, rzucając ostatnie spojrzenie w stronę Biggiego. 

- Dzień dobry, mężu. - przywitała budzącego się do życia Kubę, kiedy czując aromatyczny zapach kawy i tostów z dodatkiem cukru waniliowego zaczął śmiesznie poruszać nosem. Wymamrotał coś, mlasnął, aż w końcu przeciągnął się z głośnym jękiem. Oparła dłonie po obu stronach jego głowy i pochyliła się, szturchając czubkiem nosa policzek. - Marzyłem o takim powitaniu. - powiedział z błogim uśmiechem goszczącym na jego twarzy. - Tak? A o czym jeszcze marzysz? - zaśmiała się i usiadła na nim okrakiem. - O wodzie. - oblizał spierzchnięte wargi. - I jedzeniu. - dodał niemal natychmiast i podciągnął się wyżej na łóżku. - Smacznego. - pocałowała go, ale krótko, bo ciężko było jej znieść smak przetrawionego alkoholu. Dopiero po chwili zarejestrował talerz z jedzeniem, bo był kompletnie nieprzytomny. Nie miała mu za złe, że popuścił wczoraj hamulce. Dawno nie widziała go w takim towarzyskim nastroju. Może też dlatego, że rzadko miała ku temu okazję, bo zwykle wystarczyło im wzajemne towarzystwo albo najbliższe grono znajomych. Ściągnęła z siebie dresy i w samych majtkach oraz koszulce wsunęła się pod kołdrę. - Kocham cię, wiesz? - zagadnęła go, zbierając kciukiem odrobinę konfitury z jego warg. - Wieeeem. - powiedział przeciągle z pełnymi ustami. Jak dla niego mogła mu tego nie mówić, bo udowodniła to przygotowanym śniadaniem. I kiedy cierpliwie zbierała jego zwłoki znad basenu o szóstej nad ranem. - Podoba ci się obrączka? - roześmiała się, kiedy z konsternacją zaczął przyglądać się splecionym drucikom na palcu serdecznym. - To było pojebane. - stwierdził w końcu, ale szeroko się uśmiechnął. Zsunął biżuterię z palca, bo go uwierała i odłożył na szafkę nocną. - Twój braciszek chciał spełnić po prostu twoje marzenie. - oparła głowę o jego ramię i przytuliła się do jego boku. - Szkoda, że ktoś już spełnił je wcześniej. - odstawił talerz i przyjrzał się dziewczynie. - Szkoda? - wydęła usta i skomentowała to takim tonem, jakby miała zaraz wszcząć awanturę. - O nie, nie dam ci się wkręcić. - dał jej pstryczka w nos, w porę orientując się, że zaczęła łapać go za słówka. - Nie dałam ci prezentu. - przechyliła się do swojej torby leżącej przy łóżku i podała mu płaskie pudełeczko. - Co to? - przyłożył je do ucha i potrząsnął, a później obejrzał z każdej strony. - Otwórz, to się dowiesz. - usiadła po turecku i złożyła dłonie, czekając na ten moment. - Nie wybuchnie? - upewnił się, bo nie wiedział czego może się spodziewać. - Tak tym trząsłeś, że już sama nie wiem. - wzruszyła ramionami i ponagliła go skinieniem głowy. Przytrzymał je po bokach palcami i pociągnął za krótki sznureczek. Sekundę później wydarzyło się kilka rzeczy naraz. Lisa wybuchnęła głośnym śmiechem, kiedy Kuba wrzasnął autentycznie przerażony i wyrzucił pakunek w górę. - Oooo, nie mogę! - pokładała się na łóżku, wyjąc ze śmiechu. - Co to kurwa było? - zapytał w końcu, bo po pociągnięciu za sznurek pudełko jakby eksplodowało i wyskoczył z niego kartonowy sześcian, który rozłożył się w powietrzu. Dodatkowo pościel była usiana kolorowym konfetti oraz brokatem, który w sekundę był już wszędzie. - Nagrałam to, mam to! - krzyknęła przez łzy, odtwarzając ten moment na telefonie. - To jest hit! - otarła wierzchem dłoni brokat ze swoich policzków i pokazała Kubie nagranie. - Ale żeś podskoczył! - w dalszym ciągu rechotała z niego w najlepsze, budząc przy tym chyba cały dom. - Co to? - zaczął obracać w palcach sześcian, zauważając na nim jakieś napisy. - Okay, Alaska. Biegun południowy? Ej, zajebiście. Shibari? Wykupiłaś ten kurs online? - oczy aż mu błysnęły, kiedy odczytywał kolejne słowa na ścianach. - To mi się najbardziej podoba. - stuknął palcem wskazującym w jeden z boków, na którym było napisane pomyśl życzenie. - Serio? Po prostu nie miałam pomysłu. - z niedowierzaniem pokręciła głową i strzepnęła z jego włosów konfetti. - Zachowam je na wyjątkowy moment. Chodź tutaj. - odłożył prezent i złapał ją za kolana, przyciągając ją do siebie. -  Wiesz, że i tak najlepszym co mnie w życiu spotkało jesteś ty. - wziął jej twarz w dłonie i przejechał kciukami po wargach. - Przestań mi już słodzić. - przewróciła oczami, kładąc ręce na jego udach. - Lisa, mówię szczerze. Przez moment, nawet nie raz, nie dwa myślałem, że cię stracę. Ale jesteś tutaj. - patrzył jej w oczy, a w jego zachrypniętym glosie słuchać było ogromną pewność do uczuć jakimi ją darzył. - Nie dbam o to, co ludzie powiedzą. Jestem kurewsko szczęśliwy i nie zamierzam się z tym ukrywać. Jesteś moja, Grabowska. I niech nikt nawet nie próbuje tego zmienić. - pocałował jej dłonie, a później przejechał wargami po policzku, ostatecznie trafiając na usta.  - Nie mów mi takich rzeczy, bo się poryczę. - wyszeptała, czując nieprzyjemny ścisk w gardle, zwiastujący kolejne łzy. - Zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa i mogła być sobą. - złapał ją za pośladki i wciągnął na swoje kolana, zaciskając palce w jej talii. - Jesteś mi tak bardzo potrzebny, że to mnie przeraża. - objęła go za szyję i wtuliła się w niego. Lubiła te szczere rozmowy, ale czasami odnosiła wrażenie, że Kuba po prostu boi się, że jest dla niej niewystarczający i dla swojego świętego spokoju musi ją zapewniać o swoich uczuciach. - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Kuba. - mruknęła, ponownie odnajdując jego usta. Przymknęła oczy i po prostu poddała się chwili, pozwalając żeby posyłał kolejne elementy jej garderoby w kąt, pieszcząc przy tym każdy centymetr jej ciała. 

———-

Dzieciaki, macie do mnie jakieś pytania? W sumie jest piątek, więc znajdę czas żeby przygotować ewentualne odpowiedzi. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz