Mruknęła coś pod nosem i zacisnęła powieki, bo irytujący dźwięk nie przestawał rozbrzmiewać w mieszkaniu. - Kuba, domofon. - przewróciła się na bok, ściągając kołdrę ze śpiącego mężczyzny. - Domofon. - na oślep kopnęła go w łydkę, ale nagle połączyła fakty i wyskoczyła z łóżka jak oparzona. - Proszę, ostatnie piętro. - w ostatnim momencie zdążyła odebrać i wpuściła dwóch kurierów, którzy przyjechali po paczki. Biegiem wróciła do sypialni po spodnie i łapiąc jeszcze telefon uchyliła drzwi. - Już myślałem, że Pani nie ma. - odezwał się pierwszy mężczyzna, wprowadzając do mieszkania wózek. - Zaspałam, przepraszam. - stłumiła ziewnięcie i oparła się o ścianę, patrząc jak kurierzy skanują przesyłki i ładują je na wózek. Na szczęście poszło im bardzo sprawnie i chwilę później wzięła do ust pierwszy łyk gorącej kawy. - Chciałaś coś ode mnie? - Kuba oprzytomniał, kiedy dziewczyna wróciła do łóżka. - Już nieważne. - ziewnęła szeroko i wygodnie ułożyła się, gotowa zapaść w drzemkę. - Co dzisiaj robimy? - zagadnął ją, kiedy ledwo przymknęła oczy. - Nie wiem. - mruknęła, mając nadzieję, że Kuba zaraz się zamknie i pójdzie dalej spać. - Po południu mam fryzjera i paznokcie, a wieczorem mamy wyjść z Kondrackim. - złapała go za rękę i splotła palce z jego, gdy przylgnął do jej pleców i objął ramieniem. - To przedpołudnie mamy dla siebie. - wyszeptał jej do ucha, delikatnie szczypiąc je wargami. - Zapomniałam! - po raz drugi w ciągu ostatnich 20 minut zerwała się łóżka i zerknęła na zegarek. - O czym tym razem? - jęknął, wyraźnie zawiedziony. - Muszę jechać do pracy! - krzyknęła, ściągając koszulkę po drodze pod prysznic. - Przecież tam już nie pracujesz. - schował twarz w poduszkę, ale odpowiedział mu tylko szum wody. - Wróciłaś do pracy? - wrócił do tematu, gdy tylko w łazience zrobiło się znowu cicho. Tym razem wygrzebał się z pościeli i podszedł do dziewczyny, stojącej przed lustrem. - Projektowo. W niedzielę mają koncert, dzisiaj ustalamy wejścia, itd., a w piątek jeszcze muszę zamknąć sprzedaż biletów. - wyjaśniła, zakładając soczewki. Kilkukrotnie zamrugała i otworzyła szklaną buteleczkę z podkładem. - Nie mówiłaś mi o tym. - podrapał się po udzie i przysiadł na skraju wanny. - Nie zajmuje mi to dużo czasu, więc praktycznie nie ma o czym mówić. - Ale mimo wszystko... - przyglądał się żonie robiącej makijaż, ale wzrok zdecydowanie bardziej skupiał na jej krągłościach skrytych pod białym ręcznikiem. - Mimo wszystko nie ma o czym mówić. - ucięła krótko, tuszując rzęsy. - Dlaczego taka jesteś? - założył nogę na nogę, próbując skupić się na czymś innym niż stający na baczność penis. - Jaka? No powiedz mi jaka jestem. - odwróciła się do niego i skrzyżowała ręce na piersi. Grabowski machnął ręka, nie bardzo mogąc znaleźć odpowiednie słowa, które nie doprowadziłby jej do furii. - Niedostępna. - fuknął w końcu i zniknął za ścianką oddzielającą pisuar i toaletę od reszty łazienki. - Wydaje ci się. - odpowiedziała, na co przewrócił oczami. - Nie wydaje mi się. Naprawdę pytam, gdzie w tym wszystkim jesteśmy MY. - podkreślił, ale jego słowa zostały zagłuszone włączoną właśnie suszarką do włosów.
- Może zjesz ze mną chociaż śniadanie? - siedział nad miską płatków, wodząc wzrokiem za dziewczyną, która chodziła po mieszkaniu, wrzucając do torby różne niezbędne drobiazgi. - Wstąpię do kawiarni. - odpowiedziała machinalnie i zagryzła wargę wyraźnie się nad czymś zastanawiając. - Odebrałbyś mnie z paznokci? Albo nie. - machnęła ręką, bo nie wiedziała czy decydować się na komunikację miejską czy jednak wziąć samochód i ryzykować spóźnienie do fryzjera, kiedy utknie w korku z Pragi na Mokotów. - Mogę odebrać i tak nie mam nic lepszego do roboty. - wzruszył ramionami, ale Lisa już go nie słuchała. - Lecę, pa! - krzyknęła, porywając z wieszaka kurtkę. - Pa. - mruknął, żegnając się z zatrzaskującymi się właśnie drzwiami. - Tylko mnie nie sprzedaj. - rzucił psu kilka chrupek kukurydzianych i głośno westchnął. Może to nic, ale nawet nie pocałowała go na dzień dobry czy przed wyjściem, a jednak praktycznie zawsze to robiła. Nawet nie zdążył jej powiedzieć, żeby uważała na siebie co było swoistym kocham cię, gdy jedno z nich samo się gdzieś wybierało. Wcale mu się nie wydawało, że stała się niedostępna, ale jak właśnie się przekonał poruszenie tego tematu nie będzie przyjemne.
Ostatecznie z podwójnej randki z Olą i Krzysztofem zrobiła się potrójna, bo dołączył do nich Karol z Magdą. Kończyli właśnie kolejną butelkę wina i dojadali deser, zastanawiając się nad dalszą częścią wieczoru. - Może kręgle? - Kondracki rzucił swoim pomysłem, na co dziewczyny przystały z ochotą. - Nie wiedziałem, że planujesz premierę na koniec września. Zrobiłbym swoją wcześniej, żeby nie wchodzić Ci w drogę. - Kuba był pogrążony w rozmowie z Solarem i obaj zdawali się nie zwracać uwagi na resztę towarzystwa. - Daj spokój, swoją zapowiedziałeś wcześniej. - Karol machnął ręką i zerknął na przyglądającą im się Lisę. - Skoro już przy płytkach jesteśmy... tez przerabiasz w domu fazę „co to będzie? jak się przyjmie?" - Grabowska pochyliła się do Magdy i znacząco spojrzała na ich drugie połówki. - I tak i nie. Ostatnie pół roku to był niezły rollercoaster, sporo łez, ale tez radości. - szatynka uśmiechnęła się i zakręciła kieliszkiem. - Karol jest z niej zadowolony, więc to najważniejsze. Nie interesują mnie statystyki sprzedaży. Jest w takim miejscu, z resztą jak i Que, że może sobie pozwolić na pójście pod prąd i robienie czegoś dla siebie, a nie pod publiczkę. - wyjaśniła, na co Lisa wzniosła kieliszek. - Święte słowa, napijmy się za to. - zarządziła, mimo że w jej szkle, w przeciwieństwie do reszty, była woda. - Czy mogę coś jeszcze Państwu podać? - przy ich stoliku zjawił się kelner, zabierając pustą butelkę. - Poprosimy rachunek. - Krzysztof sięgnął po portfel, ale Lisa go uprzedziła. - Będzie kartą. - oznajmiła, wyraźnie dając znać, że pokryje cały rachunek. - Daj spokój, zrzucimy się. - Krzysiek przewrócił oczami, kładąc na stole dwa banknoty. - Bardzo miło spędziłam z wami czas i cieszę się, że mogłam wyjść z domu, więc tym razem ja stawiam. - podała mężczyźnie kartę, kiedy zjawił się z terminalem, a Kondracki wsunął pieniądze do płatnika, zostawiajac je jako napiwek. Nie wąpię, że cieszysz się, że wyszłaś z domu. Jak mnie unikać to najlepiej w towarzystwie, co Lisa? - Kuba niespokojnie poruszył się na krześle słysząc słowa dziewczyny i podparł brodę na ręku. - To co, jedziemy dalej? - zapięła torebkę i spojrzała po reszcie. - Zamówcie Ubera, my idziemy zapalić. - Ola wstała od stolika i wraz z Lisą zostawiła pozostałych, żeby mogli dokończyć wino. - Naprawdę cieszę się, że do siebie wróciliście. Krzysiek był czasami koszmarny. - uśmiechnęła się, kiedy stanęły kawałek od wejścia. - Powiedzmy, że jesteśmy sobie pisani. Z resztą jak ty z Kubą. - Aleksandra roześmiała się, wypuszczając dym z płuc. - Szkoda, że nie mogę się z wami urwać do Wielkiej Brytanii, ale może wpadnę na koncert w Londynie. - dodała jeszcze, bo wykorzystała już sporo urlopu w tym roku, a w okolicy świąt zamierzali się jeszcze gdzieś wyrwać z Krzyśkiem. - Oby, bo oszaleję z nimi wszystkimi i będę potrzebować wsparcia. - Lisa wybuchnęła głośnym śmiechem. - W czym będziesz potrzebować wsparcia? - Kuba zaszedł ją od tylu, kiedy z pozostałymi wysypał się z restauracji. - W zbiciu wam tyłków na torze. Dziewczyny kontra chłopaki? - zaproponowała od razu, zacierając ręce. - Wiesz, że to nie fair, bo ty grałaś więcej razy niż my razem wzięci. - odgarnął jej włosy i musnął wargami kark. - Podobno macie więcej siły, a to przydatne w tej grze. - zaczęła się z nim droczyć. - Nie łaś się już do mnie. - odsunęła się na bok, kiedy objął ją ramieniem, wsuwając dłoń za jej spodnie. - Chodźcie! - Krzysiek wszedł w słowo Kubie, który miał już zamiar coś odpowiedzieć, bo właśnie podjechał zamówiony van.
———
Jak długo Kuba wytrzyma? A może nie wytrzyma i po prostu weźmie co jego?
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...