112.

383 31 16
                                    

- Słucham? - kobieta wypuściła z ręki telefon, a gdy go podniosła i wyprostowała się, spojrzała na dwójkę przed sobą. - To naprawdę nie jest zabawne. - stwierdziła, wstając od stołu. - Chyba za niecałe pół godziny mam pociąg... - wymruczała pod nosem i zaczęła szukać rozkładu jazdy w telefonie. - To boli. - Lisa wywinęła się spod rąk Kuby, bo mężczyzna tak mocno zacisnął palce na jej ramionach, że sprawił jej ogromny dyskomfort. - Mamo. Nie śmiałbym żartować w tej kwestii. - Que nieco oprzytomniał i rozmasował ramiona dziewczyny, która westchnęła z ulgą. - Kiedy? Jak? Kuba, proszę cię. - Elżbieta spojrzała na niego z politowaniem, a jemu zrobiło się najzwyklej w świecie przykro. Zdecydowanie wolałby dostać ochrzan, że nie pobrali się w jej obecności, organizując przy tym huczne wesele. - W Stanach. Jest mama pierwszą osobą, której powiedzieliśmy. - Lisa zabrała głos, kiedy stojący za nią mężczyzna milczał. - Dziecko drogie... - Ela zmierzyła ją uważnie wzrokiem. - Jakieś obrączki? Akt małżeństwa? - przesunęła wzrokiem na ich dłonie, które jednocześnie odwrócili, wyraźnie pokazując jej cienkie linie na palcach serdecznych. - Tak sami? Jacyś świadkowie? Kuba, matce nie dałeś znać?! - dopiero po dłuższej chwili Elżbieta odzyskała głos i podeszła do nich. - Już nieco lepiej. - Kuba uśmiechnął się do niej, bo taka reakcja satysfakcjonowała go dużo bardziej. Otworzył szeroko ramiona i przytulił do siebie matkę. - Musicie mi wszystko opowiedzieć! - zażądała natychmiast i wyrwała się od syna, żeby przytulić Lisę, która stanęła obok niego. - Kuba mówił, że nie chciałaś brać ślubu. - położyła dłoń na policzku dziewczyny i uśmiechnęła się szeroko. - Obiecałam, że kiedyś to się stanie. - dziewczyna wzruszyła ramionami, ocierając pojedyncze łzy, bo nie umiała powstrzymać emocji, widząc radosną, ale wciąż zaskoczoną, minę Elżbiety. - Nie mogliście z tym poczekać? Zrobić to tak... normalnie? - na moment załamała ręce, bo naprawdę było jej przykro, że nie mogła brać udziału w tej wyjątkowej chwili. - Mamo. Lisa nagle powiedziała tak. Miałem odmówić? Wiesz jak bardzo o tym marzyłem... - Grabowski zrobił minę obrażonego dziecka i naprawdę brakowało, żeby jeszcze zaczął kopać matkę po kostkach. - Jesteście nienormalni. - podsumowała ich Elżbieta, ciagle z niedowierzaniem kręcąc głową. - To nie powinno być zaskoczeniem. - Lisa głośno roześmiała się i ścisnęła dłoń męża. - Moje kobiety. - Kuba przyciągnął je do siebie i mocno przytulił, całując każdą z nich w czubek głowy. 

- Myślisz, że dochowa tajemnicy? - Lisa odwróciła się na kanapie, słysząc wchodzącego do mieszkania Kubę. Całą drogę na dworzec kobieta nie kryła swojej radości.  - Jestem pewien, że jeszcze dzisiaj cała rodzina będzie wiedzieć. - pokręcił głową i zgarnął ze stołu butelkę wody. - Maciek się wścieknie. - głośno podzieliła się z nim swoimi myślami, kiedy opadł na kanapę obok niej i ułożył się z głową na jej udach. - Wiem. Ale dziękuję, że jej powiedzieliśmy. - westchnął, przymykając oczy, gdy zaczęła się bawić jego włosami. Potarł skronie, bo streszczenie matce ślubu wywołało u niego falę emocji od której aż rozbolała go głowa. Fakt, były to bardzo przyjemne wspomnienia, a to, że mógł podzielić się nimi z matką było bezcenne. - Wzięłaś leki przeciwbólowe? - dopytał jeszcze, a dziewczyna skinęła głową. - Tuż po tym jak wyszliście. - pochyliła się, przytykając usta do jego czoła. - Jeszcze zastrzyk przeciwzakrzepowy wieczorem. - mruknął, bo znał wytyczne od lekarza na wylot. - Najgorzej. Nienawidzę tego. - jęknęła żałośnie, prostując się przy tym. - Będę delikatny, obiecuję. - otworzył oczy, ciepło uśmiechając się do niej. - Ty mi zrobisz zastrzyk? - dziewczyna zrobiła wielkie oczy, wyraźnie zaskoczona jego deklaracją. - Jakby to było trudne, to nie dawaliby tego do domu. - rozprostował nogi i złapał ją za rękę, kiedy podwinęła mu koszulkę. - Kuba. - warknęła ostrzegawczo, bo naprawdę nie miała na myśli nic sprośnego. Po prostu chciała być blisko niego, poczuć pod palcami jego ciepłą skórę i przytulić się do niego. - Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale chyba będziesz musiała nauczyć się panować nad swoim podnieceniem. - stwierdził w końcu, bawiąc się jej palcami. - O, bardzo cię przepraszam. - powiedziała, wybuchając donośnym śmiechem. - Przecież to jedna z rzeczy, które jarały cię od samego początku. Jak chcesz to osiągnąć? - zakpiła i zsunęła jego głowę na dekoracyjną poduszkę. Sama ułożyła się na boku, zaraz przy nim i oparła podbródek o jego klatkę piersiową. - Wrócimy do shibari? Nie mam zielonego pojęcia. - wyznał szczerze, patrząc jej przy tym w oczy. - Wrócimy? Ty byłeś taki zapalony na tym punkcie, a na dobrą sprawę jeszcze porządnie tego nie wypróbowałeś. - wypomniała mu, bo nigdy nie zdążył wypróbować bardziej skomplikowanych wiązań, po prostu dobierając się do niej. - Bo ledwo ci nadgarstki związałem, a ty... - chciał odbić piłeczkę, ale zakryła mu usta dłonią. - To będzie podchodzić pod znęcanie się, wiesz? - docisnęła mocniej dłoń do jego twarzy, gdy chciał ją zdjąć. - Jakie, kurwa, znęcanie? - sapnął w końcu, gdy udało mu się uwolnić. - Ty będziesz udawał, że wcale nie masz ochoty mnie zerżnąć, a dodatkowo będziesz mi tego odmawiał. Halo, rzecznik praw człowieka? - zwinęła do środka trzy środkowe palce i udała, że gdzieś dzwoni. - Zobaczymy. - mruknął, przewracając się na bok, przodem do niej. - Na razie po prostu odpocznij. W domu inaczej niż w szpitalu. - wyszeptał, kiedy schowała twarz w jego szyję i przerzuciła nogę przez jego uda. - Ty też musisz odpocząć. - mruknęła jeszcze, zamykając oczy. - Kocham cię. - szepnęła, a ciepły oddech połaskotał jego skórę, wywołując miły dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Był niemal pewien, że dziewczyna przysnęła, ale ta nagle zerwała się do pozycji siedzącej. - Wiem jak powiadomimy o ślubie. - oznajmiła, a w jej oczach pojawił się błysk świadczący o tym, że wpadła na genialny pomysł. 



—————

Do trzech razy sztuka. Jeśli jutrzejszy rozdział będzie równie tragiczny lub równie źle będzie mi się go pisało, to chyba będę musiała sobie zrobić przerwę. 😩

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz