23.

507 34 75
                                    

- Dalej pracujesz? - zatrzasnął za sobą drzwi od mieszkania i zrzucił z ramienia torbę treningową. Dziewczyna w dalszym ciągu siedziała przy stole w jadalni, a jedyne co się zmieniło to liczba kartek papieru porozkładanych na blacie. Uniosła głowę i wskazała na telefon, który trzymała przy uchu, dając mu wyraźnie znać, że rozmawia. - Serio? Wow, nie sądziłam, że będzie aż taki szał. - zaśmiała się i odszukała jednego z emaili. - Ten drop był dwa razy większy! - uśmiech nie schodził jej z twarzy. Jeszcze przez chwilę wsłuchiwała się w słowa rozmówcy, aż w końcu pożegnała się i spojrzała na Kubę siedzącego na wprost. - Wszystkie ciuchy poszły na pniu. - odłożyła telefon, ciagle nie dowierzając. Jedną z atrakcji na premierze była prezentacja nowych ciuchów od Quequality, a nie minęło kilka godzin od wrzucenia ich do sklepu, kiedy magazyn świecił pustkami. - Nieźle. W sumie mnie to nie dziwi. Zrobiłaś zajebistą robotę. - pochwalił ją, na co tylko wzruszyła ramionami. - Po prostu zrealizowalam jeden z pomysłów. - stwierdziła skromnie i przelogowała się na prywatną skrzynkę pocztową. - Zobacz to. - przesunęła komputer w jego stronę, gdy otworzyła raport z monitoringu internetowego. Wzrost wzmianek o Quebonafide i Egzotyce w internecie był cholernie wysoki i ciągle rósł. - Wyglada imponująco. - przechylił się nad stołem i pocałował ją w policzek. - Jadłaś coś? - zatroszczył się, przesiadając się na krzesło obok niej. - Pizzę. - wskazała puste pudełko z logiem restauracji z parteru. - Jak trening? - zainteresowała się, mając cichą nadzieję, źe wyładował na siłowni swoje wszystkie złe emocje. - Jak zwykle. - odparł krótko, zaglądając jej przez ramię. Rozmowa ewidentnie im się nie kleiła, co oboje odczuwali. - Lisa... - zaczął i głośno wypuścił powietrze, przecierając dłońmi zmęczoną twarz. - Mam wrażenie, że traktujesz mnie jak obcego. - dotknął jej dłońmi, którą lekko ścisnął. - Po prostu jestem zmęczona. W głowie mam tyle rzeczy, a jeszcze dochodzi do tego premiera numeru Miłosza, kontakt z mediami, bo ty przecież nie udzielasz wywiadów.... - wymieniła na wydechu, z rozpaczą w oczach patrząc na kolejne spływające maile. - Zostaw. Nie musisz tego robić. Ktoś z Quequality to ogarnie. - zamknął klapkę komputera i dotknął jej podbródka. - Zależało ci, żebym zajęła się Młodym, więc nie zamierzam tego porzucić. W sobotę jadę na koncert Kartky'ego w Bydgoszczy, bo Miłosz będzie z nim występował. - rozmasowala skronie, bo czuła zbliżający się ból głowy. - Znowu uciekasz w pracę. - bardziej stwierdził niż zapytał, na co dziewczyna pokręciła głową. - Wcale nie. - od razu zaprzeczyła. - Po prostu robię to, co sprawia mi przyjemność. - Do końca tygodnia mam wolne od swojej zwykłej pracy. A jeszcze chciałabym, żeby mieszkanie w Paryżu zostało wynajęte już na cały maj i czerwiec. Mam kilka pomysłów, ale nie ustawiałam jeszcze kampanii na zagraniczny... - zaczęła tłumaczyć mu się, na co kącik jego ust zadrżał. - Bawi cię to, tak? - skrzyżowała ręce na piersi, czując przypływającą falę irytacji. - Nie, ale o puszczeniu głupiej reklamy mówisz z taką pasją... - machnął ręką, chichocząc jak mała dziewczynka. - To wcale nie jest takie łatwe! Pewnie przepalę trochę kasy zanim efekt będzie zadowalający, ale człowiek uczy... - tym razem nie dał jej skończyć, kiedy delikatnie musnął ustami jej wargi. - Zawsze działa. - zaśmiał się, głaszcząc ją po policzku i pogłębił pocałunek, korzystając z tego, że dziewczyna nie zgłosiła wyraźnego sprzeciwu. Nie odrywając się od niego przesiadła się okrakiem na jego kolana i wplotła palce w jego przydługie włosy. - Na litość boską, tylko nie płacz. - szepnął, czując słony posmak jej łez. - Przepraszam. - mruknęła, chowajac twarz w jego szyję. Poczuł jak głęboko wciąga powietrze i obejmuje go w pasie, mocno tuląc się do jego ciała. - Skończyłaś już pracę na dzisiaj. - oznajmił, dosyć niepewnie wsuwając dłoń pod jej koszulkę. Muskał opuszkami dół jej pleców, z uśmiechem zauważając, że zadrżała. -  A co chcesz robić? - dobiegł go jej stłumiony głos. - Możemy tak po prostu posiedzieć. - mruknął, delektując się tą chwilą. Palce drugiej ręki wplótł w jej włosy, próbując owinąć je na ręku, jednak były zdecydowanie przy krótkie. - Odrosną. - wyprostowała się i spojrzała mu w oczy, czując jak bawi się jej kosmykami. - Wiem. - posłał jej ciepły uśmiech, a na wierzch wszystkich wspomnień wysunęło się jedno, kiedy szarpał ją za włosy, okrywając ją swoim ciałem, wyraźnie czując konwulsje zbliżającego się orgazmu. Na jego ustach pojawił się błogi uśmiech, a krew spłynęła w dolną partię ciała. - Masz szpetne myśli. - upomniała go, dobrze rozpoznając tę rozmarzoną minę. - I nie zamierzam za nie przepraszać. - wziął jej twarz w dłonie i trącił czubkiem nosa jej. - W końcu mam na kolanach mój największy skarb. - dodał, czym spowodował, że odwróciła wzrok. - Nie no, serio? - parsknął śmiechem i pocałował ją w czoło. - Dzieciaku. - pokręcił głową, tuląc ją do siebie. - Tak bardzo mi ciebie brakowało. - głośno westchnął, czując niesamowitą ulgę, że ma ją przy sobie. Dziewczyna milczała, bo teraz niewiele brakowało jej do szczęścia. 

Po przebudzeniu powiedzieli sobie już chyba wszystko, co mogło tylko przyczynić się do rozpoczęcia wszystkiego od nowa, a przynajmniej powrotu do poprzedniego porządku. Oboje rozpadli się na drobne kawałki, ale udało im się wzajemnie posklejać wszystkie części w jedną całość. Być może nawet mocniejszą niż przedtem, w końcu człowiek uczy się na błędach. - Mogę cię o coś zapytać? - przerwała w końcu panującą ciszę. - Tylko się nie złość. - zastrzegła, widząc jego pytające spojrzenie. - To nie brzmi obiecująco. - znacząco odkaszlnął, jednak nie dodał nic więcej, żeby jej nie zniechęcić. - Wiem, że sama rzuciłam pierścionkiem, ale mógłbyś mi go oddać? - zapytała po chwili wahania, dotykając palca serdecznego. Nigdy nie chciała takiego dowodu miłości, ale jak go zabrakło, to czuła się cholernie nieswojo. Szczególnie, że wiązał się z bardzo miłymi wspomnieniami. Nosiła go z dumą, świecąc nim na prawo i lewo, szczególnie gdy na dobre oswiła się z myślą, że o ich zaręczynach wiedzą nie tylko najbliźsi. - Nie. - jego odpowiedz była zwięzła i krótka, ale na pewno nie taka jakiej się spodziewała. - Nie? - powtórzyła, marszcząc brwi. - No nie. - spuściła wzrok i zaczęła nerwowo bawić się palcami, gdy z jego ust ponownie padło to krótkie, ale jakże wyczerpujące słowo. - Aha. - bąknęła, czując, że oblał ją zimny pot. 

————-

Przyznać się, czy ktoś jeszcze czekał na zgodę bohaterów, tylko po to, żeby wróciły sceny 18+? 🤭  

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz