73.

410 30 15
                                    

- Co się tak krzywisz? - Krzysiek wręczył Kubie filiżankę z kawą. - Pomalowali mnie. Nie wiem jak one mogą w tym cały dzień chodzić. - Grabowski powstrzymywał się przed przetarciem twarzy dłońmi po tym jak wyszedł spod rąk makijażystki, która zmatowiła mu nieco twarz i zamaskowała pojedyncze niedoskonałości na czole. - Kiedyś Ola mi nałożyła podkład... jak mnie wysypało na drugi dzień to klękajcie narody. - czerwonowłosy przewrócił oczami i głośno roześmiał się. - Pogadaliście? - zainteresował się jeszcze i przysiadł na skraju kanapy. - Daj spokój. Postawiła sprawę jasno jaka relacja jest teraz między nami. Jak zapytałem... - zawahał się, teraz żałując swoich słów, bo bal się, że podsunął jej głupie rozwiązanie. - Czy chce przerwy to pizgnęła mnie po łbie i kazała zająć się czymś pożytecznym. - skrzywił się i obrócił się, wodząc wzrokiem po ludziach zgromadzonych w studio. Zamarł z filiżanką przy ustach, kiedy spostrzegł rozbawioną Lisę, która robiła głupie miny do dziecka przy którym kucał Jared. Obserwował jak wyciąga do niego ręce, aż w końcu bierze je do siebie na kolana i pozwala bawić się swoimi włosami. - Co się tak gapisz? Znowu przyszła ta rosyjska modelka? Nogi do nieba. - rozmarzony Krzychu machnął dłonią przed twarzą przyjaciela i zaczął się rozglądać. - Mini Grabowski ci się zamarzył? - zażartował jeszcze, spostrzegając dziewczynę. - Po prostu pierwszy raz ją widzę z tak małym dzieciakiem. - mruknął, uśmiechając się pod nosem, kiedy młodziak wpakował Lisie palec do nosa. Był to zaskakująco przyjemny widok, ale w życiu nie powiedziałby tego głośno przy niej. No, przynajmniej nie teraz i w ciągu najbliższych miesięcy. Co nie oznacza, że przez jego myśli nie przemknął obraz raczkującego po mieszkaniu brzdąca czy kibicowania swojemu synowi w pierwszym poważnym meczu piłkarskim.

- Zawsze mnie rozczulało jak widziałam jakieś wasze foty z dzieciakami. - Lisa głośno roześmiała się, kiedy Jared wywalił język do dziecka, nie przestając przy tym go zagadywać. - Dla mnie to jest coś fantastycznego, że fani przychodzą z nowym pokoleniem. - wyprostował się i potargał dziewczynce blond włosy. - Chyba cię lubi. - dodał jeszcze, na co dziewczyna przewróciła oczami. - Dzieci są fajne pod warunkiem, że czyjeś i na krótko. - zażartowała, dłużej przyglądając się Jaredowi. - A ty? Planujesz w ogóle? - pytanie opuściło jej usta zanim zdążyła pomyśleć. - Przepraszam, nie moja sprawa. - dodała szybko, widząc jak przez jego twarz przemknął cień konsternacji. - Przy moim trybie życia jest to raczej niemożliwe. - stwierdził krótko i kiwnął głową w jej kierunku. - A ty? - zrewanżował się tym samym pytaniem. - Proszę cię. Ledwo siebie ogarniam. - wzniosła oczy ku niebu i uśmiechnęła się do asystentki planu, która do nich podeszła. - Panie Leto, zapraszam, makijażystka czeka, a wchodzicie za kwadrans. - zwróciła się do wokalisty, na co ten skinął głową. - Przejmuję małą. - dodała jeszcze, kiedy dziewczynka wyciągnęła ręce do swojej mamy. - Będzie łamać serca. - Lisa pomachała dziecku i przeprosiła, bo rozdzwonił się jej telefon. Kręciła się prowadząc rozmowę, a na jej twarzy malował się coraz większy uśmiech. Lubiła takie telefony, same konkrety i bardzo dobre wiadomości.  - Lubisz na mnie wpadać, co? - usłyszała zaraz po tym jak się z kimś zderzyła. - A ty lubisz psuć ludziom humor? - powiedziała przesłodzonym tonem, posyłając Shannonowi krzywy uśmiech. - Sorry, wyszło nieco nieudolnie. - pomachała mu pierścionkiem przed twarzą. - Jakiś problem? - poczuła ramię wokół talii, kiedy Kuba stanął przy jej boku. - Ktoś tylko szuka zaczepki. - wyjaśniła, nie protestując, gdy mocniej przyciągnął ją do siebie. - Za kwadrans wchodzicie. Idę jeszcze zapalić. - pomacała się po kieszeniach kurtki, sprawdzając czy ma papierosy. - Kuba? - zagadnęła narzeczonego, kiedy ten mierzył się wzrokiem z perkusistą. - Kuba! - podniosła głos i szarpnęła go za łokieć. - Nie warto. - dodała, kiwając głową na Krzyśka, który właśnie ruszył w ich kierunku. - Trzymaj ich z daleka od siebie. - mruknęła do Kondrackiego i skierowała się do windy. Sama miała ochotę rzucić się starszemu Leto do gardła i to wcale nie po to, żeby obsypać pocałunkami jego szyję, tylko wgryźć się w tętnicę za ten idiotyczny pomysł popsucia ich relacji. 

Pozostała część dnia minęła im jak z bicza strzelił i zanim zdążyli się obejrzeć to bracia Leto dawali już z siebie wszystko na scenie przed rosyjską publicznością. - Rozchmurz się. - Kondracki szturchnął ramieniem Kubę, który stojąc za kulisami nerwowo obracał mikrofon w palcach. - Que, wykrztuś z siebie chociaż trochę energii na te ostatnie 20 minut. - poprosił, na co ten tylko skinął głową. Próbował zdrzemnąć się w ciągu dnia, między sesją zdjęciową a próbą, jednak tylko kręcił się z boku na bok. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju, a nieobecność dziewczyny, która ewidentnie go unikała, wcale mu w tym nie pomagała. Potrzebował jej, a zazdrością znowu doprowadził do tego, że nie chciała go oglądać. Cóż, przynajmniej nie rzuciła w niego pierścionkiem, który ciągle błyszczał na jej palcu serdecznym. A może tylko, ze względu na pracę, nie chciała mu psuć nerwów przed końcem trasy? Może zadecydowała już, że nie ma dla niego miejsca w jej... - Kuba! - do rzeczywistości przywrócił go podniesiony głos dziewczyny. - Przepraszam. - wymamrotał i zwrócił ku  jej twarz. - Siebie przepraszaj, a mi podziękuj. - złapała go za nadgarstek, a na otwartej dłoni położyła mu odsłuch. - Standardowo po tej piosence wchodzicie. - przypomniała im, odblokowując ekran telefonu, z którym ostatnio się nie rozstawała. - Zawsze ci jestem wdzięczny. - dodał, ale dziewczyna nie do końca go usłyszała, kiedy Jared wrzasnął coś do mikrofonu i spojrzała na niego pytająco. - Nic, nic... - pokręcił głową, widząc jak Kondracki patrzy na niego z politowaniem. - Od kiedy z ciebie taki pantoflarz? - prychnął, odprowadzając wzrokiem Lisę. - Zamknij się, co? - burknął i wziął głęboki oddech. A może faktycznie powinien stanowczo pokazać dziewczynie, że... Nie miał już więcej czasu na roztrząsanie sytuacji, bo tłum ryknął, a Krzychu pchnął go w kierunku schodów na scenę. 



Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz