Zbliżała się druga w nocy kiedy Kuba przykleił ostatnią etykietę z adresem i kodem przesyłki. - Mamy to. - otarł czoło i szeroko uśmiechnął się, mimo że zmęczone oczy mówiły same za siebie. - To teraz może po drinku? - Lisa spojrzała po chłopakach i złapała zmiętą kulkę papieru rzuconą przez Krzyśka. - Na jednym się nie skończy, a jednak chciałbym wrócić do domu. Może jutro wieczorem gdzieś skoczymy? Opijemy to i owo. - Kondracki podniósł się z ziemi i zrobił zdjęcie stercie gotowych paczek. - Kuba? - dziewczyna spojrzała na swojego męża, który wpatrywał się w jeden punkt. - Co? Tak, jasne. Możemy. - ocknął się i przeciągnął się z cichym jękiem. - Do jutra, wariaty. - czerwonowłosy pocałował Lisę w policzek, zbił żółwika z przyjacielem i tyle go widzieli. - Chyba pójdziemy w jego ślady, hm? - skinął głową w kierunku psa, który spał zwinięty w kłębek na kanapie. Cofnął się o krok i przytulił do siebie dziewczynę, która niespodziewanie objęła go ramionami i przyłożyła policzek do jego klatki piersiowej. - Brakowało mi tego. - mruknął, całując ją w czubek głowy. Cały dzień nie miał okazji zamknąć jej w swoich ramionach. Mimo dobrego nastroju zdawała się unikać bliskości, więc jej nagły wybuch czułości mile go zaskoczył. - Kocham cię. - wyszeptała i wspięła się na palce, muskając wargami jego usta. - Idziesz jeszcze zapalić czy prosto do łóżka? - zapytał, mając nadzieję, że jej przytulaśny nastrój nie był jednorazowym wybrykiem, który zniknie jak za pstryknięciem palców. - Zaraz wracam. - skinęła głową i odsunęła się, pozwalając żeby Kuba przejechał jeszcze dłonią po jej ciele i ścisnął pośladek. - Czekam. - odprowadził ją wzrokiem i rozejrzał po pomieszczeniu. Jutro o tej porze paczki będą w sortowniach, gotowe do dostarczenia fanom, a w południe album pojawi się na platformach streamingowych. Czy i w ogóle EP-ka się przyjmie? Jakie odebrane zostaną utwory w języku angielskim? Mimo iż puszczał w świat swoje kolejne dziecko czuł się jakby właśnie stanął nagi przed wielotysięcznym tłumem i wystawił się na lincz. Czy w ogóle płyta ma jakąkolwiek szanse zaistnieć na zagranicznych rynkach? Ostatnio nie miał czasu się nad tym zastanawiać, ale teraz w jego głowie pojawiło się mnóstwo różnych myśli, jakby ktoś właśnie zwolnił maszynę losującą. Z jednej strony miał ochotę spalić gotowe przesyłki i magazyn, z którego albumy miały trafić do Empików, a z drugiej nie chciał zmarnować pracy jaką włożył w materiał on sam oraz producenci. - Jeszcze tu jesteś? - Lisa zeszła po schodach i przytuliła się do jego pleców. - Zastanawiam się jak płyta się przyjmie. - odparł, odwracając się do niej. - Jesteś z niej zadowolony? - zapytała, patrząc w jego zmęczone, lekko zaczerwienione oczy. - No właśnie. A to jest najważniejsze. - pouczyła go, gdy skinął głową. - Chodź spać. - na moment wsunęła dłonie pod jego koszulkę, a później zmięła w palcach materiał, ciągnąc mężczyznę w kierunku sypialni. Zdążył jeszcze zgasić światło i posłusznie podążył za żoną, już po drodze pozbywając się swojej garderoby. - Zadzwonisz jutro do tej Ukrainki? Pomyślałam, że warto porządnie ogarnąć mieszkanie przed wyjazdem żeby wrócić na czyste. - zagadnęła go, gdy rzucił spodnie na fotel. - Zadzwonię. - zgodził się i podszedł do dziewczyny, która właśnie sięgnęła za plecy, żeby rozpiąć stanik. - Czasami nie mogę się na ciebie napatrzeć. - stwierdził, odgarniając za ucho kosmyk jej włosów. - Żeby chociaż było na co patrzeć. - przewróciła oczami i rozpięła spodnie. - Nie zaczynaj. - westchnął, odsuwając się na krok, żeby mogła się rozebrać. - To ty zacząłeś. - wypomniała mu, nieco ostrzejszym tonem. - I skończę. - oplótł na dłoni jej włosy i pociągnął ją na siebie, lądując na materacu. Zaatakował ją mocnym pocałunkiem, kiedy tylko rozchyliła wargi żeby coś powiedzieć i nie przerywając zamienił ich ciała miejscami, wygodnie układając się między nogami dziewczyny. - Nie, nie mam ochoty. - złapała go za włosy, kiedy zajęty obsypywaniem kolejnymi pocałunkami jej szyi, zaczął schodzić niżej, podciągając jej koszulkę. - Nie dzisiaj. - dodała, gdy uniósł głowę i żeby uniknąć jego spojrzenia zakryła twarz ramieniem. Usiadł na piętach na wysokości jej bioder i przebiegł jeszcze palcami po wewnętrznej części jej ud. - Nie oczekuję od ciebie wiele. - wyszeptał, pochylając się nad nią i znacząco zacisnął palce na jej kroczu. Chciał jej posmakować, zaprowadzić na szczyt i zasnąć, trzymając w ramionach jej drżące po orgazmie ciało. Pokręciła głową i głośno westchnęła. Podsunęła się wyżej na łokciach i wyszarpała kołdrę spod swoich nóg i ciała Grabowskiego. - Dobrej nocy, Kuba. - zakryła się po samą szyję i odwróciła na bok, tyłem do niego. Minę miał jakby inne dziecko z piaskownicy zabrało mu ulubioną łopatkę i mało brakowało, żeby dolna warga zaczęła mu drzeć zwiastując nadchodzący wybuch płaczu. Wpatrywał się dłużej w tył głowy dziewczyny, aż w końcu zgasił światło i pozbywając się bokserek, które porzucił przy łóżku, wsunął się pod kołdrę. Jasne, miała prawo powiedzieć nie, a on musiał to uszanować, jednak wyposzczony brakiem żony przy boku przez niemal miesiąc naprawdę pragnął złączyć ich ciała w jedność. Nie chodziło tutaj o sam seks, a bliskość i więź, która tworzyła się między nimi. Emocje, które porywały ich ciała, gorące wyznania, a później i chce, szczere rozmowy, dopóki nie zasnęli w swoich ramionach. To ostatnie chyla lubił najbardziej. Mówią, że alkohol sprawia, że człowiek jest niezwykle szczery, ale na nich działał tak dobry seks. Mogli rozmawiać o wszystkim, dzieląc się najskrytszym myślami. I każde z nich wiedziało, że nie zostanie ocenione, spotka się ze zrozumieniem, a całość przerodzi się w coś miłego dla obojga.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...