Senny Kondracki oderwał wzrok od telewizora i aż usiadł, widząc przemoczonego do suchej nitki przyjaciela. Na twarzy mokrego mężczyzny błąkał się głupi uśmieszek. - Stary, jarałeś i się nie podzieliłeś?! - wrzasnął, rzucając w niego poduszką. - Całowaliśmy się. - Kuba szeroko uśmiechnął się i ściągnął z siebie koszulkę. Czuł się jak przedszkolak. Coś, co było na porządku dziennym wywołało u niego taką euforię, że ciężko było mu opisać ten stan. - Serio? - Krzysiek zmarszczył brwi i przyjrzał się Grabowskiemu, który wycierał ramiona ręcznikiem. - Tak i to było fantastyczne. - powiedział rozmarzonym głosem i zdjął zabłocone buty, stawiając je zaraz przy drzwiach do pokoju. - Czyli jest nadzieja? - dopytał jeszcze, na co Kuba ochoczo skinął głową. - A No wiesz, nie przeszkadza ci, że ona i Leto...? - przechylił się przez łóżko i sięgnął do minibarku, ale zaraz głośno krzyknął. - Za co? - jęknął, gdy Grabowski kopnął w drzwiczki lodówki, przycinając mu przy tym rękę. - Skończ. Uczepiłeś się jej jak rzep psiego ogona, a nawet nie masz na to dowodów. - upomniał przyjaciela. Łączyła ich ta szczególna, przyjacielska więź, ale naprawdę miał mord w oczach, gdy ten ciągle insynuował, że Lisa poszła do łóżka z Shannonem. Fakt, sam zastanawiał się nad tym nie raz nie dwa, ale starał się odsuwać od siebie te myśli lub znaleźć racjonalne wytłumaczenie. Rzuciła go. Może po prostu potrzebowała kontaktu fizycznego? Sam był zdziwiony, że z mniejszym bólem przyjmował drugą opcję. Może dlatego, że to rozumiał? - Reszta śpi? - zapytał jeszcze, zabierając z walizki czyste ciuchy. - Nie wiem, na 20 mieliśmy zejść na kolację. - Kondracki ciągle miał obrażoną minę, ale nie przeszkodziło mu to w opróżnieniu puszki Red Bulla. Kuba rzucił jeszcze szybkie spojrzenie na zegarek i zniknął w łazience.
Lisa od razu po powrocie do pokoju zaczęła zdejmować z siebie mokre ubranie i w moment znalazła się pod prysznicem. Pozwoliła, żeby kaskady gorącej wody spadły na jej ciało, przynosząc ulgę po dosyć intensywnym jak na nią treningu. Oparła dłonie o płytki i pochyliła głowę, zamykając przy tym oczy. W głowie ciągle szumiało jej od nadmiaru emocji. Kompletnie nie spodziewała się tego pocałunku, ale nie mogła zaprzeczyć, że sprawił jej tym ogromną przyjemność. Znowu namieszał jej w głowie. Nie żeby wcześniej miała w niej porządek. Później jednak załączył jej się tryb ucieczki. Standard. Nigdy tak szybko nie przebierała nogami, zostawiajac w tyle zdezorientowanego mężczyznę. Wsunęła na wilgotne ramiona miękki, biały szlafrok i przysiadła na łóżku. Kilkukrotnie nerwowo wygięła palce i próbowała zapanować nad drżącą stopą. Zacisnęła dłoń na kolanie, wyraźnie chcąc powstrzymać tik i wzięła kilka głębokich oddechów. Odnalazła swój telefon i szybko przejrzała najnowsze powiadomienia. Fizycznie czuła się nieco lepiej, ale nie miała siły siąść do pracy, więc postanowiła odłożyć to na jutro. „Kolacja?" odczytała wiadomość, która właśnie pojawiła się na ekranie. Czy miała ochotę na kolejne spotkanie z Kubą? Nie bardzo. Czy była głodna? Jak wilk. „Schodzimy do restauracji" - Que jakby czytał jej w myślach i od razu rozwiał wątpliwości. Zignorowała wiadomość i wywołała na ekranie maila, na którego czekała od prawie tygodnia. Wstrzymała oddech przesuwając wzrokiem po kilku linijkach, a kąciki jej ust unosiły się coraz wyżej. Głośno roześmiała się i wyrzuciła pięść w górę. Nie chciała przekazywać chłopakom tej informacji elektronicznie, bo naprawdę chciała zobaczyć ich miny, kiedy zrzuci tę bombę. W tym momencie nie myślała nawet o ewentualnych docinkach Kondrackiego, które mogły ją czekać na kolacji. Przysiadła na krześle przy toaletce i wyciągnęła kosmetyki, żeby chociaż odrobinę zminimalizować zaczerwienioną cerę. Rozczesywała właśnie splątane końcówki włosów, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. - To ty. - rzuciła, widząc stojącego przed nią Kubę. Bardziej spodziewała się serwisu, bo poprosiła o wymianę gazowanych napojów w lodówce na butelki wody. - Wyglądasz na rozczarowaną. - stwierdził, opierając się o framugę. - Zjesz z nami? - zapytał od razu, nie pozwalając jej dojść do słowa. - Tak, ogarniam się. - skinęła głową i odsunęła się, co uznał za pozwolenie na wejście do jej pokoju. Nie omieszkał się zauważyć, że unikała go wzrokiem. - Rozgość się. - mruknęła, ale chłopak już wygodnie usiadł w fotelu i oparł kostkę o udo. Podsuszyła jedynie grzywkę i zaciskając mocniej pasek od szlafroka minęła go bez słowa, żeby wziąć coś do przebrania się. Upewnił się, że zniknęła w łazience i sięgnął do jej papierowego kalendarza, który leżał na stoliku. Wysunął z niego luźne kartki od razu rozpoznając ich pochodzenie. Terapia. Zagryzł wargę i obejrzał się za siebie. Wiedział, że nie powinien tego robić, ale było to silniejsze od niego. Agresywny. Chorobliwie zazdrosny. Uzależniający. Gdyby mógł, to zamknąłby w złotej klatce. Te kilka słów było wypunktowanych po lewej stronie tabelki. Poczuł się jakby ktoś wbił mu nóż w plecy. Zacisnął powieki i wziął głęboki oddech, żeby zebrać siły na dalszą lekturę. - Możemy iść. - usłyszał za sobą i szybko zamknął kalendarz, zatrzaskując w nim kartkę. - Kuba? - zagadnęła go, bo nie mogła się już doczekać przekazania im dobrej wiadomości. - Co? - zapytał nieprzytomnie. Potrząsnął głową i wstał z fotela. - Tak, tak. - mruknął, ale słowa, które przeczytał odbijały się bolesnym echem w jego głowie. Rzucił jej krótkie spojrzenie i skierował się do drzwi. Nie musiał znać adresata tych słów. Dobrze wiedział, że go opisała. Bal się tego, czego nie zdążył przeczytać. Nie zamieniając ze sobą ani słowa zjechali na parter do restauracji. - Kogo ja widzę. - rzucił Krzysztof, odsuwając puste krzesło obok siebie. Mogła usiąść obok Kondrackiego, który na pewno nie odmówiłby sobie dokuczania jej, ale wtedy miałaby Kubę obok siebie. Mogła też wybrać miejsce obok Koziary, ale oznaczałoby to, że będzie miała Grabowskiego na wprost siebie. Po krótkiej chwili wahania zajęła miejsce obok Krzyśka. Zdecydowanie łatwiej unikać czyjegoś wzorku, kiedy ma się go obok siebie.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...