166.

331 37 24
                                    


Dbaj o siebie, dzieciaku.

Przeczytała na kartce papieru leżącej obok ekspresu do kawy. W pierwszym odruchu zmięła ją w dłoniach i rzuciła przez pomieszczenie. Jednak po chwili podniosła ją, ostrożnie rozprostowała i przyczepiła na lodowce jednym z magnesów z Francji. Wypuściła głośno powietrze i przetarła zmęczoną twarz, kiedy dotarło do niej, że została sama. Może jednak nie do końca sama, bo ze swoimi myślami. W głowie, bolesnym echem, odbijała się nocną kłótnia z Kubą. Nie mogła sobie dokładnie przypomnieć słów, które padły, ale wiedziała, że było ostro. - Daj mi wypić kawę i idziemy. - zerknęła na psa, który usiadł u jej stóp i wpatrywał się w nią ciemnymi oczami. Czekając na życiodajne espresso wypiła szklankę wody, żeby zaspokoić kac-pragnienie. W kieszeni porzuconych w nocy spodni znalazła swój telefon komórkowy i odblokowała go z nadzieją zobaczenia wiadomości od Kuby. Niestety, poza powiadomieniami z social media, nie ujrzała tego, czego szukała. Kilkoma stuknięciami w ekran usunęła wczorajsze stories i skończyła przygotowywać kawę. Jak co ranek, wyszła na taras i zajęła miejsce na kanapie. Powoli zaciągając się papierosem wpatrywała się w telefon, jakby zaklinając go. Niestety, nie dzwonił. Zagryzła wargę, jakby rozważając za i przeciw wybrania numeru Kuby. Wpatrywała się w jeden punkt, dopóki obraz nie stał się mglisty od gromadzących się łez. Zastanawiała się dlaczego jej nie obudził przed wyjściem z domu. Ostatnio ich relacja była jedną, wielką sinusoidą, a to wszystko za sprawą pojawienia się Patrycji. I dziecka. W dalszym ciągu nie mogła tego przeboleć, a myśl, że Kuba jest ojcem starała się chować jak najgłębiej. Miała jednak wiele wątpliwości. Nie ufała dziewczynie od samego początku. Pojawiła się nagle, w dodatku na samym początku zdawała się ich śledzić. Zażądała od Kuby aktu urodzenia dziecka, tylko co jej po tym? Nawet jeśli znalazłoby się w nim nazwisko Grabowskiego, to o niczym to nie świadczyło. Patrycja mogła podać dowolne dane. Tylko co spowodowało, że Que w tej sprawie spotkał się z prawnikiem? Tego się nie dowiedziała, ale siedząc już nad pustym kubkiem po kawie doszła do wniosku, że wykonanie testów DNA to jedyna opcja, która pozwoli rozwiązać tę sprawę raz na zawsze. Tylko co jeśli potwierdzą pokrewieństwo jej męża z tym dzieciakiem? Nie wyobrażała sobie, żeby syn Kuby na stałe znalazł miejsce w ich życiu. Poza tym pod nieobecność Kuby miała związane ręce, chyba że... 

Resztę dnia spędziła snując się po pustym mieszkaniu, oglądając zaległe odcinki na Netflixie, a dopiero pod wieczór wzięła się za pracę. Ze stories udostępnionych przez Krzyśka mniej więcej wiedziała, gdzie się znajdują. Widok Kuby na krótkich filmikach sprawiał, że jej serce szybciej biło. W końcu, po tym jak przeniosła z sypialni pościel i umościła się na kanapie w salonie, weszła w wiadomości. 

Tęsknię. - wystukała i kliknęła wyślij, żeby się nie rozmyślić.

Jeszcze nie śpisz? - na szczęście nie musiała długo czekać na odpowiedź, bo telefon zawibrował jeszcze zanim wcisnęła play na pilocie. 

Właśnie się położyłam. - westchnęła i pokręciła głową, czując rosnącą w gardle gulę. Nie chciała być jedną z tych słomianych wdów łkających do słuchawki, dlatego zrzuciła połączenie przychodzące. Wolała pisać. Było łatwiej.

Zrób coś dla mnie i połóż się do łóżka. - nie musiał nawet uruchamiać podglądu kamery bezpieczeństwa zamontowanej w salonie, żeby wiedzieć, że dziewczyna znowu będzie koczować na kanapie. Ściskał telefon w dłoni, czekając na jej odpowiedź, jednak ta nie nadchodziła. 

Kocham cię. - wiadomości o takiej samej treści pojawiły się niemal jednocześnie na ich ekranach. U każdego z nich wywołała ona lekki uśmiech, a u Lisy także kilka samotnych łez, które przecięły jej policzki. Świadomie zdecydowała się na pozostanie w Warszawie, więc nie powinna narzekać. Jednak kto by się spodziewał, że pożegnają się w takiej, a nie innej atmosferze. W końcu to tylko niecałe cztery tygodnie. Rzuci się w wir pracy, znajdzie sobie dodatkowe zajęcie i zanim się zorientuje Grabowski stanie w progu mieszkania, a na lodówce i magnetycznej ścianie w przedpokoju zawisną nowe magnesy i pocztówki z jego azjatyckiej podróży. Odwróciła się na bok i przymknęła oczy, wtulając twarz w pachnącą Kubą poduszkę. Ramieniem objęła jeszcze psa, który wyczuwając podły nastrój właścicielki, wyciągnął się zaraz przy niej i nadstawił brzuch do głaskania. Brakowało tylko tej silnej, męskiej dłoni zaciskającej się w jej talii i ciepłego oddechu męża łaskoczącego jej kark.


———-

Wytrzyma bez niego, czy nie da rady i dołączy w trakcie? Czy w międzyczasie wyklaruje się sprawa z ojcostwem Grabowskiego? 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz