- Stary, nie wiem. Na ten moment mam taki sajgon w głowie... - Kuba wyszedł z sypialni, obudzony połączeniem przychodzącym od Krzyśka. - Nie sprawdzałem i na ten moment szczerze średnio mnie to obchodzi. - kontynuował rozmowę, wchodząc do salonu i podstawił kubek pod ekspres. - Nie wymawiaj przy mnie tego nazwiska. - warknął, kiedy przyjaciel napomknął o braciach Leto. - Co się stało? Powiem ci, co się kurwa stało. Ten skurwiel wypisywał do Lisy, a ona w najlepsze sobie z nim flirtowała. Słowem się nie zająknęła, ze ma z nim kontakt. Po tym wszystkim, rozumiesz? - oparł się plecami o lodówkę i skierował wzrok na okno.- Jakbym miał ich oboje przed sobą to nie wiedziałbym które rozszarpać w pierwszej kolejności. - głośno wypuścił powietrze, na moment odsuwając telefon od ucha, żeby sprawdzić godzinę. - Dam znać, ale pewnie przed 17, żebym wyszedł zanim Lisa wróci z pracy. - rzucił do słuchawki, przechodząc z parującym kubkiem do salonu. - Tak, niby jest ok, ale... oddzwonię. - urwał, kiedy zauważył dziewczynę siedzącą na podłodze między kanapą a stolikiem kawowym. - Co ty tu robisz? - zacisnął pewniej palce na uchwycie kubka, żeby go nie wypuścić z rąk. Mimo że nie mógł spać tej nocy, nawet nie drgnął kiedy dziewczyna wstała nad ranem. Był przekonany, że jest już dawno w pracy, bo było dobrze po 12.
- Nie przeszkadzaj sobie, właśnie miałam wychodzić. - skłamała, opierając się o siedzisko, żeby wstać z podłogi. Szybko zamrugała, bo poczuła znajome pieczenie oczu i w pośpiechu zebrała ze stolika laptop i kalendarz. - Lisa, to nie tak. - odstawił kubek i zagrodził jej przejście, jednak minęła go bez słowa, wrzucając rzeczy do torby. Nie była kompletnie przygotowana na wyjście do ludzi, siedząc w mieszkaniu w dresie i wyciągniętej koszulce, jednak nie przeszkadzało jej to w założeniu butów. Chciała jak najszybciej uciec z mieszkania, bo to co usłyszała wystarczyło jej. Nie chciała w tym momencie rozmawiać z Kubą, który wyraźnie planował jej unikać. - Mówię do ciebie. - wyrwał jej torbę z ręki, kiedy obróciła się wokół własnej osi w poszukiwaniu kluczy. Miała zamglony przez łzy wzrok i była dosłownie na skraju wybuchnięcia płaczem. - Oddaj mi to, spóźnię się. - warknęła, porywając brelok z komody. - Nigdzie nie pójdziesz. - oznajmił, zachodząc jej drogę do drzwi. - Słyszałam wystarczająco dużo. Nie masz ochoty spędzać ze mną czasu to wyjdę. - szybko otarła wierzchem dłoni policzki, po których już spłynęło kilka łez. - To nie tak. - westchnął, plując sobie w brodę, że była świadkiem jego rozmowy z Krzysztofem. - To jak?! - krzyknęła, krztusząc się kolejnymi łzami. - To jak?! Wolisz wygadać się kumplowi niż mi szczerze powiedzieć co czujesz! Wiedziałam, że tego nie przebolałeś do końca. Byłeś tak kurewsko obojętny... - potrząsnęła głową, pociągając przy tym nosem. Kuba zamarł, słuchając jej podniesionego głosu, który był przepełniony ogromnym żalem. - Lisa... - zaczął ponownie, odstawiając jej torbę na podłogę i podszedł do niej. - Nie jestem święta! Jestem beznadziejna, a mimo wszystko wybrałeś, żeby się ze mną męczyć zamiast spierdolić przy najbliższej okazji! To bądź przynajmniej szczery! - kontynuowała, robiąc zwrot w prawo, żeby go wyminąć i dopadła klamki, jednak mężczyzna zareagował równie szybko i mocno oparł dłoń o drzwi, uniemożliwiając jej ich otwarcie. - Uspokoisz się sama czy mam ci pomóc? - zmarszczył brwi, starając się zachowywać spokojnie, bo widział, że dziewczyna wpadła w jakiś amok, który nie pozwalał jej trzeźwo myśleć. - Uderzysz mnie? Proszę bardzo! - wyrzuciła ręce w górę, zalewając się łzami. - Nie podniosę na ciebie ręki. Idź do łazienki, uspokój się i wróć do mnie. Porozmawiamy na spokojnie. - poprosił ją, uważnie mierząc wzrokiem jej drżące ciało. Ten nagły wybuch płaczu, częste wahania humorów prawie złożyły mu się w całość, ale nie chciał głośno mówić o swoich podejrzeniach, dopóki nie będzie ich pewien.
- I co mi powiesz? To nie ma sensu. - szepnęła, nieco spuszczając z tonu. - Słuchaj, jakbym chciał spierdolić, tak jak zasugerowałaś to zrobiłbym to już dawno, a nie łaził za tobą i zawracał ci dupę. - wziął jej twarz w dłonie i pchnął ją na drzwi. Zdezorientowana położyła dłonie na jego nagiej klatce piersiowej, ale go nie odepchnęła. - Nie błagałbym o przebaczenie i nie kombinowałbym co zrobić, żebyś zgodziła się zostać moją żoną. Miałem cię za inteligentną, ale zaczynam wątpić kiedy się tak zachowujesz. - stwierdził, przejeżdżając kciukami po jej wargach, które znowu nerwowo przygryzła. - C..co? - wyjąkała, patrząc mu w oczy, kiedy zacisnął palce w jej talii. - Kuba. Kurwa. - nagle jakby się ocknęła i wyrwała się z jego objęć. - Co mi teraz powiesz? Oburzysz się, że pojechałem ci po inteligencji? - wodził za nią spojrzeniem, kiedy zaczęła krążyć po pomieszczeniu, skubiąc przy tym skórki przy paznokciach. - Nie zmieniaj tematu! - krzyknęła, unosząc głowę i spojrzała na niego wyraźnie rozgniewana. Uniósł ręce w geście poddania i skrzyżował je na piersi. - No? Wyrzuć to z siebie. - zachęcił ją, ale cała ta kłótnia była dla niego już w tym momencie komiczna. - Dlaczego ja? - ręce mu opadły, kiedy zadała to pytanie. Jakby nigdy nie mówił jej dlaczego ją kocha, co w niej docenia. - Wracamy do początków znajomości? Gdzie się podziała ta pewna siebie kobieta? Wróciła ta przerażona Lisa, nie ogarniająca życia i przerażona tym, że ktoś poświęca jej chwilę uwagi? - powoli podszedł do niej. - Zdecyduj się, wrzeszczysz na mnie czy uciekasz? - zapytał, zaciskając na krótki moment palce na jej ramieniu, żeby po chwili przejechać dłonią, aż do jej nadgarstka. Dziewczyna znowu nie mogła znaleźć odpowiednich słów, więc milczała. Podchodził ją tak prosto, ale tak podstępnie, że nie wiedziała czy się odgryźć czy faktycznie uciec. - Wziąłem całą winę na siebie, za to wszystko co pchnęło cię do Shannona. - wrócił do tematu, powstrzymując się od splunięcia przy imieniu starszego Leto. - Do głowy by mi nie przyszło, że po tym jak ostatecznie unikałaś go w Stanach będziesz utrzymywać z nim kontakt. Prawie jakbyś wbiła mi nóż w plecy. - kontynuował, splatając palce z niej. - Myślałem, że poukładałem to sobie w głowie, ale chyba jednak nie do końca. Nie chciałem cię unikać. Wiedziałem po prostu, że jak wrócisz z pracy, to zapragnę cię przytulić, zrobić kolację i spędzić z tobą czas niż spotkać się z Krzyśkiem. - wplótł palce drugiej ręki w jej włosy i przyciągnął ją do siebie. - Śmieją się, że z włóczykija i obieżyświata zmieniłem się w domatora, ale uwielbiam spędzać z tobą czas. - mruknął, przejeżdżając dłonią po jej plecach. Chciał coś jeszcze dodać, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. - Otworzę. - wykorzystała to, żeby się od niego odsunąć. - Spodziewasz się kogoś? - zapytał, popychając ją delikatnie w stronę kanapy, a sam skierował się do drzwi. Dziewczyna opadła na siedzisko i przecząco pokręciła głową. Pociągnęła nosem i schowała twarz w dłoniach, żeby się uspokoić. - Byłem w okolicy, a brzmiałeś jakbyś... - Krzysztof od razu wszedł do środka i pokazał butelkę whiskey. Kuba głośno westchnął i zamknął drzwi za przyjacielem. - Nie będę wam przeszkadzać. - wymamrotała i zerwała się z kanapy. Krzysiek rozejrzał się zdezorientowany, jakby szukał odpowiedzi u któregoś z nich, bo to był już kolejny raz kiedy natknął się na zapłakaną dziewczynę. - To nie jest dobry moment. - Kuba w końcu odezwał się, odprowadzając wzrokiem Lisę, która zniknęła w korytarzu. - Myślałem, że jej nie ma! - brunet pozwolił sobie na głośny szept. - No to jest nas dwóch. Poczekaj. - westchnął i podążył za dziewczyną.
- Nie spodziewałem się go tutaj. Skończmy tę rozmowę raz na zawsze... - podszedł do dziewczyny stojącej przy oknie i oplótł ją ramionami. - Jak już przyszedł to idź do niego. - westchnęła, czując jeszcze nieprzyjemne dreszcze od płaczu. - Powtórzę się, ale nie pierwszy i nie ostatni raz. - odwrócił ją do siebie i lekko potrząsnął, aby na niego spojrzała. - Kocham cię i to się nie zmieni. - czule pocałował ją w czoło i przytulił, czując jak zaciska palce na jego bokach. - Na dobre i na złe? - uniosła głowę, przez co mógł widzieć jej zapuchnięte od płaczu oczy. - Dobrze, wiesz, że tak. - w pierwszej chwili chciał dodać coś w stylu i nie opuszczę cię aż do śmierci, ale nie chciał jej teraz drażnić. - Położę się, bo głowa mi pęka. - szepnęła w jego usta, przerywając krótki pocałunek. - Przyjdę do ciebie później. - musnął jeszcze wargami jej czoło i wyszedł z sypialni dopiero, kiedy dziewczyna naciągnęła na siebie kołdrę i wtuliła twarz w poduszkę.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfic„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...