Otworzyła oczy i pierwsze co zobaczyła, to twarz jeszcze śpiącego Grabowskiego. W miarę spokojnie oddychał, ale palce kurczowo zaciskał na skraju ściągniętej kołdry. Poczuła nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej, kiedy przypatrzyła się jego twarzy. Miała wrażenie, ze od wczoraj postarzał się o przynajmniej kilka lat. Drobne zmarszczki wokół zwykle radosnych oczy pogłębiły się, podobnie jak lwia zmarszczka. Miała w głowie kilka teorii jego zachowania, ale jedna była gorsza od drugiej. Tak bardzo chciała, żeby z nią porozmawiał. Wszystko byłoby lepsze niż oglądanie go w takim stanie. Ale czy na pewno? Pragnęła go pocałować i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale nie chciała zakłócać jego snu. Oblizała spierzchnięte wargi i powoli przesunęła się na skraj łóżka. Zwiesiła nogi, stawiając stopy na miękkim dywanie i spojrzała w okno. Pusty żołądek przypomniał o sobie cichym burknięciem, ale nie czuła głodu. Odnalazła na fotelu porzucony cienki szlafrok, którego czasami używała i wyszła z sypialni. Po drodze do kuchni skorzystała jeszcze z drugiej toalety. Nie miała sprecyzowanych planów na poniedziałek, bo wizyta w Ciechanowie przesunęła się. Z kubkiem gorącej kawy i telefonem w dłoni wybrała się na taras, gdzie przeciągnęła się z cIchym jękiem. Przysiadła na skraju leżaka i włączyła aplikację, z której miała najwiecej powiadomień i przejrzała je w zamyśleniu. Początek tygodnia bez żadnej sensacji na tapecie. Zapowiadał się spokojny dzień. Spędziła na tarasie niemal pół godziny, karmiąc swój organizm dawką kofeiny zmieszanej z puszczoną z dymem nikotyną i wróciła do mieszkania. - Wybierasz się gdzieś? - zatrzymała się na ostatnich stopniach, gdy przez pomieszczenie przemknął ubrany od stop do głów Grabowski. Miał minę jakby został przyłapany na gorącym uczynku. Omiótł salon szybkim spojrzeniem i podrapał się po policzku. - Na trening. - machnął ręką w kierunku leżącej przy drzwiach wejściowych torby i w końcu zaszczycił Lisę spojrzeniem. - Później mam spotkanie, nie wiem ile to potrwa. - przyznał zakłopotany. - Kuba. - tym razem to jego imię przybrało ostrzegawczy wydźwięk. Rozłożył bezradnie ręce i rzucił jej pytające spojrzenie. - Może pojadę z tobą? Rozruszam się na dzień dobry. - zaproponowała, ale pokręcił głową. - Jestem już spóźniony, a zanim się ogarniesz... - słuchając go, ani na moment nie spuściła z niego oczu. - Co się dzieje? - zapytała wprost, stając przed nim. - Nie mówisz mi wszystkiego, a widzę, że się męczysz. - wzięła jego twarz w dłonie i wspięła się na palce, żeby go pocałować. - To nic takiego, chyba wpadły mi pomysły na nowe piosenki i ciagle mi się obijają. - machnął rękoma, jakby podkreślając bałagan w swojej głowie. Wierzchem dłoni pogłaskała go po policzku. Nie umknęło jej uwadze, że uciekł wzrokiem. Wzięła głęboki oddech z zamiarem zapytania czy ma to związek z Patrycją, ale w ostatniej chwili powstrzymała się. - Dasz mi znać jak będziesz wracał? Zrobię coś na obiad. - zaoferowała z lekkim uśmiechem. Dawno nie miała okazji gotować, ale lubiła to. Szczególnie, kiedy miała z kim dzielić posiłek. - Prędzej kolację. - poprawił ją szybko, na co wzruszyła ramionami. - Może być. - zgodziła się, przesuwając kciukami pod jego podkrążonymi oczami. - Później nie pogardzę powtórką z ostatniej nocy. - wyszeptała, zsuwając dłoń na jego krocze. Trzeba było widzieć jej zdziwienie, gdy złapał ją za nadgarstek. - Zobaczymy. - dla złagodzenia sytuacji pocałował wewnętrzną część jej dłoni i lekko ścisnął. - Kocham cię, tak? - przesunął wargami po jej czole i odgarnął zmierzwione włosy za ucho. - Tak, ale... - potrząsnęła głową. - Porozmawiamy wieczorem? - nie chciała dłużej męczyć się z tym, co trapiło Grabowskiego. W odpowiedzi Kuba skinął głową. Pragnął jej wszystko wyznać, ale strach przed jej reakcją skutecznie go powstrzymywał. Na tyle, że wolał jej unikać, dopóki sam nie przetrawi tej sytuacji. Strach przed utratą stojącej przed nim kobiety paraliżował go. Z trudem przełknął ślinę i mocno objął Lisę ramionami, tuląc do swojego zszarganego nerwami ciała. Przytrzymał ją dłużej, całując we włosy. - Do zobaczenia wieczorem. - wykrztusił w końcu, odsuwając ją od siebie na długość ramion. Próbował uśmiechnąć się do niej, ale jego ust wykrzywił tylko jakiś grymas, a oczy pozostały niewzruszone. - Trzymam cię za słowo! - dodała jeszcze, gdy miał już wychodzić. - A torba? - zapytała, gdy przekroczył próg. - Co ja bym bez ciebie zrobił. - wymamrotał, wracając się po torbę treningową. Udał jeszcze, że łapie w dłoń całusa posłanego przez żonę i zniknął za drzwiami. Jeśli pojechał na trening, to ja jestem modelką Victoria's Secret.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...