63.

450 36 83
                                    

Słońce powoli znikało za horyzontem oblewając ostatnimi ciepłymi promieniami  towarzystwo siedzące w ogrodzie. - Kiełby gotowe! - Maciek, który robił za mistrza patelni głośno zawołał wszystkich na jedzenie. - Szaszłyki jeszcze chwila. - stuknął szczypcami, kiedy Ola zaczęła kręcić się wokół niego. - Jak zwykle o sobie pierwszych myślicie. - zażartowała i podała mu większy talerz, na który wyłożył pierwszą porcję. - Nie wiem jak wy, ale wolałbym rozpalić ognisko. - wtrącił Daniel, siadając przy stole. - Za domem znalazłem drewno, więc czemu nie? - Krzysiek zajął miejsce obok swojej dziewczyny.- Que, kopsniesz się po musztardę? - zawołał jeszcze, kiedy zorientował się, że nie wszystko jest na stole. - Moment! - odkrzyknął Kuba i skierował swoje kroki w kierunku Lisy, która krążyła po trawniku kawałek dalej i rozmawiała przez telefon. - Jedzenie gotowe. - dotknął jej ramienia, żeby się do niego odwróciła. - Zaraz przyjdę, próbuję ustalić o której jutro macie próbę. - mruknęła i wróciła do rozmowy. Skinął głową i wrócił do reszty, po drodze zachodząc jeszcze do kuchni. - Wiecie co? Czuję się trochę jak za starych dobrych czasów. - Maciek rozsiadł się u szczytu stołu i bujał się na krześle. - O tym mówię, przyjacielu! - ucieszył się, kiedy Kamil doniósł sześciopak piwa i schłodzone butelki alkoholu. - Kurwa! - Lisa podskoczyła, kiedy usłyszała za sobą klakson samochodu i niewiele brakowało, żeby zderzyła się z maską. - Uważaj, nie chciałbym cię rozjechać. - Koziara wysiadł z samochodu, z którego głośno poleciała muzyka. - Co? - wyraźnie rozkojarzona zmarszczyła brwi, a chłopak uniósł ręce, bo nie bardzo wiedział o co chodzi. - Widzisz, dj-u od siedmiu boleści? Fotograf pomyślał o muzyce. - Maciek wytknął Adamowi, trafiając w jego czoło papierową kulką wydmuchniętą przez słomkę. - Ty lepiej módl się, żeby mięso nie było surowe, bo wszystkich potrujesz. - Mojski wskazał na niego widelcem, gotów, żeby nałożyć sobie karkówkę na talerz. - Maciek, szaszłyki? - wtrąciła Ola, a starszy Grabowski zerwał się jak oparzony, żeby przypilnować jedzenia. - Ej, ej. Chwila. Przemówienie. - Krzysiek chrząknął i znacząco spojrzał na Myszkę, który sięgnął po jedzenie. - Wszystko ok? - Kuba nachylił się do Lisy, która przystawiła krzesło obok niego. - Tak, tak. - posłała mu słaby uśmiech i usiadła na rogu. - Starą panna będziesz. - wytknął jej Kamil, na co tylko przewróciła oczami. - Raczej wieczną narzeczoną. - rzuciła w odpowiedzi i zawiesiła wzrok na Krzyśku. Kiwnęła jeszcze głową, kiedy Ala rozlewała różowe wino do papierowych kubków. - Nie mieliśmy jeszcze okazji, ale musimy opić kilka rzeczy. Po pierwsze... Jutro kariera Que wejdzie na nowy poziom i Bóg mi świadkiem, że jestem cholernie dumny. - czerwonowłosy przyłożył dłoń do serca, pochylając się w kierunku przyjaciela, który głośno roześmiał się. - Miejmy nadzieję, że woda sodowa nie uderzy mu do głowy. Twoje zdrowie Kuba! - uniósł swój kubek w górę, a wszyscy wypili zdrowie młodszego Grabowskiego. - Po drugie... - omiótł spojrzeniem całe towarzystwo, które siedziało przy stole. - W sumie mu to nie grozi, bo jest ktoś, kto go przypilnuje i sprowadzi na ziemię. - zerknął w kierunku Lisy, która patrzyła w swoje dłonie. - I nie mówię o nas, bo to wiadomo. - machnął ręka, wskazując na całą wesołą ekipę, czemu towarzyszyła kolejna fala śmiechu. - Tylko o pani manager. Lisa, trzymaj twardo tego skurwysyna! - zażartował, na co Kuba pokręcił głową. - Tobie Kondracki już chyba wystarczy. - roześmiał się, wznosząc swój kubek. - Za Lisę! - krzyknął Kuba, ściskając jej kolano. - Dobra, koniec już. Jedzmy. - odsłoniła twarz, którą na moment ukryła w dłoniach. - Krzysiek, siadaj już. - poprosiła go, przystawiając do ust kubek z winem. - I na litość boską, naprawdę chcemy bawić się na waszym weselu. - dodał jeszcze Kondracki, zanim Ola pociągnęła go na krzesło. - A ja na waszym. - Kuba odbił piłeczkę i objął Lisę ramieniem, całując ją w skroń. - Jesteś jakaś wycofana, co jest? - szepnął, patrząc na nią z troską. - Tak jakoś mi humor zjechał. - wzruszyła ramionami i przejęła z rąk Koziary miskę z sałatką. - Nie przejmuj się, trochę wina i mi przejdzie. - dodała, widząc jego zmartwione spojrzenie. Jej słowa wcale go nie uspokoiły, bo od dłuższego czasu mocno ograniczyła alkohol, a teraz ewidentnie zamierzała zapić podły humor. 

Biesiadowanie przy stole zamieniło się w prawdziwą imprezę pod gołym niebem. Każdy poczuł już nadchodzące wielkimi krokami lato, a alkohol oraz rozpalone ognisko zachęcały do dalszej zabawy. Lisa z daleka obserwowała rozmawiających Krzyśka i Kubę. Ten pierwszy dużo gestykulował, poklepywał przyjaciela po ramieniu, ewidentnie dodając mu męskiej otuchy. - Dolewka. - usłyszała nad sobą i uniosła głowę widząc dziewczyny z kolejną butelką wina. - Chętnie, dzięki. - nadstawiła swój listy kubek i naciągnęła na ramiona koc. - Jutro wielki dzień, co? - zagadnęła Ala, kiedy usiadły na wolnych leżakach. - Tak, nie mogę się doczekać. - Lisa odpowiedziała zgodnie z prawdą, jednak sama zaczęła się też obawiać tego koncertu. - Nie wyglądasz. - wtrąciła Ola, kiedy stuknęły się kubkami. - Nie wiem na ile Krzysiek ci coś wspominał. O perkusiście. - westchnęła, bo mogła się tylko domyślać jaki jest przepływ informacji. - Ja nic nie wiem, ale chętnie się dowiem. - dziewczyna Adama wychyliła się do przodu, a Lisa krótko streściła sytuację. Pominęła fakt, że pozwoliła Shannonowi na seks, sprowadzając wszystko do jego zaczepek i głupiego podrywu oraz zazdrości Kuby. - Przecież Kuba da mu po mordzie jak nic. - skomentowała Ola, na co Lisa cicho jęknęła. - No właśnie, dlatego też zależało mi na obstawie chłopaków. - westchnęła, zerując swój kubek. - Moim zdaniem powinnaś się odstrzelić. - zarządziła Ala, a dziewczyny od razu skupiły na niej wzrok. - Jasne i prowokować zachowanie Shannona. - Olka przewróciła oczami. - Dżinsy, bluza i będzie ok. - dodała. - Przecież równie dobrze mógł stracić już zainteresowanie. - Ala próbowała się wybronić, ale Lisa pokręciła głową. - Właśnie niekoniecznie. - odblokowała swój telefon i pokazała im prywatne wiadomości na IG, które otrzymała w ciągu kilku ostatnich dni. Brakowało jej takich kobiecych rozmów, dlatego chętnie spędziła czas z dziewczynami, które zwykle omijała. - Idziemy zobaczyć twoje ciuchy. No już. - Ola odstawiła pustą butelkę po winie i wstała z leżaka. - Nie będę robić żadnej rewii mody. - Lisa spojrzała na nią jak na wariatkę. - Dawaj, bez dyskusji. Idę po wino i zaraz widzimy się w twoim pokoju. - dziewczyna zdecydowanie uległa procentom, bo mówiła już dosyć szybko, a na jej policzkach pojawił się rumieniec. Chcąc nie chcąc Lisa skierowała się do domu w towarzystwie Ali, a chwilę później dołączyła do nich dziewczyna Krzyśka. 

- Widziałeś Lisę? - Kuba złapał za ramię Maćka, który szykował się do skoku przez ognisko. - Co? Nieee. Na Janosika! - wrzasnął i wziął rozbieg, przeskakując nad płomieniami. - Maciek, but. - Spojrzał na brata, który odstawiał góralski taniec, machając jakimś kijem zamiast ciupagą. - Stary, jarasz się! - krzyknął Kamil, a Daniel z Koziarą zanosił się głośnym śmiechem. - Jak pochodnia! - starszy Grabowski wyrzucił ręce w górę, kompletnie nie ogarniając o co im chodzi. Krzysiek wziął ze stolika kubek z sokiem i chlusnął nim na stopę Grabowskiego. - Co ty robisz? - Maciejka zatrzymał się jak wryty, patrząc to na swojego mokrego buta to na Kondrackiego. - Sznurówki ci się podpaliły, idioto. - Kuba zgrabnie podsumował swoje rodzeństwo i przewrócił oczami. Nie mogąc zlokalizować dziewczyny zaszedł do domu, ale jeszcze zanim nacisnął klamkę od ich sypialni to usłyszał głośne śmiechy i lecącą zza drzwi muzykę. Uchylił je, wyraźnie zainteresowany tym co dzieje się w środku. - Bluza Kuby! Pokażesz gnojkowi, że dobrze ci z twoim facetem. - krzyknęła Olka, rzucając w Lisę poduszką. - Ten kombinezon jest zajebisty. Chyba Kuba będzie miło jak się wystroisz. - Ala dalej obstawiała przy swoim. - To może inaczej. - Lisa parsknęła śmiechem i ściągnęła swoją skórzaną kurtkę. Obserwował jak przytrzymuje się parapetu i niezdarnie zmienia obcasy na airmaxy, a na swoje ramiona narzuca jego kurtkę dżinsową w której zamierzał wystąpić. - Klasa! - dziewczyny w końcu doszły do porozumienia i przybiły sobie piątki. Uśmiechnął się pod nosem i po cichu zamknął drzwi, kiedy zaczęły skakać po łóżku, wyjąc do refrenu Last Friday Night. Pierwszy raz widział Lisę w takim wydaniu, kiedy beztrosko bawiła się z dziewczynami i zdecydowanie nie zamierzał temu przeszkadzać. - Co się tak czaisz? - Krzysiek wpadł na Kubę w ciemnym korytarzu. - Cii. - wskazał na drzwi i ponownie je uchylił, żeby Kondracki mógł zobaczyć co wyprawiają. - Ja pierdolę, ale sobie imprezę zrobiły. - parsknął śmiechem, widząc jak jego dziewczyna śpiewa do pustej butelki, a Lisa jej wtóruje. - Wracajmy do reszty. - Grabowski złapał go za ramię, kiedy przyjaciel szerzej otworzył drzwi. - Wolałbym popatrzeć na nie niż na jarającego się Maciejkę. - Krzysztof pozwolił sobie na głośny szept i obaj wybuchnęli śmiechem, przykładając dłonie do ust, żeby dziewczyny nie zorientowały się, że są podglądane. 

  

 ——-

Waszym zdaniem Lisa powinna się odstawić na koncert czy jednak przeciwnie? Będzie mordobicie na backstage'u czy tylko męska rozmowa? W ogóle jak podoba Wam się bohaterka w takim beztroskim wydaniu? Chyba jeszcze taka dziewczyńska impreza nie była grana. 😀

Będą gwiazdki i komentarze, to jutro będzie koncertowy rozdział 😜

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz