94.

377 34 16
                                    

- Dlaczego uciekłaś? - zaszedł ją od tylu i przejechał dłonią po jej nagich ramionach. - Bo się wkurwiłam. - ton jej głosu bardziej niż bardzo wskazywał, że było to oczywiste. - Ale teraz stwierdziłam, że w sumie to twoje pieniądze i możesz zrobić z nimi co zechcesz. Nawet przegrać w kasynie. - odwróciła się do niego, krzyżując ręce pod biustem. - Ciągle mamy wspólne konto. - wytknął jej, na co głośno się roześmiała. - Dzięki za przypomnienie, postaram się jakoś wyliczyć swoją część i w porę ją wypłacić. - parsknęła i zerknęła na zdobiący jej nadgarstek zegarek. Już wcześniej zauważył go na jej ręku, co bardzo go zdziwiło, bo nie lubiła zbędnej biżuterii, a nadgarstki zawsze miała nagie. Podobnie jak szyję. Tolerowała jedynie sztyfty w uszach i pierścionek zaręczynowy. - Lisa, nie przesadzasz? - zmarszczył brwi, chowając ręce do kieszeni spodni. - Nie, no jasne. Zapomniał wół jak cielęciem był i ile musiał zapierdalać na osiem kafli. - przewróciła oczami, a jej głos ociekał ironiczną słodyczą. - Za to ty jednym zakładem wygrałaś ponad 12 tysięcy.  - odchylił połę kurtki i podał jej plik studolarówek. - Dolarów. - podkreślił i pomachał jej banknotami przed twarzą. - Równie dobrze mogłam wszystko przegrać. - burknęła, bo radość z wygranej już tak bardzo jej nie cieszyła po tym jak przyznał się ile środków przeznaczył na żetony. Obrzuciła go krótkim spojrzeniem, a kiedy zabrakło mu argumentów i milczał to odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do kasy. 

- Spodziewałam się czegoś bardziej podobnego do warszawskiego Muzeum Neonów, ale to... - gadała jak najęta, kiedy opuścili teren muzeum. Jej zachwyt rósł z każdym kolejnym, ogromnym neonem, który mocnym światłem rozświetlał alejki z eksponatami. - Dokąd chcesz teraz pójść? - zapytał, na co wzruszyła ramionami. - Zaraz wszystko zamykają, ale może jeszcze zdążymy w dwa miejsca. - odblokowała telefon, żeby wezwać Ubera. - Czyli? - przeczesał włosy palcami i uśmiechnął się do niej, ale mina mu zrzedła, gdy zobaczył jej spojrzenie. - Ale pójdziesz ze mną i skorzystasz z tych atrakcji? - zapytała, prawie podskakując w miejscu. - Jakich? - jeszcze zanim zadał to pytanie, wiedział, że nie dostanie odpowiedzi. - Pójdziesz? - uniosła brwi, wolnym krokiem kierując się do ulicy. - Możesz mi chociaż powiedzieć na co mam się zgodzić? - poprosił, ale potrząsnęła głową. - Kiedy zgadzałam się na związek z tobą też nie wiedziałam co mnie czeka. - przyłożyła wierzch dłoni do czoła i policzków, żeby delikatnie otrzeć kropelki potu. - To co innego. - zaperzył się, gwałtownie się zatrzymując. - Czy ja wiem? To jest mniej straszne niż ten życiowy rollercoaster. - pomachała ręka na nadjeżdżające auto, rozpoznając tablice rejestracyjne. - Aż tak ci ze mną źle było? - zapytał, kiedy wsiedli na tylnią kanapę i usiadł bokiem, żeby móc jej się przyjrzeć. - Nie mówię, że źle, tylko wielu rzeczy się nie spodziewałam. - wyjaśniła, kładąc dłoń na jego udzie, kiedy wyczuła, że się zdenerwował. Zerknął na jej rękę, przenosząc wzrok na jej twarz. - Tak jak na kolejce górskiej, którą jedziesz pierwszy raz. - dopowiedziała jeszcze, kiedy dotknął jej podbródka i musnął wargami jej usta. Nie chciał kontynuować tej rozmowy, żeby przypadkiem nie zeszła na zły tor, więc jedynym rozsądnym wyjściem było pocałowania jej. - Znowu to robisz. - wytknęła, ale uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Co takiego? - zapytał, chociaż dobrze wiedział co ma na myśli. - Właśnie to... - wymamrotała w jego wargi, kiedy ponownie ją pocałował. - I zawsze działa. - szepnął, patrząc jej w oczy. Potarł jeszcze kciukiem policzek i ścisnął jej dłoń, kiedy dziewczyna odwróciła głowę i przyglądała się przechodniom i mijanym budynkom. 

- Zgodziłeś się, kiedy wsiadłeś do taksówki. - przypomniała mu, kiedy głośno nabrał powietrza widząc rozpięte nad bulwarem linki od tyrolki. - O kurwa. - wyrwało mu się, kiedy nad ich głowami przejechali ludzie. - Grabowski, nie bądź pizda. - przewróciła oczami, za co od razu dostała po głowie. - Hej, nie wolno tak. Jeszcze mi tak zostanie i co? - skarciła go tylko po to, żeby wybuchnąć śmiechem. - Chodź. - wzięła go pod rękę i pociągnęła do kasy. Odczekali swoje w kolejce, aź w końcu nadeszła ich pora na założenie szelek. - Nie będzie to gorsze od helikoptera. - dodała, kiedy panowie z obsługi przypięli ich do linki. - Musisz mi to przypominać? - napotkała jego spojrzenie i wzruszyła ramionami. - Pocałuję cię w czółko jeśli będziesz dzielnym chłopcem. - pokazała mu język i uniosła kciuki w górę, dając znać, że jest gotowa. -  i ty mi śmiesz mówić o życiowym rollercoasterze? - niestety nie usłyszał już odpowiedzi, bo blokada kołowrotków została zwolniona, a oni wypchnięci z podestu. Dziewczyna zaraz na początku trasy puściła się uchwytów na szelkach i rozłożyła szeroko ręce, delektując się wiatrem rozwiewającym jej włosy i szumiącym w uszach. Gdzieś z daleka słyszała jakieś przekleństwa i liczne kurwy rzucane jedna po drugiej. Głośno roześmiała się i spuściła głowę, patrząc na ulicę pod nią. Był to zły wybór, bo momentalnie zakręciło jej się w głowie, ale nie zdążyła dobrze się na tym skupić, bo dojechała do mety. - To było mega! - rozradowaną wyrzuciła ręce w górę i po oddaniu szelek podeszła do Kuby. - Było, ale kurwa, mną trzęsie. - zgodził się z nią i postukał się palcem wskazującym w czoło. - Dzielny jesteś, wiesz? - cicho zaśmiała się, dając mu obiecanego buziaka, a mężczyzna zgarnął ją do siebie i zamknął w uścisku. - Ty nie jesteś normalna. - pocałował ją we włosy i klepnął w pośladek. - Już kiedyś o tym dyskutowaliśmy. - wsunęła dłoń do tylnej kieszeni jego spodni, kiedy zeszli na ruchliwą ulicę. Kuba co chwila zerkał na nią, delektując się jej każdym uśmiechem, rozradowany głosem i uśmiechem. Tak, tak chciał spędzić ten wieczór. 

- Naprawdę mam już dosyć emocji na dzisiaj. - stwierdził, kiedy diabelski młyn zaczął się poruszać. - To już ostatni punkt, nie mam nic więcej na liście. - położyła dłoń na sercu, składając przysięgę jak młody zuch. - Wiesz, że to najwyższe koło na świecie? Pół kilometra wysokości. Z 360 stopniowym widokiem. - usiadła wygodniej i uśmiechnęła się, kiedy splótł palce z jej i oparł głowę na jej ramieniu. Zapewniła mu tyle adrenaliny, że zapasów wystarczy mu przynajmniej na pół roku. - Jakoś najmniej mnie to teraz obchodzi. - mruknął, bawiąc się jej palcami. Wziął głębszy oddech, wciągając jej przyjemny zapach. Cieszył się, że mógł być tak blisko niej. - Tylko nie śpij! Podziwiaj! - zawołała, na co zmarszczył czoło, bo dosłownie na moment przymknął oczy. - Skąd ty masz tyle energii, co? - mruknął z uśmiechem tańczącym na wargach. - Bo miło spędzam czas. - wyznała szczerze, nawet za długo nie zastanawiając się nad swoimi słowami. Przełożyła dłoń przez jego klatkę piersiową i przytuliła się do niego, czując ciepło jego ciała. - Naprawdę? - zapytał, bawiąc się kosmykami jej włosów. - Naprawdę. Tak ciężko ci w to uwierzyć? - przysunęła twarz do jego szyi i trąciła nosem jeden ze znaków zapytania. - Tak, bo jeszcze całkiem niedawno byłaś skłonna wyrzucić mnie przez okno z ostatniego piętra wieżowca. Byleby mnie już nie oglądać. - próbował zażartować, ale naprawdę kiepsko mu to wyszło. - Wcale nie. - uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Przez chwilę podziwiała światła odbijające się w jego tęczówkach. - Po prostu byłam zagubiona i bezsilna. - oparła czoło o jego i zsunęła dłoń na bok, wkładając ją pod kurtkę. - A jaka jesteś teraz? - bal zadać się to pytanie, a raczej odpowiedzi, ale wydawało mu się właściwe. - Teraz? Teraz jestem szczęśliwa, Kuba. - powiedziała pewnie, ale kiedy zacisnął palce na jej karku, już miał kolejny raz tego wieczoru poczuć smak jej ust... wybuchnęła gromkim śmiechem. Głośno śmiała mu się prosto w twarz. - Lisa? - zagadnął ją, nie bardzo wiedząc o co chodzi. Kiedy odsunęła się od niego, to był przekonany, że krzyknie żartowałam, po prostu grając mu na emocjach. - Przepraszam, ale to... - machnęła ręką wokół i na moment straciła wątek, bo właśnie ich kapsuła znalazła się na samym szczycie i widok zaparł jej dech w piersiach. - Tak? - ponaglił ją i złapał za policzki, żeby na niego spojrzała. - Po prostu scena jak z komedii romantycznej. Diabelski młyn, szczere wyznania, jeszcze kiczowatej muzyki w tle brakuje. - zaśmiała się, a jemu po prostu ręce opadły. Umiała zrobić odpowiednią atmosferę, ale była też mistrzynią w psuciu jej. -  W takim razie to ta scena, w której powinienem cię pocałować, a ty powiedzieć, że mnie kochasz. - powiedział w końcu, kiedy skupił na sobie jej całą uwagę.





——-

Jak Wam się podobał taki długi przyjemniaczek na niedzielny wieczór? 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz