21.

494 35 71
                                    

- Hej, dzięki. Udanej zabawy! - Lisa sprawdziła bilety kolejnych osób z kolejki i zerknęła na zegarek. - Długa kolejka przed wejściem? - zapytała ochroniarza stojącego przy wejściu. Zbliżała się godzina rozpoczęcia wydarzenia i martwiła się czy wszyscy zostaną wpuszczeni na czas. - Setka, może nieco więcej ludzi. - usłyszała w odpowiedzi, co wcale jej nie pocieszyło. Mimo wyraźnego komunikowania godziny rozpoczęcia większość osób przyszła na ostatnią chwilę. - Dawid, Dawid. - wywołała Szynola przez krótkofalówkę i poprawiła słuchawkę. - Niech dj zostanie z kwadrans dłużej, mamy kolejkę przy wejściu. - poprosiła i wróciła do sprawdzania biletów. W końcu nadszedł ten dzień, który planowała na odległość przez ostatnie tygodnie. Nie mogła już doczekać się godziny „0" oraz opinii od zaproszonych gości i fanów Quebonafide. To tego wieczoru długowyczekiwana książka Kuby z wywiadem rzeką o podróży i szukaniu inspiracji do „Egzotyki" miała ujrzeć światło dzienne. Sam zainteresowany niewiele wiedział o samym evencie. No, poza tym, że jest to premiera książki, ma zagrać koncert, podpisać płyty i zapozować do zdjęć z fanami. Szczegóły były trzymane w ścisłej tajemnicy i wiedziała o nich garstka osób. 

- Dobra, zaczynamy. - weszła za kulisy i uśmiechnęła się do całego zespołu. - Kuba już jest? - upewniła się, na co Krzysiek wskazał kciukiem w kierunku garderoby. - 10 minut temu przyjechaliśmy. - uśmiechnął się do niej. - Lecisz z tym. - zwróciła się do Stemplowskiego, który miał poprowadzić imprezę. - Chodź bratowa, zajaramy. - Maciek zgarnął ją pod ramię i wyciągnął na zewnątrz starej fabryki w której się znajdowali. - To będzie sztos. - oparła się o ceglany mur i odpaliła papierosa. Od początku tygodnia pracowała tylko nad tym, a wbrew pozorom pozwoliło jej się to oderwać od myślenia o skomplikowanej relacji z Kubą. - Nie wątpię. A jak ty się czujesz? - w jego głosie biła ogromna troska. Minął prawie tydzień odkąd widział ją przez tę krótką chwilę na lotnisku i nie miał okazji z nią porozmawiać. - Nie wiem. - wzruszyła ramionami, bo po pierwsze nie miała czasu się nad tym zastanawiać, a po drugie jej nastrój potrafił zmienić się jak za pstryknięciem palców. - Mama o ciebie pytała. - stwierdził, ale dla dziewczyny nie było to zaskoczeniem. - Wiem, dzwoniła do mnie w Lany Poniedziałek. - strzepnęła popiół i głośno westchnęła. - Kuba zapewne nie jest zadowolony, że jej powiedziałam o naszych problemach. - bardziej stwierdziła niż zapytała, ale po prostu nie potrafiła okłamywać tej kochanej kobiety. Nie wdawała się w szczegóły, po prostu wyjaśniła, że mieli różnicę zdań i potrzebują przerwy, dlatego spędza święta u swojego chrześniaka. - Zadowolony? Wkurwiony. Jak poszliśmy na piłkę wieczorem, to myślałem, że komuś zęby wybije. - prychnął, a dziewczyna poczuła się nieswojo. - Lisa, naprawdę, dla dobra nas wszystkich porozmawiajcie w końcu otwarcie. On jest nie do zniesienia, Krzysiek ma go ochotę zamordować, a ja jestem tak rozdarty... - przyjrzał jej się uważnie. Cudem udało im się przetrzymać Kubę w Ciechanowie przez całe święta. - To nie jest takie łatwe. - mruknęła, dając do zrozumienia, że nie chce teraz poruszać tego tematu. - Błagam cię. Nie widzę na horyzoncie innej bratowej niż ty. - objął ją ramionami, a dziewczyna na dłuższą chwilę przytuliła się do niego. - Maciek, kocham cię jak brata. Słowo. Nie ważne jak zakończy się moja i Kuby historia to zawsze będziesz tym starszym bratem. - lekko uśmiechnęła się, kiedy pocałował ją w policzek. - Dzisiaj nie jest czas na prywatę, ale na pracę. - dodała, poprawiając szminkę na ustach. - Chodź, nie możesz tego przegapić. - pchnęła go w kierunku metalowych drzwi. 

Dochodziła pierwsza w nocy, after party trwało w najlepsze, a Kuba z Krzyśkiem dopiero skończyli rozmowy z fanami. - Miazga. - skwitował szatyn i opadł na skórzaną kanapę. - Myszka! Chodź tutaj, trzeba toast wznieść! - krzyknął do Adama, który właśnie ustąpił miejsca innemu dj-owi. Sam Kuba był ciągle pod wrażeniem efektów specjalnych i nie mógł wyjść z podziwu nad całym konceptem wydarzenia. Niemal stracił wątek, kiedy wraz z początkiem koncertu cała przestrzeń zmieniła się nieodpoznania dzięki mappingowi, hologramom i laserom, przenosząc wszystkich w kolejne kraje odwiedzone przez wesołą ekipę. - Za kolejne sukcesy! - krzyknął Maciek, kiedy rozdał wszystkim szklanki z whiskey. - To było niesamowite! - Krzychu wydarł się na całe gardło czym wzbudził śmiech wszystkich zebranych. - Racja. Dzięki Wam za zorganizowanie tego wszystkiego. - Grabowski uśmiechnął się do Kuby i Dawida. - W sumie my zrobiliśmy tylko czarną robotę. Komu innemu powinieneś dziękować. - Szynol zerknął w kierunku drzwi, za którymi właśnie zniknęła organizatorka całego zamieszania. - Co? - spojrzał na nich jak na idiotów, bo tego się nie spodziewał.

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz