100.

647 40 79
                                    

 Co to będzie, co to będzie?  🙄 I lepiej, żeby pojawiły się komentarze, bo inaczej każdy z Was będzie mógł stworzyć swoje własne zakończenie historii Grabowskich. 🙃

Kuba leżał wyciągnięty na łóżku i od prawie dwóch godzin obserwował dwie kobiety uwijające się przy Lisie. Dziewczyna siedziała w szlafroku przy toaletce i posłusznie zamykała powieki czy odchylała głowę, kiedy na jej twarzy pojawiały się kolejne warstwy kosmetyków, a włosy zaczynały idealnie lśnić w blasku ostatnich promieni słonecznych czwartkowego wieczoru. - Koniec. - oświadczyła blondynka, która właśnie spryskała twarz dziewczyny fixerem, a fryzjerka wbiła ostatnią szpilkę w jej włosy. - Super, bardzo dziękuje. - wstała z fotela i wręczyła im wcześniej przygotowane w gotowce wynagrodzenie. Jeszcze kilka dobrych minut zajęło spakowanie kufrów i drobnych urządzeń, aż w końcu opuściły pomieszczenie, w którym zapadła kompletna cisza. - Jesteś pewien, że nie chcesz ze mną iść? - przysiadła na materacu na wysokości bioder mężczyzny i podrapała go po kawałku nagiej skóry między bokserkami, a podwiniętą koszulką. - Byłoby mi dużo przyjemniej. - dodała jeszcze, kiedy przecząco pokręcił głową. Chciał iść. Tak bardzo chciał, ale nie widział siebie na czerwonym dywanie, w blasku fleszy. Nie pragnął tych sztucznych uśmiechów, small-talków i wymian uprzejmości. Uniósł wzrok, wodząc nim po twarzy dziewczyny. Pierwszy raz w życiu widział ją na żywo w tak pełnym, profesjonalnym makijażu i czuł się z tym nieswojo. Owszem, wyglądała fantastycznie, a wszystkie zabiegi zniwelowały jej drobne niedoskonałości i uwydatniły zalety. Zdecydowanie bardziej preferował jednak codzienną wersję swojej kobiety. - Nie przyglądaj mi się tak. - uszczypnęła go w bok i nachyliła się, ledwo muskając wargami jego zarośnięty policzek. - Nawet mnie nie pocałujesz normalnie? - zabawnie uniósł brwi, jednak nie było mu do śmiechu. Pragnął zedrzeć z niej ten szlafrok, pod którym ukrywała piekielnie seksowną bieliznę, potargać te wymodelowane włosy i doprowadzić ją do takiego orgazmu, który czystymi łzami przyjemności zmyłby tę perfekcyjną kreskę. Cicho westchnęła i bez słowa wstała z łóżka. Może nie czuła się najbardziej komfortowo w swoim życiu, ale podobało jej się to, co zobaczyła w ogromnym lustrze w łazience. Czuła się zadbana, piękna, ale nie robiła tego tylko dla siebie. Wiedziała już jak ważne są kontakty w tej trudnej branży i zamierzała wykorzystać każdą możliwą sytuację. Po cichu liczyła na uśmiech Kuby, dobre słowo czy ciepłe spojrzenie, ale się nie doczekała. Zamiast tego zobaczyła na jego twarzy grymas i niezadowolenie. - Będzie dobrze. - powiedziała sama do siebie i poprawiła piersi w biustonoszu. Sięgnęła po jeden z pokrowców wiszący na ścianie i rozsunęła suwak. Przepuściła w dłoniach miękką tkaninę, ale ostatecznie odłożyła ją na bok. Nie czuła się na siłach żeby połączyć sukienkę i szpilki, na których ciągle nie czuła się pewnie. Zamiast poprzedniej kreacji założyła na siebie czarny kombinezon z odkrytymi ramionami i narzuciła pasującą marynarkę. Poprawiła wystające paseczki bielizny, które uwydatniały jej biust i boso wróciła do pokoju. - Lisa? - usłyszała swoje imię, kiedy schyliła się, żeby założyć buty. Wsunęła stopy w skórzane obuwie i wyprostowała się, lustrując go pytającym wzrokiem. - Wyglądasz wspaniałe. - wstał z łóżka i stanął przed nią. - Dziękuję? - wymamrotała, uciekając wzrokiem w bok. - Nie wracaj późno, proszę. - ostrożnie dotknął jej podbródka, jakby bał się, że dostanie po łapach za niszczenie makijażu. Złapał dłonie i potarł palec serdeczny, posyłając jej przy tym ciepły uśmiech. - Na pewno nie chcesz iść? - upewniła się jeszcze, bo widziała, że cały dzień męczyło go to, że spędzi wieczór z Shannonem. Co prawda jak tylko dostała szczegóły imprezy zaproponowała Kubie wspólne wyjście, ale jego zdanie w tej kwestii było niezmienne. - Zaufanie to najwięcej co mogę ci dać. - szepnął, na moment przytulając ją do siebie zanim zdążyła zaprotestować. 

- Nie musisz się skradać. Nie śpię. - usłyszała w ciemności zachrypnięty głos, kiedy oświetlała pokój ekranem telefonu. - Nie strasz mnie! - sapnęła, bo autentycznie ją przestraszył. Była przekonana, że mężczyzna już dawno odpłynął w ramionach Morfeusza, bo było koło 2 nad ranem. Odrzucił na bok kołdrę i sięgnął do lampki, rozpalając ciepłe światło w pomieszczeniu. Rzuciła w kąt marynarkę z butami, które trzymała w ręku i podeszła do niego. - Jak impreza? - położył dłonie na jej biodrach, nie spuszczając przy tym wzroku. - W porządku. - kąciki jej ust drgnęły w lekkim uśmiechu. - Nogi mi odpadają. - jęknęła chwilę później, kiedy pociągnął ją na swoje kolana. Przełożyła rękę przez jego kark i wtuliła twarz w jego szyję. Ledwo udało jej się dotrzeć z taksówki do pokoju hotelowego, bo podbicia stóp wolały już o litość po kilku godzinach standing party. Poczuła jak zaczął wysuwać z jej włosów pojedyncze szpilki, które jeszcze trzymały w ryzach jej upięcie. - Tak mi dobrze. - szepnęła, kiedy dłonią przejechał po jej plecach, odsuwając drobny suwak kombinezonu. - Dlaczego nie śpisz? - zapytała, na moment wstając z jego kolan, żeby się rozebrać. Bacznie obserwował każdy jej ruch i wodził pożądliwym spojrzeniem po jej ciele. - Wolisz prawdę czy wersję, którą przygotowałem na odpowiedź? - zapytał, kiedy ułożyła się między jego nogami, opierając policzek o klatkę piersiową. - Zawsze prawdę. Oglądałeś pornosy i ciężko szło? - pozwoliła sobie na żałosny suchar, muskając wargami tatuaż zdobiący jego tors. - Przeglądałem profile, które robiły relację z czerwonego dywanu i samej imprezy. - zignorował jej żart, łapiąc ją za ramiona, żeby przerzucić ją na brzuch. - Serio? Żałosne. Te pornole byłyby lepsze. - roześmiała się i pozwoliła sobie na cichy jęk przyjemności, kiedy przysiadł na niej okrakiem i zaczął ugniatać spięte mięśnie jej pleców. - Wyglądałaś obłędnie. - mruknął, zahaczając palcami o ramiączka stanika. - Sprawdzałeś czy Shannon do mnie nie uderza. - bardziej stwierdziła niż zapytała. - Fakt, mógłby się tak do ciebie nie kleić. - zgodził się z nią, ale w jego głosie nie było pretensji. - Kuba? Kuba?! - podparła się na rękach, obracając się do niego. Zdezorientowany mężczyzna rzucił jej zdziwione spojrzenie, kiedy położyła dłonie na jego twarzy i błądziła opuszkami po policzkach jak niewidomy, próbujący zobrazować sobie wygląd osoby. - Ktoś mi faceta podmienił. - rzuciła nagle, wpijając się w jego usta. - Gdzie ten zazdrosny i zaborczy Grabowski? - przygryzła jego wargę, kiedy napotkała zielone tęczówki. - Przemyślał sobie co nieco. W końcu to do niego wracasz co noc. - przysiadł na jej biodrach i pchnął ją na plecy, zaciskając palce na jej piersiach. - I będziesz wracać jeszcze długo. - zaznaczył, na co przytaknęła mu z szerokim uśmiechem. - A mogę mieć prośbę? - zapytała, wodząc palcami po jego umięśnionych ramionach. - Zawsze. - skradł jej krótki pocałunek, ale przytrzymała go za kark, tak że ich twarze dzieliły dosłownie milimetry. - Zamknij się już i zrób to, co robisz najlepiej. - przejechała koniuszkiem języka po jego wargach i wygięła plecy w łuk, kiedy wsunął pod nią dłonie, żeby rozpiąć bieliznę. - Mówisz? - ścisnął jej nagie piersi, przejeżdżając po nich językiem. - Grabowski, ja żądam. - upomniała go, przymykając oczy, kiedy poczuła jego zęby na swojej skórze. Kąsał jej biust, naprzemiennie liżąc go i zasysając nabrzmiałe już sutki. - Nie drocz się ze mną. - usłyszał, kiedy próbowała sięgnąć dłonią do jego krocza. - Zamknij się. - warknął, na co jej ciało przeszył dreszcz. Gwałtownie przewrócił ją na brzuch i wsunął pod nią dłoń. Naciskiem na podbrzusze zmusił ją do uniesienia bioder i rozsunięcia nóg. Oplótł na ręku jej włosy i pochylił się nad nią, zmuszając ją do spojrzenia w oczy. - Czyja jesteś? - syknął, a jego zachowanie już powodowało przyjemne skurcze. - Czyja? - dopytał, a kiedy nie odpowiadała, bo na jej twarzy ciągle gościł szeroki uśmiech, splunął do jej rozchylonych ust i głęboko ją pocałował. - Twoja. - odpowiedziała, głośno przy tym jęcząc, gdy sprzedał jej siarczystego klapsa w odsłonięty pośladek. Ściągnął w ręku jej bieliznę, szarpiąc za nią, przez co materiał boleśnie wbił się w jej krocze. Poruszyła tylko biodrami, dodatkowo drażniąc łechtaczkę. Nie musiał jej prosić lub nakazywać, żeby była głośno. Była. A jej jęki rozkoszy, mimo że jeszcze dobrze z nią nie zaczął doprowadzały go do szaleństwa. Okładając raz po raz jej pośladki i wewnętrzną stronę ud, przeciągnął ją za włosy na skraj materaca i po prostu wsunął się do jej rozchylonych ust. Przytrzymał przez moment jej głowę, przez co zaczęła się krztusić, a po brodzie spłynęła ślina. Roztarł ją po jej twarzy i złapał za szyję, wymuszając na niej stójkę. To był niezwykle satysfakcjonujący dla niego widok. Robił dokładnie to, o czym pomyślał zanim opuściła pokój w drodze na imprezę. Z jej misternie wykonanego makijażu pozostały tylko doklejone rzęsy, rozmazany tusz i różowa pomadka. - Uwielbiam cię. - wymruczał, zaciskając palce na jej szyi. Podciągał ją za nią tak, że wisiała na jego ręku, zdana jedynie na jego łaskę. Łapczywie złapała powietrze, kiedy myślała, że za moment straci przytomność, gdy na dłużej odciął jej życiodajny tlen. Zaklnęła głośno, ale stłumił jej słowa, ponownie wchodząc w jej usta po same jądra. Czuł jak próbowała drażnić go językiem, ale robiła to bardzo niezdarnie, przez tempo które narzucił. Docisnął ręką jej kręgosłup, zmuszając ją do wypięcia i zamarł w niej na moment. - Ślinisz się. - podsunął jej otwartą dłoń, na której zebrał jej ślinę i zmusił ją do zlizania jej. Podparła się na rękach, próbując podsunąć się bliżej niego, żeby wziac do ust jego nabrzmiałego członka, ale nie pozwolił jej. Zamiast tego szarpnął za jej bieliznę i gwałtownie ściągnął ją na podłogę, aż upadła z głuchym hukiem. Odsunął na bok wilgotny materiał, dosłownie sekundę później ściśle wypełniając jej rozpaloną pochwę. Docisnął jej ciało do ziemi, szybko poruszając biodrami. W pomieszczeniu wręcz unosił się zapach podniecenia, zmieszany z ich ukrywanymi oddechami i jękami zdominowanej dziewczyny. Jego miednica zderzała się raz po raz z czerwonymi pośladkami Lisy, kiedy przesuwał nią po miękkiej wykładzinie. Wiła się pod nim, błagając o więcej każdym głuchym stęknięciem, które zamieniało się momentami w głośny krzyk, gdy perfekcyjnie trafiał w jej czuły punkt. Oparł się nad nią na ręku, a drugą dłoń wsunął pod nią, sprawnie odnajdując palcami niezwykle wrażliwą łechtaczkę. Wbiła paznokcie w wykładzinę i odchyliła głowę, mocno zaciskając uda. Potęgowała tym samym wszelkie doznania, czując jak jego penis ociera się jej pulsujące wnętrze. Tak bardzo tego potrzebowała. Tak bardzo tego pragnęła. W tej chwili nie było miejsca dla uroczych słów, ciepłych gestów i delikatnego, dotyku, który pozostawiałby na ich skórze gęsią skórkę. Był to czysty, ostry seks w zwierzęcej postaci. Doprowadzający skomlącą dziewczynę do obłędu. Doprowadzający go do szaleństwa. Złapał ją pod ramiona i przysiadł na piętach, nabijając ją głęboko na siebie, kiedy poczuł, że sekundy dzielą ją od znalezienia się na szczycie. Oplótł ją rękoma, ściśle dociskając jej spocone ciało do swojej klatki piersiowej. Z jej ust popłynął najpiękniejszy dla jego uszu dźwięk, tworzący perfekcyjną melodię z przekleństw, jego imienia, a nawet nazwiska. Nie panowała nad sobą. Kontrolę nad wijącą się w jego ramionach kobietą przejął orgazm, który niczym fala uderzeniowa wręcz zbeszcześcił jej ciało, zostawiajac ją na skraju świadomości. - Rany boskie. - wystękał jej do ucha, zaciskając zęby na jego płatku, gdy skończył w niej chwilę później. Zagryzł zęby na jej ramieniu, ale nie był w stanie dłużej utrzymać jej w swoich ramionach. Dziewczyna poleciała do przodu, w ostatniej chwili podpierając się na rękach. Jej drżące mięśnie nie były w stanie udźwignąć jej bezwładnego ciała. Przewróciła się na bok i wyciągnęła jak długa. Huczało jej w głowie, gdy jeszcze kilka minut później miała problemy z ogarnięciem rzeczywistości. - Kuba... - wyjęczała cicho, a odnalezienie jego dłoni wiązało się z ogromnym dla niej wysiłkiem. - Kocham cię. - dodała, gdy splótł palce z jej. Leżeli z zamkniętymi oczami, zaraz obok łóżka, a ich klatki piersiowe jeszcze gwałtownie unosiły się i opadały, gdy dochodzili do siebie. Nie wiedziała ile czasu minęło, kiedy poczuła palce zaciskające się na swoim ciele, ale musiała przysnąć, wymamrotała coś nieprzytomnie, kiedy przeniósł ją na łóżko. Kuba przejechał dłońmi po jej nagim ciele, zdejmując przy tym zniszczone majtki. - Nie, już nie. - wyjęczała, broniąc się przed jego dotykiem, gdy rozmasował jej krocze. Widziała jak kilkukrotnie otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie po prostu nachylił się nad nią, składając na jej wargach czuły pocałunek, którym wyraził swoje wszystkie uczucia co do dziewczyny. - Nie mam siły, kuuurwaaa. - zawyła przeciągłe, gdy wsunął w nią palce i zaczął ostro poruszać nadgarstkiem. Próbowała się odczołgać ostatkiem sił, wierzgała nogami, ale mężczyzna nie zamierzał przestać. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz