Naciągnęła rękawy bluzy i siedząc w kącie restauracji wpatrywała się w trzymany w dłoniach kubek z kawą. Bolało ją całe ciało, palił każdy możliwy mięsień, a krocze miała tak wrażliwe, że ledwo mogła normalnie chodzić. Rocco Siffredi nie powstydziłby się tego, co Kuba z nią wczoraj zrobił. Twardą ręką, przypomniał jej do kogo należy i wybił z głowy wszelkie głupie pomysły. Wyciągnął z niej wszystko co najlepsze, a zaraz najgorsze. Zdominował ją do tego stopnia, że bała się nawet oddychać bez jego pozwolenia. Po wszystkim, bez zbędnych słów, zasnęła w jego ramionach, a jedyne na co sobie pozwoliła to ciche dziękuję, kiedy jeszcze nienasycony bawił się jej piersiami. - Dzień dobry! - usłyszała za sobą radosny głos i podskoczyła, rozlewając nieco gorącego napoju. - Co ty taka strachliwa? - Krzysiek opadł na krzesło naprzeciwko niej, od razu podając jej serwetkę. - Już na nogach? - puściła jego uwagę mimo uszu i otarła ciecz ze swoich dłoni. - Trzyma mnie ciągle po koncercie. - zażartował, przeciągając się i oparł podbródek na ręku, przyglądając się dziewczynie. - Co jest? - zapytał wprost, widząc jej rozbiegane spojrzenie, a jego uwadze nie umknęły też ślady na jej szyi i zaróżowiony policzek. - Lisa? - pochylił się w jej kierunku, ale tylko wzruszyła ramionami i poprawiła kaptur. - Nic. - szepnęła, przełykając łzy i uciekła spojrzeniem. - Nie mam po prostu nastroju. - dodała, przywołując na twarz sztuczny uśmiech. - Przepraszam, że musisz mnie taką oglądać, nie sądziłam, że ktoś zejdzie na śniadanie o tej porze i się nie ogarnęłam. - wyjaśniła jeszcze, sięgając po niedojedzonego tosta. - Czy Kuba coś... - wyraźnie zmartwiony Kondracki nie zamierzał odpuścić tematu.
- Co ja? - zacisnął palce na karku dziewczyny i pocałował ja w skroń, zajmując krzesło obok niej. - Hm? - zerknął na Krzyska, który tylko uśmiechnął się. - Pytałem czy już wstałeś. - gładko skłamał, żałując, że Grabowski pojawił się przy ich stoliku. Miał dziwne przeczucie, że między parą znowu nie jest najlepiej, a to jak dziewczyna spięła się na dotyk Kuby tylko mu to potwierdziło. - Co jadłaś? - Que zwrócił się do Lisy, kładąc rękę na jej kolanie. Uniosła kawałek tosta i brodą wskazała na kubek z kawą. - Tylko? Zaraz coś przyniosę. - oznajmił, wstając od stołu. - Nie jestem głodna. - uniosła wzrok, krótko patrząc na niego. - Pójdę się jeszcze położyć. - wymamrotała, na co mężczyzna uśmiechnął się. - Jajecznica ci nie zaszkodzi. - powiedział to takim tonem, że tylko skinęła głową i nie ruszyła się z miejsca. - Dziewczyno, to nie jest normalne. - syknął Krzysztof, kiedy Kuba oddalił się w kierunku stołu szwedzkiego. - Daj mi spokój, nie masz swoich problemów? - zapytała, dłużej wypuszczając powietrze z płuc żeby się uspokoić. Tylko ona wiedziała jak bardzo była rozwalona psychicznie, ale nie potrafiła ogarnąć tego, co dzieje się w jej głowie. - Kurwa, Lisa. Co on ci zrobił? - uderzył dłonią w blat, aż wzdrygnęła się. - Może to co powinien? Odpuść. Proszę. - spojrzała mu w oczy, a później uśmiechnęła się lekko do Kuby, który wrócił z talerzami pełnymi tostów, jajek na twardo, sałatki i owoców. - Jajecznicę zaraz doniosą. Jedz. - zsunął na jej talerz owoce i wziął łyk, jej letniej już kawy. - Muszę do toalety. - zerwała się z krzesła i prawie puściła się biegiem do łazienki w lobby, czując coraz większą gulę rosnącą w jej gardle i słony posmak w ustach. Mężczyźni odprowadzili ją wzrokiem, a Krzysiek niemal od razu kopnął przyjaciela w kostkę. - Za co to? - Kuba jęknął, chowając nogi pod krzesło i spojrzał z wyrzutem na Kondrackiego. - Nie żebym się wtrącał, ale co jej zrobiłeś? Ona się boi własnego cienia, to jest chore. - czerwonowłosy pozwolił sobie na głośny szept, z którego biło złością. - Krzysiek, daj spokój. - Kuba przewrócił oczami. - Powiedzmy, że intensywnie się godziliśmy i jest zmęczona. - dodał, nie mogąc zapanować nad uśmiechem, kiedy w głowie pojawił mu się obraz dziewczyny skomlącym o litość po kolejnym intensywnym orgaźmie, do którego ją doprowadził. - Dusiłeś ją? Znowu ma ślady na szyi. - Kondracki nie dał za wygraną. - A czy ja tobie do łóżka zaglądam? - Grabowski prychnął, poirytowany wścibskimi pytaniami przyjaciela i zabrał się do jedzenia.
Zajęła pierwszą wolną kabinę i od razu opadła na kolana wymiotując wszystkim co zdążyła zjeść lub wypić tego ranka. Kolejne torsje nie przynosiły jej żadnej ulgi, a dodatkowo ból w podbrzuszu zaczął się nasilać. Jęknęła żałośnie i otarła usta papierem, sięgając do spłuczki. Oparła się o chłodną ścianę i przymknęła oczy, próbując uspokoić oddech. Ściągnęła przez głowę bluzę, czując, że jest jej duszno, co tylko sprawiło, że znowu zrobiło jej się niedobrze. Spędziła w toalecie kilka dobrych minut zanim znalazła w sobie siłę, żeby wstać z podłogi. Nie wróciła już do restauracji, tylko przemknęła do windy, marząc, żeby znaleźć się w pokoju.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...