134.

368 34 16
                                    

Przez dalszą drogę cała ekipa nieco się wyciszyła po zdarzeniu na drodze. Niektórzy czytali książkę, inni jak Lisa siedzieli z nosem w komputerze. Kuba zwinął się w fotelu w chińskie es i drzemał z głową na podołku dziewczyny. Ciepłem swojego ciała rozgrzewał jej podbrzusze, co w połączeniu z zażytym ketonalem przyniosło jej nieopisaną ulgę. Od czasu do czasu zwieszała dłoń przeczesując jego włosy lub drapiąc za uchem. Cicho wówczas mruczał, wywołując lekki uśmiech na jej twarzy. - Dojechaliśmy. Witam w Reims drodzy państwo. - Krzysiek zjechał na parking i wyłączył silnik. - Halo, wycieczka. Wychodzimy. - stanął przed nimi i rozłożył ręce, kolejno przesuwając wzrokiem po ich twarzach. - Dojdziemy do was. - Lisa przymknęła komputer i wzięła od Kondrackiego kluczyki. Kiedy zostali sami nie od razu obudziła Kubę. Obserwowała jego dosyć spokojną twarz, ale jej uwadze nie umknęły kurczowo zaciśnięte palce. Ostatnio rzadko kiedy mogła obserwować śpiącego Grabowskiego, bo zwykł wstawać przed nią. A chciała mieć częściej taką okazję. Był to tak uroczy widok, od którego jej serce wręcz rosło. Uwielbiała to sceniczne zwierzę, które z siebie uwalniał podczas koncertów, ale taki widok był bezcenny. Zarezerwowany tylko dla niej. - Mężu, wstawaj. - połaskotała go za uchem i uśmiechnęła się, kiedy pacnął jej dłoń ręką, jakby odganiał natrętną muchę. - Mhmm, powtórzysz? - mlasnął językiem i leniwie uchylił powieki. - Wstawaj, mordo. - pochyliła się i zetknęła wargi z linią jego potarganych włosów. Wyprostował się i przeciągnął z cichym jękiem. - Kręgosłup nie boli? - poprawiła mu podwinięty rękaw koszulki i poklepała go po policzku, żeby go rozbudzić. - Reszta już poszła, chodź. - popchnęła go, żeby łaskawie podniósł swój tyłek z fotela. - Idę się jeszcze odlać. - oznajmił i podreptał do łazienki. - Czekam na zewnątrz! - krzyknęła i wychodząc z campera na szybko przejrzała się jeszcze w lusterku. 

- A ty jak się czujesz? - wyjął jej kluczyki z ręki i zamknął pojazd. - Dobry z ciebie termofor, więc lepiej. - roześmiała się i objęła go luźno w pasie. - Zleciłam Kamilowi przygotowanie wszystkich materiałów reklamowych na QueFestival oraz rozbudowanie sklepu o bileterię. - podzieliła się z nim tym, co zdążyła zrobić w trakcie podróży. - Wypadałoby zacząć rzucać jakieś ogłoszenia, bo wydarzenie umiera, podobnie jak sprzedaż biletów. A zostały trzy miesiące. Kto ma materiały video? Może zmontowalibyśmy jeszcze klipy? Kuba? - zdążyła już wpaść w swój stan zafascynowania, ale zorientowała się, że Grabowski jej po prostu nie słucha. W dodatku zatrzymał się na środku chodnika. - Coś nie tak? - spojrzała na niego zdezorientowana. - Jeśli coś ci się nie podoba, to mów. To ty jesteś prezesem. - zacisnęła palce na jego biodrach i uniosła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. - Zgadzam się ze wszystkim co proponujesz, ale zostawmy pracę daleko w tyle na te kilka dni. - wziął jej twarz w dłonie i oparł czoło o jej. - Wiesz, że nie mogę. - przypomniała mu, bo pracowała nad wyborem terminów i miejsc koncertów po premierze EPki, mimo że była ona skierowana do zagranicznych słuchaczy. - Możesz. Pan prezes mówi dość. - roześmiał się, sprzedając jej krótkiego całusa, - No jak pan prezes mówi, to święte... - przewróciła oczami i zacisnęła palce na jego koszulce, przyciągając go do siebie. - Jak zacząłeś to skończ. - upomniała go i wpiła się w jego usta, bo czuła niedosyt.

- Co się nie obejrzę to się przytulają lub całują. - Krzysiek zrobił zniesmaczoną minę, a reszta roześmiała się. - Oj, zapomniał wół jak cielęciem był? - Maciek głośno zarechotał, szturchając czerwonowłosego w ramię. - Może na samym początku, ale na litość boską. Są ze sobą już tyle czasu, w dodatku po ślubie... - przewrócił oczami i wyciągnął telefon. - A co? Po ślubie to już im nie wolno? Mają przestać dbać o związek? - Anka skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na niego wyczekująco. - Jezu, nie o to mi chodzi. W Polsce się tak nie zachowują. Można z nimi normalnie wyjść i pogadać. - zaczął się tłumaczyć ze swoich słów, ale tym razem przerwał mu Adam. - Normalnie wyjść? Z Kubą? Od kiedy? Kolejka po autografy i zdjęcia jak stąd do katedry. - machnął ręką, zaznaczając kilkunastometrową odległość dzielącą ich od budynku. - I paparazzi na każdym kroku. Daj im się nacieszyć. - dodał jeszcze Maciejka, broniąc swojego brata i jego żony. - W ogóle musimy zorganizować ten porządny kawalerski. Nie odpuszczę mu tego. - przypomniał sobie, oglądając się na Grabowskich. - Myślisz, że puści go teraz na imprezę zorganizowaną przez ciebie? No chyba nie. - Forest zapiął plecak i owinął na ręku pasek od aparatu. - Puści, puści. Ja już się z nią dogadam. - Maciejka dumnie wypiął pierś, jakby podkreślając swoje dobre stosunki z bratową. - Gorzej jak on nie będzie chciał iść. - Kondracki parsknął śmiechem, a Adam zgodził się z jego słowami. - Słyszycie? - Anka zatrzymała się i rozejrzała wokół. - Co? - Maciejka spojrzał na nią, ale po chwili zorientował się co dziewczyna ma na myśli. - Ej, Grabowscy! Co to za dyskoteka?! Słuchawek nie macie? - wrzasnął do pary, święcie przekonany, że to oni puścili Half Dead. 

- Czego się drzesz! - Lisa prychnęła pod nosem, ale razem z Kubą przyspieszyła kroku. - Bo za mało zwracamy na siebie uwagę? - uniosła brwi, kiedy dołączyli do reszty i do jej uszu także dobiegła melodia piosenki. - Ale go nie my. Słowo. - Krzysiek położył dłoń na sercu, a drugą nie przestawał filmować. - Adam? - przeniosła wzrok na Myszkę, ale ten przecząco pokręcił głową. - Chodź, poszukamy co, kto i po co. - Maciejka rzucił szybkie spojrzenie Forestowi, który skinął głową. - Zostaw mnie, no co ty robisz. - zaparła się, kiedy starszy Grabowski złapał ją za ramię i próbował odciągnąć od Kuby. - Zazdrosny jestem. W ogóle nie poświęcasz mi czasu. Taka z ciebie bratowa jak z koziej dupy trąba. - rzucił znaczące spojrzenie swojemu bratu. - Nie potrzebuję awantur w rodzinie. - Que roześmiał się i pocałował dziewczynę w policzek, jednocześnie zdejmując ze swojego ramienia jej rękę. - Nie palę z tobą. - oświadczyła od razu, gdy pociągnął ją dalej od reszty ekipy. - Może by ci się przydało?! - Quebo krzyknął jeszcze za nimi i klasnął w ręce. - To do dzieła, bo długo jej nie utrzyma. - zwrócił się do Foresta i wyciągnął swój telefon. 

———

Zapowiada mi się jutro ciężki dzień, więc nie gwarantuję rozdziału. Buźka! 😘

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz