Podzielicie się swoimi podejrzeniami co do tego, co będzie miało miejsce w kolejnym rozdziale? 🤭
- Shannon?! - krzyknęła w głąb mieszkania zaraz po przekroczeniu progu. Odłożyła brelok na komodę w przedpokoju i wsunęła telefon do tylnej kieszeni spodni. - Jesteś? - zawołała, przechodząc przez przestronny salon połączony z kuchnią. - Szkoda, że jedyną osobą, która ostatnio drze mordę w tym mieszkaniu jesteś tylko ty. - usłyszała za sobą, kiedy zaczęła przeglądać listy leżące na stole w jadalni. - Żalisz się czy chwalisz, że chwilowo nie posuwasz wszystkiego co się rusza? - roześmiała się, kiedy podszedł do niej i pocałował ją w policzek. - Zgryźliwa od samego rana. - przyrżnął jej otwartą dłonią w pośladek, kiedy odwróciła się z zamiarem pójścia do gościnnej sypialni, którą zajmowała. - Weź, kurwa. - syknęła i przewróciła oczami. Dla niego może ranek, ale ona była na nogach już od kilku dobrych godzin, zaliczając także przelot między miastami. - Zjesz coś? - podrapał się po nagiej klatce piersiowej i kiedy zmierzyła go spojrzeniem podciągnął bokserki. - Wpadłam tylko po rzeczy. - wyjaśniła, wyrzucając z komody na łóżko swoje ubrania. - Ale jak to? - wyraźnie zbiła go z tropu, bo nie tego się spodziewał. - No weeeeź. Żartujesz sobie ze mnie? - przesunął dłonią jej kosmetyki i opadł na materac, śledząc jej ruchy. - Nie, Kuba i reszta czekają na dole. - omiotła go szybkim spojrzeniem i wytargała z szafy walizkę. - Ej, mysza. - widziała, że był mocno zawiedziony tą przykrą dla niego niespodzianką. Złapał ją za dłonie i przyjrzał się jej palcom. - Przynajmniej obrączki nie widzę. - rzucił w odpowiedzi na jej pytające spojrzenie. - Pójdę z tobą na tę czwartkową imprezę, a później wracam do Polski. - zabrała ręce i zaczęła wrzucać do walizki swój dobytek. Odpowiadała mu zdawkowo na próby zagajenia rozmowy, krążąc po mieszkaniu w poszukiwaniu swoich rzeczy. Sama była zdziwiona jak bardzo porozrzucała je po apartamencie w tak krótkim czasie. - Usiądź na chwilę. - poczuła zapach świeżego espresso. Dobrze wiedział, że tym ją może skusić, szczególnie, że wyczuła mieszankę, którą razem stworzyli. - Czekają na mnie. - obróciła w dłoni telefon, na którym już błysnęło powiadomienie od zniecierpliwionego Kuby. - Kilka minut cię nie zbawi. - przewrócił oczami, przesuwając w jej stronę filiżankę. - Jesteś pewna, że wszystko się wam ułoży? - zapytał jeszcze, kiedy oparła łokcie o blat wyspy. - A co ty taki troskliwy jesteś? - roześmiała się i odruchowo potarła palec serdeczny. Nawyk, który jej pozostał, gdy pierścionek zaręczynowy jeszcze gościł na jej palcu, a ktoś wspominał Grabowskiego. - Nie zasługujesz, żeby tak cię traktował. - wzruszył ramionami, a Lisa uśmiechnęła się do niego. - Nigdy nie będę miała tej pewności, ale ta relacja... to coś nad czym warto popracować. Nad czym chcę popracować. - zwierzyła się, biorąc łyk aromatycznego napoju. - Daj znać, jakby nie wyszło. Zawsze chętnie spuszczę mu wpierdol. - wyszczerzył żeby w szerokim uśmiechu, kierując wzrok na jej telefon, który zaczął wibrować. - Jeszcze chwila. - rzuciła do słuchawki, odbierając połączenie od Kuby. - Mam wejść na górę? - zapytał, nie bardzo mogąc usiedzieć w samochodzie. Krążył wzdłuż budynku, zastanawiając się co dzieje się na górze. - Nie musisz, kończę się pakować. - uspokoiła go jeszcze kilkoma słowami i rozłączyła się. - Uciekam. - oznajmiła, zamykając walizkę. Przygniotła ją kolanem, żeby móc dopiąć zamki i wyprostowała się. - Napiszesz mi co i jak z czwartkiem? - poprosiła, gdy mężczyzna znalazł się przy niej. - Napiszę. - przytaknął, wyciągając do niej ręce. - Dziękuje, że mogłam się u ciebie zatrzymać. - mruknęła, gdy zamknął ją w mocnym uścisku. - Wpadaj jak tylko będziesz miała ochotę. Wiesz już, że potrafię być grzeczny. - zażartował, całując ją w policzek. - Powiedzmy. - zakpiła, gdy jego ogromne dłonie powędrowały po jej plecach na pośladki i natychmiast odsunęła się od niego. - A! Jared dzwonił do was? - przypomniał sobie jeszcze, kiedy skierowała się do wyjścia. - Miał sprawę, ale to pewnie wczoraj nie chciał ci głowy zawracać. Wpadł jeden temat, ale to sam ci powie. - dorzucił jeszcze, a ciekawość dziewczyny zaczęła walczyć z troską o spokój Kuby, który już pewnie szalał na dole. Na szczęście drzwi windy otworzyły się, a Shannon wsunął do środka jej bagaż. - Trzymaj się. - pożegnał ją z uśmiechem, ale nieco żałował, że jednak dziewczyna opuściła jego mieszkanie i wróciła do Quebo.
- Dłużej się nie dało? - odepchnął się od auta o które się opierał i zmierzył ją spojrzeniem, jakby sprawdzając, że jest cała i zdrowa. - Sorry, ale trochę tego było. - skinęła głową na ogromną walizkę, która złapał i wrzucił do bagażnika. - Kuba. - rzuciła, zanim wsiadła do samochodu. - Panuj nad sobą. - upomniała go, widząc zdenerwowanie pomieszane z troską malujące się na jego twarzy. W odpowiedzi tylko głośno prychnął i zajął miejsce za kierownicą. Wsunęła się na miejsce pasażera i bez słowa zapięła pas, kiedy włączył się do ruchu. - Krzysiek, adres. - rzucił szorstko Kuba, oglądając się na Krzyśka, który rezerwował ich Airbnb. Czerwonowłosy wygrzebał telefon i podyktował przyjacielowi adres, zaraz nachylając się do Lisy. - Co? Trudne pożegnanie? - szepnął jej na ucho, a dziewczyna zacisnęła pięści. Na szczęście powiedział to na tyle cicho, że Kuba nie dosłyszał. Policzyła do trzech i odwróciła się do niego z uśmiechem. Wiedziała, że jak zareaguje głośnym oburzeniem, to zwróci uwagę Grabowskiego, a nie chciała już dolewać oliwy do ognia. Lisa z Kubą nie zamienili nawet słowa podczas jazdy do punktu docelowego, a atmosfera na tylnej kanapie też nieco ostygła.
- Mogę cię o coś zapytać? - wahała się jak Kuba zareaguje, a sama też jeszcze nie wiedziała jak potoczy się rozmowa. Szczególnie, że podczas pisania z Jaredem w trakcie podróży dowiedziała się czegoś, co wydawało jej się ważne. Ważne dla mężczyzny, ale nie dowiedziała się tego od niego, tylko od trzeciej osoby. Czuła jednak, że musi go o to zapytać. Que zamknął drzwi od ich sypialni, tłumiąc głosy dochodzące z salonu, gdzie reszta debatowała nad tym jak spędzić te kilka dni w LA. - Pytaj. - mruknął, kładąc się na łóżku. Założył ręce za głowę i rzucił jej wyczekujące spojrzenie. - Kto napisał tekst, który wykonujesz w Obsession? - zapytała w końcu, stając przy oknie, wychodzącym na ocean. - Dlaczego o to pytasz? - chrząknął, zrywając się do pozycji siedzącej. Widziała jak potarł dłonie, poznając, że nie jest to pytanie, którego się spodziewał. - Po prostu odpowiedz. - poprosiła, mimo że dobrze znała odpowiedź. Chciała to usłyszeć od niego. - Osoba, z którą pierwotnie kiedyś mieli nagrać ten numer. - rzucił wymijająco, wędrując wzrokiem po ścianach, aż zatrzymał go na swoich wytatuowanych dłoniach. - Kuba. Nie miałam pojęcia. - pokonała dzielącą ich odległość i usiadła na piętach przy jego stopach. - Wstań. - zaprotestował od razu, gdy tylko opadła na podłogę. - Nie wiedziałam, że ten numer jest dla ciebie tak ważny z tego właśnie powodu. - ciagle siedziała przy nim, kładąc dłonie na jego. - Kto ci powiedział? - wyszeptał zduszonym głosem, próbując panować nad emocjami. - Jared. Bo wiąże się z tym pewna propozycja. - zaczęła, ale tutaj nie wiedziała jak Kuba zareaguje. - Nie jest to nic, co musisz zrobić, ale pomyślał, że może chciałbyś. - uprzedziła go, bawiąc się jego palcami. - Ze względu na to, jak ważny był dla ciebie Mac i jego twórczość. - westchnęła cicho, ostrożnie dobierając słowa. Uniosła dłoń, kładąc ją na jego policzku, żeby na nią spojrzał. Zdawała sobie sprawę, że to delikatny temat. Mężczyzna jednak dalej wbijał wzrok w podłogę, reagując milczeniem. Przytuliła policzek do jego uda i wsunęła dłoń pod jego koszulkę, gładząc go po brzuchu. - Ariana daje w piątek koncert w Pittsburghu. - zaczęła powoli, czując jak zaczyna bawić się jej włosami. - Możesz wystąpić z Jaredem z waszym numerem. - ciągnęła, kiedy zamarł. - Mam wyjść na scenę, żeby uczcić jego pamięć? W Pittsburghu? - powtórzył jej słowa, na co wyprostowała się. Skinęła głową, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały i przesiadła się na łóżko zaraz za nim. - Nic na siłę. - objęła go ramionami, tuląc do siebie i musnęła wargami jego spięty kark. - Mogę to przemyśleć? - dłużej wypuścił powietrze. Kompletnie nie spodziewał się kierunku, w którym potoczy się ta rozmowa. Zaskoczyła go. - Jasne, na spokojnie i pamiętaj, że nic na siłę. - przypomniała jeszcze, kiedy odwrócił się do niej i wtulił twarz w jej biust.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Hayran Kurgu„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...