Rankiem Kuba obudził się z ogromnym bólem głowy i potrzebował dłuższej chwili na powrót do rzeczywistości. Jęknął głucho i usiadł na kanapie, na której przespał całą noc. Przetarł dłońmi twarz, a powoli zaczęły docierać do niego strzępki wczorajszej nocy. - Lisa. - mruknął sam do siebie i zerwał się na nogi. - Lisa?! - zawołał, kierując się do sypialni, jednak jej tam nie zastał. - Jesteś tutaj? - zastukał do łazienki, jednak odpowiedziała mu głucha cisza. - Kurwa mać. - syknął i zaczął krążyć po salonie. - Otwórz, proszę cię. - wrócił, starając się mówić najłagodniej jak umiał, chociaż był na siebie wściekły. Brak reakcji po kilku kolejnych próbach kontaktu doprowadził go niemal do białej gorączki, bo dobrze pamiętał co stało się pierwszej nocy w Stanach. - Grabowski, ty idioto. - zacisnął pieści i wrócił na moment do kuchni, biorąc z blatu pierwszy lepszy nóż. W pełnym skupieniu, ale i z duszą na ramieniu ookombinował chwilę przy zamku dopóki nie usłyszał znajomego kliknięcia. - Lisa? - od razu natknął się na leżącą na ziemi dziewczynę. - Dzieciaku, słyszysz mnie? - delikatnie obrócił ją na plecy, z ulgą zauważając, że ta oddycha. Usiadł przy niej na piętach i ostrożnie ułożył jej głowę na swoich kolanach. Dziewczyna miała podkrążone oczy, najprawdopodobniej przed resztki rozmazanego makijażu oraz zapuchnięte oczy. Ścisnęło go w klatce piersiowej, kiedy zdał sobie sprawę, że sam do tego doprowadził. Zauważył jak jej ciało spięło się, a sekundę później siedziała już, odsuwając się od niego. - Zostaw mnie. - szepnęła zachrypniętym od całonocnego płaczu głosem. Jednak mężczyzna nie drgnął nawet o milimetr, wpatrując się w nią przepitymi oczami. - Wyjdź stąd! - krzyknęła, niemal od razu wybuchając płaczem. Skuliła się między toaletą a szafką pod umywalką, rękoma obejmując swoje kolana. - Nie dotykaj mnie. - warknęła, kiedy ledwo zdążył wyciągnąć dłoń w jej kierunku. - Czego kurwa nie rozumiesz?! - wrzasnęła na niego, modląc się w duchu o możliwość zlania się ze ścianą i zniknięcia. Przez wczorajszą awanturę wróciły do niej wszystkie wspomnienia sprzed nawet nastu lat. Ojciec podnoszący na nią głos, bo zestresowana nie potrafiła sobie poradzić z zadaniem z matematyki. Innym razem wyrzucający zawartość wszystkich szafek na podłogę, bo w porę nie posprzątała ubrań z podłogi. Jego ręce szarpiące jej bezbronnym ciałem, kiedy odkrył, że zrobiła sobie kolczyk w języku... Znowu poczuła się bezsilna, kompletnie nic nie warta i zawsze najgorsza.
Mężczyzna powoli wstał z kolan, a jego oczy wypełniły łzy, kiedy zdał sobie sprawę jak bardzo ją skrzywdził. - Wysłuchaj mnie, błagam. - poprosił jeszcze, kiedy coś świsnęło mu koło ucha. Niemal w zwolnionym tempie widział jak biżuteria potoczyła się po płytkach, a ten cichy, brzęczący dźwięk niemal rozsadził mu głowę. Głos uwiązł mu w gardle, a ciało było jak sparaliżowane. Nerwowo oblizał suche wargi, przenosząc wzrok z pierścionka na dziewczynę.. - Nie, to się tak nie skończy. - powiedział głośno, ale bardziej przekonywał w tym momencie samego siebie niż zrozpaczoną kobietę. Zrobił dwa kroki i pochylił się, zaciskając palce na tym małym przedmiocie, który do tej pory był symbolem ich szalonej, wręcz obsesyjnej miłości. Teraz jednak, z daleka od serdecznego palca dziewczyny oznaczał wszystko co najgorsze. Lisa wykorzystała to, że Kuba stoi tyłem do drzwi i powoli, przytrzymując się umywalki wstała z podłogi. Jej ciałem wstrząsały dreszcze, a nogi niemal odmawiały posłuszeństwa. - Do niczego mnie więcej nie zmusisz. - usłyszał jej zduszony przez łzy głos. - Wysłuchaj mnie. Później zrobisz co zechcesz. Błagam. - chciał za wszelką cenę objąć ją ramionami, mocno przytulić i nie puszczać nawet gdyby go gryzła i broniła się na wszelkie sposoby. - Pokazałeś wczoraj, że liczysz się tylko ty i twoje widzimisię, - odelchnęła go od siebie i zaczęła okładać go pięściami po klatce piersiowej. - Pamiętasz co chciałeś mi zrobić?! - dziewczyna była zdesperowana, jednak między kolejnymi jękami żalu i uderzeniami wyrzucała z siebie kolejne emocje. Mężczyzna nawet nie próbował jej powstrzymać. Po prostu stał przed nią i pozwalał, aby kolejne ciosy lądowały gdzie popadnie. - Elisabeth. - szepnął w końcu, kiedy ta opadła już z sił. Po raz pierwszy zauważyła łzy w jego oczach, które zaczęły przecinać jego policzki. - Chciałeś mnie zgwałcić! - wyjęczała jeszcze i coraz szybciej i płyciej oddychając wyszła z łazienki. Pociemniało jej przed oczami, jednak starała się zachować świadomość i przejść do sypialni, gdzie w pośpiechu zaczęła pakować rzeczy. - Dokąd idziesz? Lisa. Błagam cię. - nerwowo szarpnął się za włosy i krążył po pomieszczeniu, z coraz większym bólem obserwując kolejne ubrania lądujące w walizce. Bał się do niej zbliżyć, żeby jeszcze bardziej nie pogorszyć sytuacji. Szarpnęła suwakiem i minęła go, biorąc do ręki jeszcze swój telefon i torebkę. - Jak najdalej od ciebie. - te jej ostatnie słowa odbijały się bolesnym echem w jego głowie. Wiedział, że tym razem nie zdoła jej zatrzymać.
————
Dzisiaj krótko, ale mam nadzieję, że emocji dosyć.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...