32.

484 40 41
                                    

- Ej, bez takich. - roześmiała się, kiedy Kuba podpłynął do niej i położył mokre dłonie na jej udach. - Chodź do mnie. - chlapnął lekko wodą, a dziewczyna uniosła książkę, żeby jej nie zamoczył. Siedziała na skraju basenu w jego dalszej części, z daleka od wszystkich gości hotelowych, którzy gromadzili się przy wyjściu na patio. - Jeszcze razem nie pływaliśmy. - posłał jej kolejny uśmiech. Oboje spojrzeli w kierunku donośnego śmiechu, kiedy jeden z gości wciągnął do basenu swoją kobietę. - Nie waż się. - ostrzegła go, kiedy ich spojrzenia się spotkały. - Pływaliśmy w Danii, pamiętasz? - przypomniała mu lekcje windsurfingu, na którą dała się wtedy namówić. - To nie to samo. Zsuniesz szlafrok i wejdziesz wprost do wody. Dawaj. - błądził dłońmi po jej nogach, wsuwając je coraz wyżej pod materiał. - No nawet wyjdę pierwszy i od razu dam ci ręcznik. - przewrócił oczami, widząc jak zerka w kierunku dziewczyn z wesołej ekipy, które bawiły się w najlepsze ze swoimi drugimi połówkami. - Obiecujesz? - przeczesała palcami jego mokre włosy, wiedząc, że chłopak nie odpuści. - Słowo. - położył dłoń na sercu, a oczy mu błysnęły, kiedy dała mu nadzieję na wspólną zabawę w wodzie. Ostrożnie, żeby się nie poślizgnąć wstała i odniosła książkę na najbliższy leżak. Ponaglił ją spojrzeniem, kiedy ociągała powrót nad brzeg basenu. - No idę, idę. - mruknęła, rozwiązując pasek. Głośno pisnęła, kiedy złapał ją za ręce i pociągnął do wody jak tylko zsunęła materiał ze swoich ramion. - Kuba! - krzyknęła, gdy wynurzyła się na powierzchnię. - I co się mendo cieszysz, co? - szturchnęła go w bok i odpłynęła kawałek od niego. - Prawda, że przyjemnie? - zrównał się z nią, kiedy płynęła wzdłuż brzegu. - Bardzo. - przyznała mu rację, bo woda była jej żywiołem, z którym nieczęsto miała okazję się bratać. Równolegle przepłynęli dwie długości, kiedy położyła się na plecach i pozwoliła swojemu ciału na chwilę odpoczynku. - Dasz mi się porwać po basenie? - przesunął dłonią wzdłuż jej ciała, obserwując jej spokojną twarz. - A co przygotowałeś? - zainteresowała się i zmieniła pozycję, oplatając go nogami. - Jak ci powiem to nie będzie niespodzianki. - momentalnie zjechał dłońmi na jej pośladki, mocno zaciskając na nich palce. - To nie dam. - stwierdziła, wyraźnie się z nim drażniąc. - Jezu, kto normalny pyta o porwanie? - przewróciła oczami, widząc jego niezadowoloną minę. - To już brzmi dużo lepiej. - roześmiał się, zbliżając wargi do jej ust. - Orient! - usłyszeli, a sekundę później ich głowy o milimetr minęła kolorowa piłka plażowa. - Ślepy cię uczył rzucać do celu? - parsknęła śmiechem, odwracając się do Adama. Ten tylko wzruszył ramionami, ale nie zdążył odpowiedzieć, bo Maciek skoczył mu na plecy, podtapiając go. - Świńska godzina się chyba zaczyna. - roześmiała się, patrząc jak cała ekipa wskakuje do wody jeden po drugim. - Norma. - Kuba skradł jej krótki pocałunek, a później wyrzucił ją w górę i zanim się ogarnęła, wypluwając wodę, szturchnął ją w ramię i krzyknął berek. - Pożałujesz tego! - wrzasnęła zanim, ale podpłynęła do Daniela i klepnęła go w plecy, od razu odpływając na plecach. 

Spędzili na basenie dobre dwie godziny, a Lisa tak się zajęła zabawą z całym towarzystwem, że zdawała się zapomnieć o tym, że paraduje w dwuczęściowym. - I co, źle ci było? - zapytał, kiedy wracali już do pokoju. - Dzięki, że mnie namówiłeś. - uśmiechnęła się do niego, wsiadając do windy. - Wiem co dla ciebie dobre. - zażartował, zgarniając ją ramieniem do siebie. - Dokąd teraz? Zdradź cokolwiek, żebym wiedziała jak się ubrać. - poprosiła, kiedy otworzył drzwi od pokoju. - Coś ładnego, ale wygodnego, żebyś czuła się swobodnie. - uśmiechnął się, całując ja w czoło. - I żebym później mógł się łatwo rozebrać. - dodał jeszcze, zahaczając palcem o dekolt jej szlafroka. - Wydaje mi się, że znajdę coś takiego. - mruknęła, obserwując jego dłonie, które sprawnie poradziły sobie z jej paskiem. - To ogarniaj się. - pocałował ją krótko i delikatnie, acz stanowczo pchnął ją w kierunku łazienki. 

- O tym mówiłem... - Kuba siedział na łóżku, gotowy już do wyjścia, kiedy Lisa pociągnęła usta różową pomadką i zaczęła zakładać materiałowy kombinezon, który udało jej się kupić dzień przed wylotem. - Weź, ciuch jak ciuch. - przewróciła oczami i podeszła do niego, aby pomógł jej zapiąć suwak. - Jakie buty? Trampki czy sandały? - uśmiechnęła się, kiedy musnął wargami jej kark i odwróciła się do niego. - Weź trampki, mogą się przydać. - poradził, co kompletnie zburzyło jej wszelkie domysły dotyczące niespodzianki. Jednak nie zadała już żadnego pytania, tylko wsunęła na stopy buty na koturnie i wzięła do ręki nuty na zmianę. - Gotowa. - oznajmiła chwilę później, biorąc jeszcze do kieszeni papierosy i telefon. - O nie, przesadziłeś. - cofnęła się, kiedy przed wejście zajechał czarny Aventador, a kierowca wysiadł, przekazując Kubie kluczyki. Objęła się ramionami i wodziła wzrokiem po błyszczącym nadwoziu. Auto robiło wrażenie, to było niezaprzeczalne. - Wsiadaj. - otworzył drzwi od strony pasażera. - Przecież lubisz miasto nocą. - uniósł brwi, uśmiechając się do niej. - To prawie jak Bugatti Veyron. - wykrztusiła w końcu, nawiazując do jednego ze swoich ulubionych aut. - No, coś w tym stylu. Niecałe trzy sekundy do setki. Wgniata w fotel. - przyznał, przestępując z nogi na nogę, bo nie mógł się doczekać, aż poprowadzi to cudo. - To po co mi te buty? - machnęła trampkami, w końcu podchodząc do auta. - Zobaczysz. - nie mógł sobie odmówić sprzedania jej klapsa, kiedy wsiadła do samochodu. - Ja tej bestii nie poprowadzę. - zastrzegła, po prostu bojąc się takiego przyspieszenia. - W życiu. Za wysoka kaucja. - roześmiał się, zajmując miejsce za kierownicą. Z rykiem silnika ruszył z podjazdu, kierując się do wyjazdu z wyspy. 

Lisa była wręcz oszołomiona możliwościami Aventadora, a co dopiero mówić o Kubie, który czuł się jak małe dziecko. - Tutaj? - zapytała, kiedy po prawie godzinnej jeździcie za miastem, zawrócił i zajechał pod niski budynek. Kiwnął głową i nachylił się do niej, kładąc dłoń na policzku. - Teraz trampki ci się przydadzą. - mruknął, kąsając jej dolną wargę. - Autodrom?! - krzyknęła nagle, orientując się w jakim są miejscu. - Pocałowałabyś mnie chociaż. - wydął usta, niezadowolony, że mu uciekła. - Wykupiłeś jazdę na torze? - zapytała, głosem ściśniętym z podekscytowania. - Może... - mruknął, łapiąc ją za policzki, aby zwrócić jej uwagę. - Aaa, Kuba! Jezu. - klasnęła w dłonie, ale widząc jego spojrzenie, od razu głęboko go pocałowała. - Przepraszam, ale jaram się jak pochodnia. - parsknął śmiechem, bo rozbroiła go swoim szczerym wyznaniem. - Chodźmy już. - prawie wyskoczyła z auta, od razu zmieniając buty. Złapała go pod ramię i pociągnęła do wejścia na tor. Kiedy Kuba załatwiał formalności, krążyła po parkingu, oglądając zaparkowane samochody, nagrywając przy tym kilka filmików. - Wybrałaś auto? Skoro masz prawo jazdy, to zgodzę się, żebyś prowadziła. - stanął przy czarnym Ferrari GT, jakby sugerując jej wybór. - Zddcydowanie to cudo. - zrobiła piruet i przejechała dłonią po bolidzie wyścigowym. - Słucham? - zakrztusił się, kiedy posłała mu szeroki uśmiech. - Marzyłam o tym. Prooooszę. - podeszła do niego, kiedy przestał kaszleć i położyła dłonie na jego klatce piersiowej. - Mogę? Proszę, proszę, proszę. - zaczęła nękać go, jak dziecko matkę o lizaka przy kasie w supermarkecie. - Kuuubaaaa. - jęczała, sprytnie zjeżdżając dłonią do jego krocza. - Pozwolę ci na wszystko, ale proszę. - wyła dalej jak wilk koło nory, pocierając członka przez materiał spodni. Przesunęła się do niego i przejechała językiem po jego szyi. - Na wszystko? - uniósł brwi, wplatając palce w jej włosy, za które mocniej pociągnął. - Zachowujesz się jak niewyżyta blachara. - zażartował, nie mogąc dłużej zachować powagi, kiedy prawie przed nim klęczała. - Na wszystko, tylko się zgódź. - kiwnęła głową z pełnym przekonaniem. - Wszystko, wszystko. - złożyła ręce jak do modlitwy i oblizała usta. - Wiesz, że sprzedajna jesteś? - zapytał, łapiąc ją za nadgarstki. - Zwykle nie, ale teraz nawet aż za bardzo. - zgodziła się z nim, a kiedy kiwnął głową, to wyrzuciła ręce w górę i odtańczyła taniec radości, zwracając na siebie jeszcze większą uwagę. - Tylko nie szarżuj. - objął ją ramieniem i poprowadził do stanowska, obsługi, gdzie mieli rozpocząć krótkie wprowadzenie i trening przed jazdą. 


Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz