152.

340 37 57
                                    

 - W chuju mam, co myśli mój manager! - ryknął, a Lisa zamarła w pół kroku. - Chcę wiedzieć co myśli moja żona i co dalej będzie! - stanął u stop schodów, łapiąc się poręczy. - Twoja żona? - odwróciła się do niego. - Twoja żona nie ma zamiaru bawić się w macochę i dom. - widząc jej minę, mógłby przysiąc, że gdyby nosiła na palcu normalną obrączkę, to właśnie cisnęłaby mu ją w twarz. - Lisa. - wyjęczał żałośnie, aż przykucając uwieszony poręczy. Dziewczyna wspięła się na szczyt schodów i zniknęła na tarasie. - Lisa. - wymamrotał, kompletnie rozbity. Nie potrafił sobie poradzić z emocjami, które zawładnęły nim w ciągu ostatnich kilku minut. - Sam się o tym dowiedziałem. - podążył jej śladem i stanął na środku tarasu. Zawiesił wzrok na dziewczynie stojącej przy barierce, tyłem do niego. - Mówiłaś, że mogę z tobą porozmawiać o wszystkim. Że jesteś dla mnie. - lamentował zduszonym głosem, ciagle zachowując odległość między nimi. - W życiu nie sądziłem, że spotka mnie coś takiego. Nie wiem co robić... - wyjęczał, w końcu decydując się podejść do niej. - Wiesz, że chcę dziecka, ale z tobą. Kiedyś. Nie z osobą, która jest teraz dla mnie obca... - zacisnął palce na jej ramionach, próbując przytulić się do jej pleców. Potrzebował teraz tej bliskości, niemal na równi z tlenem. - Lisa. - wyszeptał, obejmując ją w pasie, ale w tym momencie szlochający w jej kark Grabowski to było za dużo. Sama nie mogła powstrzymać łez, ale nie miała siły na pocieszanie go, po tym jak zafundował jej takiego newsa. Wywinęła się z jego ramion i odsunęła na bezpieczną odległość. - Co mam ci powiedzieć? A może pogratulować? - wysyczała stłumionym głosem, bo byli na tarasie. - Gratuluję Kuba. - dodała, rozklejając się jeszcze bardziej, - Że nie mogłeś utrzymać chuja w spodniach i zmajstrowaleś sobie syna. Zostaw mnie! - podniosła głos, gdy próbował ponownie zbliżyć się do niej. Krążąc po tarasie, tyłem dotarła do drzwi i wróciła do mieszkania. Zbiegła na dół, ale sama nie wiedziała co ze sobą zrobić. - Nie dotykaj mnie! - ryknęła, gdy dopadł ją i pchnął na ścianę w przedpokoju. - Nie dotykaj mnie! - powtórzyła załamanym głosem. Potrzebowała czasu, żeby przetrawić informacje, którymi ją poczęstował, a będąc przy niej nie pomagał jej. - Postaw się w mojej sytuacji. - błagał, mimo że na jego klatkę piersiową padały kolejne ciosy, gdy próbowała się wyswobodzić. - Nie chcę cię stracić. Potrzebuję cię. Jesteśmy w tym razem i musisz mi... - próbował złapać zrozpaczoną dziewczynę za nadgarstki, ale wyrwała się i po prostu dała mu w twarz. Głośny plask odbił się echem od ścian, a zaskoczony Kuba złapał się za policzek. - Muszę?! Muszę?! - zawołała, odskakują na bok, wyraźnie wystraszona tym co zrobiła przed sekundą. - Ja nic nie muszę! Tylko mogę, ale nie zaakceptuję tego dziecka! - zacisnął powieki i oparł dłoń o ścianę. Przyłożył czoło do przedramienia i wziął kilka głębokich oddechów. - Nigdy, słyszysz?! - krzyknęła, rozpadając się na milion kawałków. Osunęła się na ziemię, zaraz przy kanapie i wybuchnęła głośnym płaczem. Odczołgała się za mebel i skuliła między nim a podnóżkiem. Chciała zniknąć. Chciała się obudzić z tego koszmaru. Przemawiał przez nią czysty strach. Łatwiej byłoby jej posłać Kubę w cholerę i cierpieć w samotności, niż pogodzić się z faktem, że rzuciłby ją dla Patrycji i ich syna. 

Nie wiedziała co ja obudziło. Czy były to ciepłe promienie słoneczne padające na twarz czy buczenie ekspresu i aromat kawy rozchodzący się po pomieszczeniu. Ocknęła się leżąc tam, gdzie zasnęła, czyli na podłodze przy kanapie w salonie. Jej policzki były pokryte zaschniętymi łzami, a głowę wręcz rozsadzał ogromny ból. Czuła się źle. Rozbita, jakby łapała ją grypa. Złapała się skraju kanapy i dźwignęła swoje ciało do pozycji siedzącej. Zamrugała, bo niezdjęte soczewki sprawiały jej dyskomfort. - Mama? - wykrztusiła, widząc stojącą nad nią Elżbietę. - Wstań, dziecko. - kobieta odstawiła na stolik talerz z jedzeniem i kubek kawy. Wyciągnęła dłoń do dziewczyny i pomogła jej usiąść na kanapie. - Co mama tutaj robi? - wychrypiała, nieprzytomnie rozglądając się po pomieszczeniu. Oczy ją zapiekły, jakby zapowiadając kolejną falę łez. - Kochanie, wiesz, że nigdy się nie wtrącałam w wasze sprawy. Wierzyłam, że sami rozwiążcie swoje problemy. - Elżbieta usiadła obok synowej i dotknęła jej dłoni, zamykając je w ciepłym uścisku. Lisa skinęła głową. Cieszyła się, że kobieta zwykle zachowywała dystans i była jej za to ogromnie wdzięczna. - Jednak serce mi pękło, gdy w środku nocy mój syn stanął u mnie w progu. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Roztrzęsiony i zapłakany. - wyjaśniła cicho przyczynę swojej niezapowiedzianej wizyty. Lisa spuściła wzrok i zacisnęła powieki. Co miała jej powiedzieć? - Jednak nie chciał żebyś została sama. Martwi się o ciebie bardziej niż o siebie. - kolejne słowa Elżbiety wywołały te przeklęte łzy, których już przelała wczoraj wystarczająco dużo. - Mógł zostać. - wykrztusiła, kładąc się na boku z głową na kolanach teściowej. - Mógł zostać. - załkała, tuląc się do jej uda. - Bał się, że zrobi ci krzywdę. - po tych słowach Elżbiety, dziewczyna zdała sobie sprawę, że kobieta wie dosłownie o wszystkim. - Nie umiał sobie poradzić z uczuciami. - dodała jeszcze, z troską głaszcząc dziewczynę po włosach. - A jak ja mam sobie poradzić? On ma dziecko na litość boską. - gwałtownie podniosła się i wstała z kanapy. - Mam pozwolić, żeby się z nim widywał, a w międzyczasie ta lafirynda mi go odbierze?! - wybuchnęła nagle, bo tego obawiała się najbardziej. - Przepraszam. - wymamrotała, gdy Elżbieta zbeształa ją wzrokiem. Objęła się ramionami i spuściła głowę. Nie wiedziała co ma z tym wszystkim zrobić. Czuła się bezradna. - Powinniście wspólnie wypracować rozwiązanie. Mój syn już zadeklarował z kim chce spędzić resztę życia. - podeszła do dziewczyny i odgarnęła jej włosy za ucho. - Kuba potrzebuje ciebie tak samo, jak ty jego. Weź prysznic, zjedz śniadanie i porozmawiamy na spokojnie. - poradziła Lisie i delikatnie pchnęła ją w stronę przedpokoju. 

——-

Się porobiło. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz