- Brakuje mi tu czegoś. - Jared siedział przed ekranami z ujęciami kamer i mruczał do siebie pod nosem. - Sądziłam, że masz w głowie całą wizję. - Lisa opadła na krzesełko obok niego, bo pozostali poszli na przerwę obiadową. - Nie zawsze pokrywa się to z efektem końcowym. - potarł dłonie, zerkając na nią. - Tekst jest mocny, pełen pasji, emocji... - westchnął, bo sam nie wiedział co jest tym brakującym elementem. - To może nie przesadzaj? Sam utwór się wybroni. - wzruszyła ramionami i posłała mu lekki uśmiech. Był to ich trzeci dzień na planie, nagrali ponad połowę ujęć, ale to nie było to. - Może jakiś powrót do korzeni? Nie mówię już o A beautiful ile, ale może chociaż do This is war? - napomnknęła, podnosząc się z krzesła. - Jakiś Hurricane? Wersja reżyserska była mocna. Opowiedz historię, a nie miotaj się. - uśmiechnęła się i chciała odejść, kiedy złapał ją za rękę. - To boli. - syknęła, bo zdecydowanie za mocno zacisnął palce. Mężczyzna tylko na nią zerknął i kiwnął głową, a po wyrazie jego twarzy widziała, że wpadł na jakiś pomysł. Szukając po kieszeniach paczki papierosów opuściła plan i wyszła przed opuszczony dom, w którym dzisiaj mieli zdjęcia.
- Tutaj jesteś. - głos Shannona wyrwał ją ze stanu zamyślenia. Szybko otarła wierzchem dłoni pojedyncze łzy, które mimowolnie uroniła, bo przez cały dzień miała w głowię tylko jedną osobę, a raczej to co widziała na wczorajszej domówce u znajomego chłopaków. - Wcale się nie chowam. - posłała mu słaby uśmiech i rozchyliła wargi wypuszczając przez nie dym. - Jared ma ciężkie rozkminy. Jak tak dalej pójdzie, to będziecie nagrywać wszystko od początku. - zażartowała, kiedy stanął przed nią. Ugięła nogę, opierając stopę o mur za polecami i podała mu zapalniczkę. - Wszystko mi jedno i tak do świąt nie mam żadnych planów. - wzruszył ramionami i oparł rękę na wysokości głowy dziewczyny, stając bardzo blisko niej. - Może się gdzieś urwiemy? - zaproponował, niby przypadkiem ocierając się kroczem o kolano dziewczyny. - Nie mam ochoty. - dmuchnęła mu dymem prosto w twarz i pstryknęła niedopałkiem. - Musisz grać taką niedostępną? Z czasem to robi się nudne. - parsknął, zbliżając do niej twarz. - Czyżbyś właśnie przyznał się do porażki? - zapytała, kiedy wypuścił dym w jej rozchylone wargi. Dzielił ich może centymetr, niemal czuła jego ciało na swoim.
Przez te kilka dni na planie caly czas droczyli się, dziewczyna pozwalała mu się zbliżyć, aby potem znowu wywinąć mu jakiś numer. Była przekonana, że znudzi się i odpuści, jednak cała ta gra jeszcze bardziej go nakręcała. Sama przed sobą musiała przyznać, że czuła ten dreszczyk emocji. - Mam jeszcze jakieś półtora tygodnia, aby dopiąć swego. - zażartował, nawiazując do jej powrotu do Polski, a dziewczyna zadrżała. - Idź na miasto, do baru, na pewno znajdziesz ładniejszą i zgrabniejszą ode mnie, a przede wszystkim bardziej zainteresowaną. - poradziła mu, kiedy położył dłonie na jej biodrach. - Ale nie tak naturalną. - mrugnął do niej, palcami jednej ręki zjeżdżając na pośladek. - Podnieca cię to, że Kuba może obić ci mordę? - uniosła brwi, dobrze wiedząc, że tak by się stało, gdyby ich przyłapał. - Nie masz pierścionka, jesteś teraz niczyja, więc możesz się zabawić. - wargami musnął jej odsłoniętą szyję, z uśmiechem zauważając, że odchyliła głowę. Przymknęła oczy, czując jego ciepłe usta pieszczące jej skórę. Przed oczami miała znowu Kubę, wchodzącego na piętro z jakąś długowłosą brunetką. Zacisnęła powieki i wsunęła palce w przydługie włosy chłopaka. - Coś w tym jest. - przyznała w końcu, opierając czoło o jego. Mężczyzna oblizał wargi, patrząc na nią tak, że ugięły się pod nią kolana. Po prostu już pieprzył ją wzrokiem. - To tylko seks. - powiedziała zduszonym głosem, kiedy poczuła jego dłoń wsuwającą się za jej luźne dresy. - Tylko seks. - przyznał jej rację, zahaczając palcami o bieliznę. Nie spuszczając z niej wzroku przybliżył się, przejeżdżając językiem po jej rozchylonych wargach, ale odwróciła głowę. - Zrób coś dla mnie. - szepnęła, mocniej wbijając paznokcie w jego kark.- Co tylko zechcesz. - potarł jej wilgotne już krocze, czując jak w pierwszej chwili drgnęła i uciekła biodrami. - Nie potrzebuję czułości, po prostu mnie zerżnij. - te słowa z trudem przeszły jej przez gardło, jednak wewnętrzna potrzeba wzięła górę. Nie chciała się z nim kochać, chciała, żeby ją wykorzystał. - Zanim zmienię zdanie. - na moment zacisnęła powieki, gdy wsunął w nią palce. Wbiła się mocniej plecami w ścianę i rozsunęła nogi, gdy zaczął szybciej poruszać nadgarstkiem. Schowała twarz w jego szyję, aby stłumić wszelkie jęki, które cisnęły jej się na usta. - Mocniej... - wydyszała, czując przyjemne skurcze w podbrzuszu, jednak wiedziała już, że nie osiągnie spełnienia. Powędrowała do sprzączki jego paska, którą z trudem rozpięła drżącymi rękoma. - Nie licz na to. - oblizała wargi, kiedy zsunął swoje spodnie i otarł się o jej biodro. Odwróciła się tyłem do niego, opierając policzek o chropowatą, chłodną ścianę. Czuła jego przyspieszony oddech na karku, kiedy gwałtownym ruchem ściągnął z niej spodnie wraz z bielizną. Zaparła się na dłoniach, gdy poczuła palący klaps na nagim pośladku. - Jeszcze raz. - zachęciła go, czując słony smak łez na zagryzionych wargach. - Wiedziałem, że lubisz na ostro. - jego gardłowy głos tuż przy uchu wywołał u niej szloch, który stłumiła, zagryzając zęby na swojej zaciśniętej pięści. - Po prostu to zrób. - sapnęła, niemal z ulgą przyjmując głębokie pchnięcie jego bioder, poprzedzone niecierpliwym szelestem sreberka od prezerwatywy. Zaciskał palce na jej biodrach, wchodząc w nią wręcz łapczywie, tak ostro jak tego chciała. - Tylko na tyle cię stać? - podjudziła go, nie czując w tym momencie najmniejszego szacunku do samej siebie. Uniósł jej jedną nogę, przygniatając ją swoim ciałem. - Spragniona z ciebie suka. - syknął jej na ucho, zagryzając na nim zęby. - To dlaczego pieprzysz mnie jak panienka? - warknęła, a sekudnę później jej usta opuścił potok przekleństw, gdy bez ostrzeżenia wszedł w nią od tyłu. Rozdrażniła go do tego stopnia, że przestał zastanawiać się nad jakimikolwiek jej potrzebami, dbając tylko i wyłącznie o siebie. - Powiedz mi kim jestem. - jęknęła, wbijając paznokcie w ścianę. Nie musiała go dłużej prosić o cokolwiek, bo obelgi i przekleństwa, które dyszał jej do ucha opisywały dokładnie to, jak czuła się w tym momencie. Stęknął głucho i wysunął się z niej, kiedy niedługo później osiągnął spełnienie. - Chętnie to powtórzę. - szepnął jej na ucho, dając jej kolejnego siarczystego klapsa i podciągnął jej spodnie. Po chwili odwrócił ją do siebie, widząc łzy spływające po jej policzkach. Zawahał się, bo nie tego się spodziewał. - Idź, zaraz przyjdę. - szepnęła, drżącymi rękoma sięgając po papierosy, jednak paczka wypadła jej z rąk. Wsunął fajka do jej ust i odpalił, widząc jak od razu głęboko zaciąga się. - Idź. - powtórzyła, z trudem przełykając ślinę. - Wszystko w porządku? - zapytał, na co parsknęła nerwowym śmiechem, który po chwili zamienił się w jakiś żałosny chichot. - Zostaw mnie. - machnęła ręką, a kiedy w końcu zniknął za rogiem budynku, zsunęła się na ziemię i dała upust wszystkim emocjom. Nie można było tego nazwać płaczem. Po prostu wyła, niemal wsadzając pięść do swoich ust, aby stłumić wszelkie dźwięki.
——-
No dobra, to nie był szczyt moich możliwości. Przepraszam, że to czytaliście.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfic„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...