Tak jak sądziła, powrotna droga do Warszawy niemiłosiernie się jej dłużyła i nie odezwali się do siebie nawet słowem. - Dobranoc. - mruknął Kuba, kiedy wróciła ze spaceru z psem i szykowała się do pójścia spać. - Tobie też. - odpowiedziała, zauważając, że Kuba stał jeszcze chwilę w progu łazienki i obserwował jak zmywa makijaż. Ochlapała twarz zimną wodą, ale kiedy odwróciła się już go nie było. - Chodź do mnie. - przymknęła drzwi od gościnnej sypialni, w której spała i odchyliła róg kołdry, przywołując do siebie psa. Miała nadzieję, ze sen przyjdzie szybko, jednak ledwo zmrużyła oczy, a obudziło ją głośne przekleństwo Kuby. Z cichym westchnięciem przewróciła się na drugi bok, ale nie mogła zasnąć. Zwykle nie przeszkadzał jej żaden hałas, karetka jadąca na sygnale, ale tym razem ciche krzątanie się chłopaka po mieszkaniu doprowadzało ją do szału. - Co ty robisz? - naskoczyła na niego, wchodząc do kuchni. Kuba podskoczył jak oparzony i wypuścił z dłoni nóż. - Kanapki. - odpowiedział spokojnie, jakby północ była odpowiednią porą na jedzenie. - Widzę. Kręcisz się jak gówno w przeręblu. - podniosła nóż i wrzuciła go do zlewu. - Nie chciałem cię obudzić. - przepraszająco wzruszył ramionami i podsunął talerz w jej kierunku. - Nawet zasnąć nie zdążyłam. Wypij jakieś mleko czy melisę i idź spać. - wyciągnęła z szafki butelkę wody i szeroko ziewając odwróciła się na pięcie. - Znowu będziesz mi się śniła. - oparł się tyłkiem o szafkę i spojrzał za nią. Zatrzymała się w pół kroku, bo za bardzo nie wiedziała co ma odpowiedzieć. - I wcale nie są to przyjemne sny. - dodał, wbijając wzrok w jej plecy. - Cieszę się, że ja nie mam takich problemów. - skwitowała, bo nie pamietała kiedy ostatni raz śniła, a nawet jeśli miało to miejsce to kompletnie nic nie pamietała. - Zazdroszczę. - rzucił jeszcze za nią, gdy zniknęła w przedpokoju. Jak miała zareagować? Zapytać o czym śni? Niekoniecznie chciała wiedzieć. Wróciła do sypialni i wycisnęła na dłoń małą tabletkę. Chwilę przyglądała się jej, aż w końcu popiła ją kilkoma łykami wody. Chciała ograniczyć tabletki nasenne, ale nie przychodziło jej to łatwo. Nie tylko dlatego, że tak po prostu było wygodniej, ale nie męczyła się też z natarczywymi myślami, które pojawiały się jej w głowie, gdy samotnie leżała w ciemnościach. Ułożyła się na boku i zaczęła scrollować news feed na fejsie, powtarzając sobie, że to tylko kilka dni i znowu wyjadą na koncerty. Wystarczyły dwie noce pod jednym dachem, ale w oddzielnych sypialniach, żeby zaczęła rozmyślać o wyprowadzce.
Cały poniedziałek spędziła poza domem. Szwędała się po mieście, zajrzała do miejsca pracy, żeby ogarnąć jakieś spotkania, a na koniec popracowała w kawiarni na osiedlu. Mimo wszystko uznała, że to był dobry dzień. Szczególnie po otrzymaniu jednego telefonu, który wywołał szeroki uśmiech na jej twarzy i spowodował szybsze bicie serca. Była gotowa na tę wiadomość, bo była to tylko kwestia czasu, ale nie sądziła, że dojdzie do tego tak szybko. Odłożyła torbę zaraz przy drzwiach i przeszła przez salon do regału z książkami. Chwilę zajęło jej odnalezienie małego pudełeczka, bo ukryła je tak dawno, że nie do końca pamiętała za którymi konkretnie książkami. - Jesteś w domu?! - zawołała, zaglądając do studia. - Kuba? - z psem plączącym się pod nogami dotarła do głównej sypialni. - Jestem. Stało się coś? - chłopak przewrócił się na plecy i podparł na rękach. - Chciałabym ci coś dać. - zatrzęsła pudełeczkiem i podeszła do łóżka. - I pogratulować. - dodała, siadając na skraju materaca. - Z jakiej okazji? - zmarszczył brwi, jeszcze nie do końca rozbudzony, bo przeleżał prawie cały dzień w łóżku, raz po raz zapadając w drzemkę. - Otwórz. - ponagliła go, ale zwlekał jeszcze chwilę, przyglądając się jej rozpromienionej twarzy. Tęsknił za tym uśmiechem i radosnymi oczami. Usiadł po turecku i w końcu uchylił wieczko. Jego oczom ukazały się dwie, wysadzane kryształkami Swarovskiego, splecione ze sobą literki Q na długim, srebrnym łańcuszku. - Za co? - przyglądał się upominkowi, wyraźnie skołowany. Nie na takie prezenty ostatnio zasłużył. - Na dobre zapisałeś się w historii polskiego rapu. - mówiąc to patrzyła mu w oczy. - Egzotyka jest diamentowa! - krzyknęła podekscytowanym głosem i klasnęła w dłonie. Mogła go nienawidzić za to, co jej zrobił, ale nie mogła przejść obojętnie obok takiego wyróżnienia, które cieszyło również ją. - Żartujesz?! Kurwa. - sapnął, przecierając twarz dłońmi. - Gratuluję, Que. Naprawdę zasłużyłeś. - przebiegła palcami przez jego włosy i uśmiechnęła się. Było to silniejsze od niej. - Jutro to oficjalnie ogłosimy. Rozmawiałam już z Kamilem i... - nie było jej dane dokończyć, kiedy palce mężczyzny zacisnęły się na jej karku, a jego usta odnalazły jej wargi. W tym momencie jego serce eksplodowało ze szczęścia. Nie dość, że odniósł naprawdę ogromny sukces, to tę fantastyczną wiadomość przekazała mu jego żona. Łapczywie całował ją, momentami tracąc oddech. Oddawała pocałunki z taką samą pasją, grając z jego językiem. Jej rozchylone wargi opuścił cichy jęk, kiedy wplótł palce w jej włosy i mocniej szarpnął. - Kocham cię. - wyszeptał, pociągając ją na siebie. Jednak ta sekunda przerwy, ten moment kiedy opadła na jego klatkę piersiową... Podparła się na rękach i wstała z łóżka, oblizując przy tym usta. To było tak cholernie przyjemne... Rozczarowany Kuba spuścił nogi na ziemię i założył łańcuszek. A czego on się spodziewał? Że znowu mu ulegnie? - Może... Pójdziemy na jakąś kolację, no wiesz... świętować. - bąknął w końcu, nieco zmieszany jej reakcją. - Dobry pomysł. - nie sądził, że się zgodzi, ale przynajmniej miłe go zaskoczyła. - Zadzwonię po resztę. - opadł na plecy, kiedy wyszła z pokoju i trzymając wisiorek między palcami przyglądał mu się. Przez krótką chwilę miał nadzieję, że spędzi miły wieczór z żoną i pokaże jej jak bardzo mu na niej zależy. Sam zaproponował wyjście na miasto, więc nie mógł się teraz wycofać, kiedy stwierdziła, że zaprosi kogoś jeszcze.
——-
To padną sobie w końcu w ramiona czy nie? Przynajmniej są w stanie całkiem normalnie rozmawiać.
Rozdział dedykuję pewnej jęczybule. ❤️
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...