75.

441 32 43
                                    

Jeszcze wysiadając z taksówki przed hotelem miała w głowie załatwienie sobie oddzielnego pokoju na tę noc, jednak po wejściu do lobby szybko porzuciła ten pomysł. Ostatnimi siłami przecisnęła się między członkami dużej wycieczki, która właśnie meldowała się w środku nocy i z ulgą wsiadła do windy. Zmęczenie całego dnia dawało jej w kość, ale to podle zachowanie Kuby przelało czarę goryczy. Pociągnęła nosem i kantem dłoni otarła pojedyncze łzy gromadzące się już na rzęsach. Zatrzasnęła za sobą drzwi od pokoju i porzuciła swoje rzeczy przy samym wejściu, od razu kierując swoje kroki do łazienki. W kilku ruchach pozbyła się ubrań i weszła pod prysznic, pozwalając żeby kaskada gorącej wody obmyła jej obolałe ciało. Niemal w tym samym momencie kiedy pierwszy strumień wody dotknął jej skóry z jej gardła wyrwał się głośny szloch, a po policzkach pociekły łzy. Oparła czoło o płytki i zamknęła oczy, próbując skupić się na kojącym szumie, jednak w głowie miała obraz rozbawionego, aczkolwiek pustego spojrzenia Que i jego szyderczy głos. Chciała wyznaczyć granicę, żeby ich prywatne sprawy nie miały wpływu na pracę i resztę zespołu, ale dostała rykoszetem. Te dwa aspekty ich życia były ze sobą połączone jak nitki DNA i to jeszcze zanim podpisała pierwszy cyrograf. 

Odcisnęła mokre włosy ręcznikiem i wytarła ciało, nago przechodząc do pokoju. Nie zawracała sobie głowy rozpasaniem jakiegokolwiek świata, tylko po omacku wyciągnęła z walizki luźną koszulkę i zarzuciła ją na siebie. Zamówiła jeszcze w recepcji budzenie dla Kuby, sprawdziła swój telefon i całkowicie go wyciszywszy odłożyła na szafkę. Wsunęła się pod kołdrę i leżąc na wznak próbowała odpłynąć do krainy Morfeusza, jednak sen nie przychodził. Potarła przez materiał swoją pierś, delikatnie ciągnąc przy tym za sutek, a później zjechała dłonią między ugięte nogi. Miała cichą nadzieję, że orgazm pozwoli jej szybko odpłynąć. Drażniąc łechtaczkę kolistymi ruchami próbowała przywołać oczami wyobraźni Kubę, jednak kolor zielonych tęczówek wypełnionych pożądaniem szybko zamieniał się w piwne należące do Shannona. Jej policzki ponownie przecięło kilka łez, a coraz większa irytacja brała górę z każdym kolejnym rozpaczliwym pchnięciem palców, które w sobie zagłębiała. Nie tę twarz chciała oglądać. Miała już odrzucić kołdrę i wyjść na balkon zapalić, kiedy usłyszała zgrzyt zamka w drzwiach. Obróciła się na bok, podciągając kołdrę pod głowę i zacisnęła powieki, mocno zagryzając przy tym wargę, żeby uspokoić oddech i nie załkać. 

- Śpisz? - Kuba wszedł do pokoju, rozpalając przy tym górne światło i obrzucił spojrzeniem dziewczynę leżącą w łóżku. Mokre pasma włosów zostawiły ślady na poduszce, ale nie to przykuło jego wzrok. Stanął w nogach łóżka, zauważając nagie pośladki wystające spod kołdry, którą za bardzo ściągnęła. Przełknął ślinę i zawiesił na niej dłużej spojrzenie. Pokoncertowe emocje już z niego całkowicie opadły i zostały zastąpione przez zwykłą chęć wtulenia się w swoją kobietę i zaśnięcia w jej ramionach. Zdawał sobie sprawę z tego, że jej dopiekł, ale było to silniejsze od niego. Szczególnie po tym kiedy zabawiła się z nim, odpychając go, całując i znowu każąc mu przestać. - Lisa? - zagadnął ją, widząc pod jej zamkniętymi powiekami niespokojny ruch gałek ocznych. -Daj mi spokój. - odburknęła, mając dosyć wrażeń na dzisiaj. Ściągnął z siebie koszulkę i rzucił na fotel, a zaraz do niej dołączyła reszta garderoby. Obszedł łóżko i zgasił światło, a dziewczyna czekała aż ułoży się na swojej części łóżka i pójdzie spać tak samo szybko jak zwykle odlatywał po koncertach kiedy zostawiło go się na chwilę w zupełnej ciszy. Nie doczekała się. Zamiast tego poczuła jak łapie ją za kostki, ściąga na skraj materaca i podciąga do góry łapiąc ją w pasie. Nie zdążyła nawet dobrze zaprotestować, kiedy wisiała głową w dół, mając na wysokości twarzy jego członka ukrytego pod materiałem bokserek, a na swoim wilgotnym kroczu poczuła spragnione wargi i język mężczyzny. - Puść mnie! - krzyknęła, zaciskając palce na jego udach, bojąc się, że wypuści ją z rąk. Kuba jednak nie zamierzał przestać. Puścił mimo uszu jej protesty, łapczywie liżąc jej łechtaczkę, z głośnym mlaśnięciem zbierając koniuszkiem języka soki. Czuła jak krew napływa jej do głowy, a ciało, ku radości Kuby, rozpaczliwie wola o więcej. Ugięła nogi, krzyżując je na karku chłopaka, przez co mocniej do niego przylegała. Nie miała siły trzymać wygiętej szyi, więc zamknęła oczy i oparła policzek o wybrzuszenie w jego bokserkach. - Puść mnie. - zażądała ponownie, jednak tym razem już mniej zagorzale, a z jej ust wyrwał się cichy jęk, kiedy zassał jej łechtaczkę. Mocno przytrzymując dziewczynę odwrócił się i ostrożnie usiadł na łóżku, niemal od razu kładąc się na plecach. Złapał ją za biodra, mocniej przyciskając jej krocze do swojej twarzy, żeby nie mogła mu się wywinąć. - Przestań! - usiadła, niezdarnie podpierając się na rękach, kiedy złapał ją skurcz w podbrzuszu. - Nie chcę. - wyrwała mu się, uciekając na drugi koniec pokoju. Obciągnęła koszulkę, żeby zakryć swoje pośladki i cudem powstrzymała się przed głośnym westchnięciem, czując jak dowody podniecenia spływają po jej udach razem ze śliną mężczyzny. - Powiedziałem ci, że to nie będzie tak wyglądać. - rzucił, wpatrując się w jej sylwetkę na tle drzwi balkonowych. Parsknęła tylko, kręcąc głową, bo nie wiedziała jak zareagować na jego słowa. Złapała paczkę papierosów i szarpiąc się z zasłoną wyszła na balkon. W tym momencie była wściekła już na cały świat. Na siebie, na Grabowskiego, na wszystko. Ułożył się na plecach z rękoma splecionymi pod głową i patrzył w sufit, czekając aż dziewczyna wróci do środka. - Nie dotykaj mnie. - warknęła, wchodząc do pomieszczenia. Złapała za kołdrę i składając ją na pół, tak, że nie miał do niej dostępu wsunęła się między jej części i ułożyła na boku. - Lisa, wóz albo przewóz. - usłyszała jego głos w ciemności, ale postanowiła go zignorować. Bijący gdzieś w oddali kościelny dzwon zakomunikował właśnie drugą nad ranem. Czuła pulsujący ból łechtaczki, ciepło rozchodzące się w podbrzuszu, ale cała siła woli próbowała na to nie reagować. Leżeli w kompletnej ciszy, a Kuba w przeciwieństwie do dziewczyny zaczął już zapadać w pierwszy sen. Poczuł nagle ciężar na swoim brzuchu, a kiedy momentalnie otworzył oczy zobaczył siedząca na nim dziewczynę. - Co ty... - nie zadał jednak pytania, ponieważ zatkała mu usta dłonią, jednocześnie drugą ręką zsuwając z niego bokserki. Poruszała miednicą w przód i tył ocierając się wilgotnym kroczem o jego członka. Przymknęła oczy, odchylając głowę w tył, czując jak budzi się do życia. - Nie patrz na mnie. - upomniała go, zakrywając jego twarz dłonią i podpierając się na niej osunęła się na niego z cichym jękiem. Od razu zaczęła ostro go ujeżdżać, ciągle zakrywając mu oczy. Rozbawione spojrzenie mężczyzny mówiące a nie mówiłem, było ostatnim czego teraz potrzebowała. Podparła się na drugiej dłoni na jego klatce piersiowej coraz szybciej unosząc się i opadając na niego. Zagryzła wargę, czując go głęboko w sobie i docisnęła pośladki do jego miednicy, zataczając przy tym koła biodrami. Kuba zassał jej kciuk i oplótł go językiem, kiedy zsunął się po jego wardze. Wyciągnął ręce wbijając palce w jej uda, zachęcając ją do zwiększenia i tak szybkiego już tempa. Próbował objąć ją i przyciągnąć do siebie, jednak wyraźnie się zaparła prostując przy tym plecy. - Właśnie tak... - jęknęła żałośnie, czując tak długo wyczekiwane spełnienie, które właśnie przeszyło jej ciało. Po tym jak dostała to czego potrzebowała chciała zejść z niego, jednak stanowczo przytrzymał ją na sobie, kiedy zorientował się, że chce zostawić go bez orgazmu. - Jesteś bezczelny. - syknęła, próbując wyrwać się z jego uścisku, kiedy kilkukrotnie podrzucił ją na sobie. Oparła się na dłoniach po obu stronach jego głowy i uniosła biodra, uciekając z niego. - Żałosne jest to, że przychodzisz żebym cię zerżnął. - rzucił, głośno przy tym oddychając. Starł dłonią resztkę spermy ze swojego podbrzusza i posłał Lisie bezczelny uśmiech. - To ja ciebie przeleciałam. - podkreśliła, siadając na skraju materaca. Sięgnęła dłonią do swojego krocza i zebrała palcami soki zmieszane z jego nasieniem. - Chociaż może powinnam poszukać spełnienia gdzieś indziej, tak jak sobie to wyobraziłeś. - dodała, wychylając się w tył, żeby otrzeć rękę o jego policzek. - Sprobowałabyś. - syknął, łapiąc ją za nadgarstek. - Skoro tak łatwo w to uwierzyłeś... - podciągnęła się na łóżku, próbując wyswobodzić rękę. - Chyba dawno ci nie przypominałem czyja jesteś. - warknął, łapiąc ją drugą ręka za włosy i bezceremonialnie ściągnął ją na podłogę. - Rozpuściłaś się jak dziadowski bicz. - złapał ją za policzki, wsuwając palce do jej ust. - Najwyższa pora, żebyś wróciła na właściwe tory. - mówiąc to, splunął na nią, rozcierając ślinę na jej twarzy. 

——-

Będzie zgoda czy jeszcze większa wojna? 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz