- Myślałem, że już gorzej wyglądać nie możesz. - Krzysztof zamiast się przywitać z przyjacielem to zmierzył go wzrokiem. - Mówisz? - uniósł brwi, a później wymownie spojrzał na śpiącą dziewczynę, która przespała nawet obchód lekarski. - Co się stało? - Kondracki przysiadł na krześle, kiedy Kuba zrobił kilka skłonów, żeby się rozciągnąć. - Pół nocy pierdolenie o dupie Maryny. Myślałem, że uduszę ją poduszką, - westchnął ciężko i pokręcił głową, jakby zastanawiał się dlaczego właściwie tego nie zrobił. - Idę do lekarza, a później coś zjeść. - zerknął na zegarek, który wskazywał 8:17. - Nigdzie się nie wybieram. - oświadczył Krzysiek i ułożył kostkę na udzie, zajmując się telefonem. Grabowski popatrzył jeszcze dłużej na dziewczynę, aż w końcu opuścił salę. - Mogę? - tym razem grzecznie zapukał i zajrzał, zamiast od razu wtargnąć do gabinetu lekarskiego. - Zapraszam. Chociaż myślałem, że rozwiałem pana wątpliwości na obchodzie. - doktor Kozłowski wskazał na puste krzesło przed biurkiem i odsunął dalej kubek z kawą. - Niby tak, ale chciałem porozmawiać, tak między nami. - podkreślił, zajmując miejsce na przeciwko mężczyzny. - Tajemnica lekarska mnie do czegoś zobowiązuje, jeśli będziemy rozmawiać o pacjentce. - z zainteresowaniem spojrzał na Kubę. - Tak, ale nie chcę żeby to znalazło się w jej karcie czy coś. - słowa lekarza nieco zbiła go z tropu, ale był on jedyną osobą, z którą mógł poruszyć ten temat. - Jeśli coś zostało ukryte przed lekarzami... - Que szybko pokręcił głową. - Wspomniałem o tym w wywiadzie na oddziale ratunkowym. - zagryzł wargę i zaczął bawić się palcami. Lekarz milczał, czekając aż Kuba zdecyduje się przemówić. - Chodzi o to, że czasami nasze... współżycie odbiega od normalnego. Wie pan, pozycja misjonarska, czule słówka i tak dalej. - ostrożnie dobierał słowa, na początku nie patrząc na lekarza. - Są różne upodobania. - mężczyzna wzruszył ramionami, ale nie drążył tematu. - Chodzi o to, czy mogło to mieć wpływ na jej zdrowie. Przyczynić się do powstania tętniaka. - wyrzucił z siebie, wstrzymując oddech. Kozłowski wywołał na komputerze kartę Lisy i przesunął wzrokiem po wywiadzie zebranym po jej przyjęciu. - Wysokie ciśnienie podczas m.in. seksu mogło przyczynić się jedynie do pęknięcia tętniaka. Z resztą, diagnostyka pokazała mikro-krwawienia, co by się zgadzało z silnym bólem głowy, utratą przytomności. Podobnie jak liczne podróże samolotem, które pani May odbyła w ostatnim czasie. - dodał jeszcze, a Kuba nieco uspokoił się. - Czyli... podduszanie nie ma na to wpływu? - wygiął splecione palce, o dziwnie było mu rozmawiać o ich upodobaniach. - Nie ma badań na ten temat, ale radzę z tym uważać. Czasami zbyt długie niedotlenienie może spowodować nieodwracalny uszczerbek na zdrowiu. - ciepło uśmiechnął się do Kuby, uznając rozmowę za zakończoną. - Kiedy będę mógł ją zabrać do domu? - Grabowski nerwowo poruszył się na fotelu. - Dzisiaj przyjdzie do niej fizjoterapeuta, sprawdzimy motorykę pańskiej narzeczonej. Jeśli wszystko będzie w porządku, to dzień czy dwa i wypiszemy pacjentkę. - odpowiedział, a jego wzrok powędrował do wibrującego telefonu. - Nie za szybko? Przecież to była poważna operacja. - mimo ze bardzo chciał zabrać Lisę do domu, to obawiał się, że wydarzy się coś złego. Bał się, że sam jej po prostu nie upilnuje. - Na pewno będzie miała dobrą opiekę oraz dostanie szczegółowe wskazówki. Przepraszam. - odprowadził wzrokiem Kubę do drzwi i odebrał telefon.
- Co się dzieje? - zdezorientowany Kuba wszedł do sali, z której już z daleka było słychać podniesione głosy. - Nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie obudził jej na śniadanie. - Kondracki wyszczerzył zęby i wskazał brodą na talerz znajdujący się na szafce. - Musisz jeść. - Kuba odłożył reklamówkę i odstawił na parapet kubek z kawą. - Oooo rany, kawa. Daj. - zażądała, czując rozchodzący się w powietrzu aromat. - Nie ma opcji, bo podnosi ciśnienie. Możesz zapomnieć o kawie, energetykach, itp. - odparł w miarę spokojnym głosem. - To wyjdź mi z tym. - skrzyżowała ręce na piersi i posłała mu obrażone spojrzenie. - A zaraz każesz mi wracać? - uniósł brwi, patrząc na nią z niedowierzaniem. - Albo lepiej, znowu wyciągniesz kroplówkę i wyleziesz z łóżka? - zakpił, biorąc łyk gorącego napoju, bezczelnie patrząc jej przy tym w oczy. - Jedz. - machnął ręką w kierunku talerza. - Sam to jedz. - burknęła, spoglądając w okno. Podszedł do szafki i obrzucił krótkim spojrzeniem to, co dostała na śniadanie. Trzy kromki białego chleba, kosteczkę masła, dwa plasterki jakiejś wędliny wątpliwego pochodzenia i pseudo sałatkę szwedzką. Zrozumiał już skąd ten uśmiech Krzyśka i sprzeczka między nimi. - Co masz w torbie? - zainteresowała się i podsunęła się wyżej na łóżku, którego część pod głową była odrobinę uniesiona. - Moje śniadanie. - odpowiedział i zacisnął usta w cienką linię, żeby powstrzymać uśmieszek. - Mam umrzeć z głodu? - zapytała z poważną miną, a chłopaki wybuchnęli głośnym śmiechem. - Nie widzę w tym nic zabawnego. - fuknęła na nich, w dalszym ciągu demonstrując swoje niezadowolenie. - Kuba, żonie to zrobisz? Zagłodzisz? Ja wiem, że mam kilka kilogramów za dużo, ale musisz być taki brutalny? - po chwili zmieniła front, przymilając się do niego. - Lisa, otwórz usta. Samolocik leci. - Krzysiek odwrócił się do niej, a w ręku trzymał zrobioną kanapkę. - Pojebało cię do reszty. Czy ty musisz się ze mnie śmiać?! - podniosła głos na Kubę, który trząsł się, żeby nie wybuchnąć gromkim śmiechem. - Kawy nie, tego nie, ale ciśnienie rośnie! - próbowała wzbudzić w nim poczucie winy, na co uniósł ręce. - Mogę wyjść, od razu ci spadnie. - stwierdził ale po prostu pogrywał z nią i było to silniejsze od niego. - Daj mi telefon i mógłbyś mi w końcu przynieść ładowarkę. - syknęła na niego, - Po co ci? - zapytał, ale wyciągnął z kieszeni swojego iPhone'a. - Zabawne. Może odblokujesz? - na jej twarzy pojawił się grymas, ale na szczęście nie na długo. Kuba przyłożył palec do czytnika linii papilarnych i przysiadł na taborecie, w dalszym ciągu rozkoszując się kawą. - Jesteś w pracy? - dziewczyna rzuciła do telefonu jak tylko uzyskała połączenie z wybranym numerem. - Nie, będę u ciebie koło południa. Jak się czujesz? - Gośka zatrzymała się pod blokiem i na moment odstawiła torby z zakupami na chodnik, żeby swobodnie porozmawiać z córką. - Głodna jestem, a tego co mi dali to bym nawet psu nie dała. - westchnęła, jak jakiś męczennik. - Poproszę Agnieszkę, żeby ci coś kupiła. A Kuby nie ma z tobą? - końcówkę zdania już mogli usłyszeć także przyjaciele, kiedy przełączyła na tryb głośnomówiący. - Jest, ale razem z Krzyśkiem znęcają się nade mną. - pożaliła się, na co wybuchnęli głośnym śmiechem. - Mamo, to wcale nie jest tak. Skąd mam wiedzieć, że coś jej nie zaszkodzi? - Kuba wyrwał dziewczynie telefon, za co oberwał po głowie. Przyłożył telefon do ucha i odsunął się od łóżka. - Kuba, na litość boską. To nie była operacja żołądka. - kobieta głośno westchnęła, słysząc jego obawy. - Moim zdaniem powinna zjeść to, co dostała. - wymownie podkreślił swoje zdanie, a Gośka uśmiechnęła się pod nosem. - I tak jej dasz coś normalnego, bo wejdzie ci na głowę. - roześmiała się, przypominając sobie poprzedni pobyt dziewczyny na oddziale, która co chwila zawracała jej głowę w pracy, bo nie miała drobnych na przekąski z automatu lub nie chciała sama iść do sklepu. - Zastanowię się. Do zobaczenia! - rzucił wesoło do słuchawki i rozłączył się. - To jesz czy mam wyrzucić? - wsunął telefon do kieszeni i rzucił jej rozbawione spojrzenie. - A dzieci w Afryce głodują. - Krzysiek dorzucił swoje trzy grosze i pogroził jej palcem. - Gońcie się. - syknęła i wpakowała sobie do ust kawałek chleba z masłem.
——-
Chyba się co nieco odegrał i to z czystą radością 😜
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...