33.

447 35 45
                                    

Przez całą drogę powrotną do hotelu Lisie nie zamykały się usta. Przeżywała na nowo każde okrążenie, zakręt, a szczególnie rozmowę z patrolem policji, który przyłapał ich nad brzegiem zatoki w zdecydowanie jednoznacznej sytuacji. - ...dobrze, że ten jeden był całkiem normalny, bo ten drugi już szykował kajdanki. - parsknęła śmiechem, bo naprawdę niewiele brakowało, żeby zwiedzili areszt na posterunku. - Dobra, dobra. Przyznaj się, z radością dałabyś się zakuć. - Kuba pokręcił głową i zerknął na rozentuzjazmowaną dziewczynę. - Chyba tylko tobie. Zgubiłeś te swoje kajdanki chyba, bo dawno ich nie widziałam. - potarła swoje nadgarstki i posłała mu szeroki uśmiech. - Nadrobię. - położył dłoń na sercu, a później skupił wzrok na drodze, bo byli na ostatniej prostej do hotelu. - W ogóle zwolniłeś tempo ostatnio. - stwierdziła, kładąc dłoń na jego udzie. - Znowu jestem zbyt waniliowy? - uniósł brwi, rzucając szybkie spojrzenie w jej kierunku. - Troszeczkę. - pokazała odległość między kciukiem a palcem wskazującym. - Uważaj czego sobie życzysz. - zagroził, bo faktycznie od momentu ich zejścia się nie kombinował za bardzo w łóżku czy gdziekolwiek indziej w porównaniu z tym co potrafił jej zaserwować jeszcze przed wylotem do Stanów. - Poza tym zgodziłaś się na wszystko, a nie powiedziałem kiedy to wykorzystam. - wytknął jej, zajeżdżając pod hotel. - Nie musi to dotyczyć seksu, ale może. - pokazała mu język i krótko ścisnęła jego kroczę. - Chodź tu. - złapał ją za kark i przyciągnął do siebie, głęboko ją całując. - Lubię to. - zachichotała, kiedy dłonią zjechał na jej szyję. - Jesteś szalona, wiesz o tym? - jego słowa można było uznać za pytanie retoryczne, bo już dawno ustalili, że są siebie warci, a żadne z nich nie wypełnia społecznie przyjętej definicji normalności. - Jesteś szalona, mówię ci, zawsze nią byłaś... Skończysz wreszcie śnić? - wydarła się, zawodząc tekst popularnej piosenki. - Chryste, zmiłuj się. - Kuba spojrzał na nią jak na idiotkę i zakrył uszy, bo zwykle nuciła tylko pod nosem, dopiero teraz dając popis swoich możliwości. - Nie jesteś aniołem... - chciała kontynuować, ale ścisnął bardziej jej szyję przez co zaniemówiła. Wykorzystał ten moment, aby skraść jej jeszcze jeden pocałunek. - Już? Skończyłaś? - roześmiał się, na co tylko wzruszyła ramionami i otworzyła już usta, biorąc głęboki oddech, aby dokończyć refren. - Nie radzę. - położył dłoń na jej policzku i przejechał kciukiem po wargach. - No dobra, ale zaśpiewasz mi do snu. - poddała się, rozpinając pas. - Sama sobie wyśpiewasz arie operowe, kiedy... - urwał, bo w szybę zapukał mężczyzna, który wcześniej oddał mu auto. - Koniec tego dobrego. - rzucił i wysiadł z samochodu. - Aż szkoda, że tak krótko. - skwitowała, z żalem opuszczając wnętrze. Podeszła do Kiby, kiedy zamieniał jeszcze kilka słów z obsługą i splotła palce z jego. 

- I ostatnia noc tutaj. - dodał, kiedy weszli do hotelu, bo jutro późnym popołudniem mieli wylot do Warszawy. - Musisz ją dobrze wykorzystać. - znacząco zagryzła wargę, ale dobrze wiedziała, że dobierze się do niej jak tylko przekroczą próg pokoju. Była w tak fantastycznym humorze, że uśmiech nie schodził jej z twarzy. Odwrócili się, kiedy idąc do windy usłyszeli za sobą wołanie. - Dołączycie? - Krzysiek machnął w ich kierunku i wstał od stolika przy którym siedziała cała ekipa.  - Chwila nas chyba nie zbawi. - stwierdziła, mocniej ściskając dłoń Que. - No właśnie, przestańcie się alienować i parzyć jak króliki. Rzadko kiedy jesteśmy gdzieś wszyscy. - Krzysztof głupio uśmiechnął się do Kuby, na co ten tylko westchnął. - Pójdę tylko do toalety i odniosę buty. - machnęła trampkami, które trzymała za związane sznurówki i pocałowała Granowskiego w policzek. - Dawaj, dawaj. - Krzy poklepał przyjaciela po ramieniu, kiedy ten odwrócił się, odprowadzając wzrokiem Lisę. Zdziwiło go, że przystała ma propozycję Kondrackiego, ale po chwili stwierdził, że może jednak nie jest to głupi pomysł. - Que, nie wstyd ci taką furą się rozbijać? - rzucił Daniel, który właśnie wyświetlił stories Lisy. - Nie wstyd. Chętnie bym to powtórzył. Prowadzi się jak marzenie... - opadł na wolne krzesło przy stoliku i wdał się w rozmowę z męską częścią towarzystwa. 

- Wróciłam. - poczuł jak kilka minut później dziewczyna ścisnęła jego ramiona i przechyliła się, całując go w policzek. Objął ją ramieniem i wciągnął do siebie na kolana. - Co pijesz? - sięgnęła po jego szklankę i powąchała alkohol. Skrzywiła się i jak tylko pojawił się kelner zamówiła sobie Mojito Virgin, co nie umknęło uwadze Maćka. - Czy wy nie chcecie nam czegoś powiedzieć? Ona znowu nie pije. - wytknął dziewczynę palcem, a para poczuła na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych. -  W sumie to chcemy. - stwierdził Kuba, a Lisa zmarszczyła brwi, nie bardzo wiedząc co chłopak ma na myśli. - Będę wujkiem! - Maciejka wyrzucił pięść w górę, czym wzbudził salwę śmiechu. - Czym chcesz się podzielić, kochanie? - zapytała sztucznie słodkim głosem, wbijając paznokcie w jego kark. - A mogę? - dotknął jej podbródka, dłużej patrząc jej w oczy. - Nie wiem co masz na myśli. - wymamrotala, ledwo otwierając usta. Nie miała zielonego pojęcia do czego mężczyzna pije, bo nie było nic, czym mogliby się podzielić. - No powiedzcie w końcu! - Ola nie mogła już wytrzymać napięcia zbudowanego przez Kubę. - Ślub, jak nic. - wtrącił Adam, ale uniósł ręce w geście poddania, kiedy Lisa zmroziła go wzrokiem. - Chyba egzekucja jak nic. - skomentowała głośno, dając Kubie po łapach, kiedy zjechał dłońmi na wewnętrzną część jej ud. - Lisa ponownie jest moją narzeczoną. - rzucił w końcu Kuba. - Mówiłem, że ślub? - Mojski klasnął w ręce. - Ej, chwila, chwila! - dziewczyna uciszyła ich. - Od kiedy? - skupiła wzrok na Kubie, który jak na zawołanie wstał zsuwając ją z kolan. - Od teraz? - uśmiechnął się, jednocześnie przed nią klękając. Dziewczyna jak w zwolnionym tempie widziała, że sięga do kieszeni i wyjmuje z niej małe pudełeczko. - Teraz, tak? - założyła ręce na piersi i niezadowolona wydęła wargę, że zrobił z tego taką szopkę. Chciała odzyskać pierścionek, ale mógł jej po prostu go oddać. - Wstawaj durniu. - kopnęła go w udo, a wesoła ekipa niemal wstrzymała oddech. - Nienawidzę cię. - burknęła, kiedy wpatrywał się w nią swoimi zielonymi oczami. - No bratowa noooo. - jęknął starszy Grabowski, niemogąc usiedzieć na miejscu, ale zamilkł, kiedy Krzysiek uderzył go w ramię. - Po pierwsze on nie pyta czy za niego wyjdę, tylko czy zostanę jego narzeczoną. - zaznaczyła, w końcu wysuwając do przodu dłoń, aby mógł założyć na jej palec ten cholerny pierścionek. - Gorzko, gorzko! - ukryła twarz w dłoniach, kiedy wstali od stołu i zaczęli głośno skandować, klaszcząc przy tym w ręce. - Nienawidzę cię. - powtórzyła, kiedy wstał z kolan i musnął wargami jej czoło. - Wybacz, chciałem to zrobić wcześniej, ale policja pokrzyżowała nam plany. - szepnął, przytulając ją do siebie. - Dureń z ciebie, naprawdę. - wypuściła głośno powietrze, ale kiedy spojrzała na niego, zauważył uśmiech czający się w kącikach jej ust. - Oj, mordo, już nie udawaj, że się nie cieszysz. - ścisnął jej dłoń, na co tylko krótko go pocałowała, bo miał rację. Cieszyła się. - Toast za młodych! - Krzysiek zaczął rozdawać im kieliszki szampana, właśnie przyniesionego przez obsługę. Wiedziała, że nie ważne co by teraz powiedziała dla wszystkich pierścionek oznaczał tylko jedno. Ślub. Miała nadzieję, że Kuba jednak w dalszym ciągu rozróżnia narzeczeństwo od chęci zamążpójścia.


——- 

No to się doczekała 😂

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz